Porażka goni porażkę! O krok od niechlubnego rekordu

Koszykówka
Porażka goni porażkę! O krok od niechlubnego rekordu
fot. PAP/ EPA
27. porażka z rzędu koszykarzy Detroit Pistons

Koszykarze Detroit Pistons przegrywając z Brooklyn Nets 112:118 ponieśli 27. porażkę z rzędu w tym sezonie NBA. Brakuje im tylko jednego przegranego meczu do rekordu wszech czasów, który ustanowili Philadelphia 76ers na przełomie rozgrywek 2014/15 i 2015/16.

- Trzeba realnie patrzeć na to, gdzie jesteśmy. Nikt nie chce, aby coś takiego do niego przylgnęło, a moją pracą jest, aby nie dopuścić do podobnych rzeczy. Trenerzy są oceniani na podstawie bilansów swoich drużyn – powiedział trener Pistons Monty Williams, którego drużyna znów została wygwizdana przez własnych kibiców.

 

ZOBACZ TAKŻE: EuroCup: Aris Midea Saloniki - WKS Śląsk Wrocław. Transmisja TV i stream online

 

Świetny indywidualnie mecz rozegrał Cade Cunningham, który zdobył 41 punktów, miał dziewięć zbiórek i pięć asyst. Reszta jego drużyny była jednak nieskuteczna. Po stronie Nets 24 punkty zdobył Cameron Johnson, 21 dodał Mikal Bridges, a Cam Thomas - 17.

 

San Antonio Spurs w pierwszej kwarcie wyszli na 15-punktowe prowadzenie, lecz ostatecznie przegrali z Utah Jazz 118:130. Dobre spotkanie rozegrał Jeremy Sochan, który w 27 minut zdobył 19 punktów na skuteczności 7-10 i 3-4 zza łuku, miał pięć zbiórek i trzy asysty.

 

- W trzeciej kwarcie byliśmy pełni energii, ale mecz trwa 48 minut. Na początku czwartej odsłony Jazz byli o krok przed nami pod wieloma względami. W całym meczu zdobyli 25 punktów drugiej szansy, to zdecydowanie za dużo. Chodzi o te małe rzeczy, z którymi musimy sobie lepiej radzić – ocenił po meczu Sochan.

 

- Wciąż mówimy o tym, że jesteśmy młodym zespołem. Musimy być lepsi, aktywniejsi i szybsi. Są momenty, w których po prostu tego nie pokazujemy. Cały zespół, włącznie ze mną, musi się pod tym względem poprawić – dodał reprezentant Polski.

 

Do składu Spurs po krótkiej przerwie wrócił Victor Wembanyama. Przed sobotnim meczem z Dallas Mavericks Francuz nabawił się drobnego urazu kostki, ale minionej nocy był już gotowy do gry. To jednak Julian Champagnie i Devin Vassell byli na początku trzonem napędzającym ofensywę "Ostróg", które po pierwszej kwarcie cieszyły się skromnym prowadzeniem (32:27).

 

W drugiej odsłonie koszykarze Jazz zdecydowanie poprawili swoją skuteczność z gry i zdołali odzyskać prowadzenie (60:64). Po przerwie goście wypracowali dwucyfrową przewagę, jednak dobrze dysponowani byli również Spurs, którzy utrzymywali się w zasięgu (93:100). Dopiero czwarta kwarta przesądziła o losach spotkania.

 

Najlepiej punktującym zawodnikiem Spurs był Keldon Johnson. Skrzydłowy, który rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, zdobył 26 punktów. Ozdobą meczu był wsad 360 stopni Collina Sextona - obrońca Jazz zanotował 20 punktów i 6 asyst. Natomiast Lauri Markkanen miał 31 pkt i 12 zbiórek.

 

- Brakuje nam regularności. Nie dorośliśmy wystarczająco, by zrozumieć, że wygranie meczu w NBA jest trudne i wymaga regularności. Spotkanie trwa 48 minut. Nie możesz być skuteczny w ofensywie i defensywie przez 20 minut, bo w ten sposób nie wygrasz. Od niektórych zawodników muszę zacząć wymagać regularności albo będę dokonywał zmian – skomentował trener Spurs Gregg Popovich.

 

Bilans 4-25 plasuje Spurs na ostatnim 15. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej. Dwa kolejne spotkania "Ostrogi" rozegrają w Portland, gdzie zmierzą się z zajmującymi 14. lokatę Portland Trail Blazers.

 

New Orleans Pelicans po dogrywce ulegli Memphis Grizzlies 115:116. W drugiej połowie goście przegrywali różnicą 15 punktów. Przy stanie 102:103 dla Pelicans, Jaren Jackson Jr był faulowany przez Jonasa Valanciunasa na 0,1 sekundy przed końcem czwartej kwarty. Trafił jedną z dwóch prób z linii wolnych, czym doprowadził do dogrywki. Desmond Bane zdobył punkty pieczętujące zwycięstwo Grizzlies.

K.P, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie