Kapitan reprezentacji Polski nie zagra na mistrzostwach Europy?
Arkadiusz Moryto nie znalazł się w składzie reprezentacji Polski powołanym na kolejny etap przygotowań do Mistrzostw Europy 2024. "Czuję się źle, bo zawsze chcę grać z orzełkiem na piersi. Nie będę jednak nikogo oszukiwał, mój bark nie jest sprawny, więc nie ma sensu ryzykować" – mówi skrzydłowy. Fizjoterapeuta reprezentacji Polski, Bartosz Kiedrowski, dodaje – "W przypadku Arka doszło do podwichnięcia stawu ramiennego. Zawodnik otrzymał indywidualny plan treningowy".
W sobotę 30 grudnia selekcjoner Marcin Lijewski ogłosił 20-osobowy skład reprezentacji Polski mężczyzn, który po Nowym Roku spotka się w Serocku, by dalej przygotowywać się do Mistrzostw Europy 2024, które 10 stycznia rozpoczną się w Niemczech.
ZOBACZ TAKŻE: Pewne zwycięstwo polskich piłkarzy ręcznych
W gronie powołanych zabrakło m.in. jednego z liderów Biało-Czerwonych, skrzydłowego i kapitana Arkadiusza Moryty. Kondycja zdrowotna zawodnika drużyny Industria Kielce w ostatnich dniach wzbudzała wiele wątpliwości, a ostatecznie znalazł się on na liście rezerwowej.
- Wspólnie ze sztabem stwierdziliśmy, że nie ma sensu ryzykować zdrowiem zawodnika, który nie jest w stu procentach zdrowy i zgłaszał problemy już od jakiegoś czasu. Teraz Arek dostanie kilka dni wolnego i jeżeli stanie się cud i ręka przestanie go boleć, to miejsce w reprezentacji zawsze się dla niego znajdzie – tłumaczy selekcjoner Marcin Lijewski.
Stan zdrowia Arkadiusza Moryty szczegółowo opisuje Bartosz Kiedrowski, fizjoterapeuta reprezentacji Polski.
- Obecna kondycja Arka to wciąż konsekwencje urazu z meczu na Węgrzech. Doszło tam do podwichnięcia stawu ramiennego. Arek w dalszym ciągu odczuwa ból przy oddawaniu rzutów. Jego stan zdrowia się poprawia, ale wciąż nie jest gotowy do gry w stu procentach. Zawodnik dostał indywidualny plan treningowy i wszyscy mamy nadzieję, że jego sytuacja poprawi się przed startem mistrzostw, ale na pewno nie poleci z nami do Hiszpanii – wyjaśnia Kiedrowski.
W sprawie absencji głos zabrał także sam zainteresowany.
- Na pewno w zaistniałej sytuacji czuję się źle, bo na ten moment jestem poza kadrą na mistrzostwa, a zawsze chcę przecież występować z orzełkiem na piersi. W tym momencie pozostali zawodnicy na moich pozycjach są w lepszej formie zdrowotnej, więc obecnie mogą dać kadrze po prostu więcej niż ja. Zdaję sobie sprawę, że teraz nie mógłbym dać reprezentacji tyle, co zawsze. Nie będę oszukiwał trenera i kolegów, dlatego mówię otwarcie, że mój bark na ten moment nie jest sprawny, a rzucająca ręka musi być sprawna w stu procentach – mówi Arkadiusz Moryto.
– Kiedy przyjechałem na zgrupowanie kadry, razem z doktorami, fizjoterapeutami i trenerami cały czas monitorowaliśmy moją kondycję, próbowałem trenować normalnie, ale wciąż odczuwałem ból. Dlatego wspólnie podjęliśmy decyzję, że póki co nie ma sensu ryzykować i grać na 50 procent. Jeśli przez dwa tygodnie w mojej rehabilitacji wydarzy się przełom, to na pewno pierwsze co, to zadzwonię do selekcjonera – zaznacza Moryto.
W 20-osobowym składzie reprezentacji Polski nie znalazł się także kolejny etatowy kadrowicz, czyli Patryk Walczak, który również znalazł się na liście rezerwowej. O powodach jego nieobecności ponownie mówi selekcjoner Lijewski.
- Odnośnie Patryka Walczaka musieliśmy podjąć bardzo trudną decyzję. Rywalizacja na pozycji obrotowego jest jedną z największych, bo mamy wielu zawodników do dyspozycji. Oceniliśmy, że na dziś stan zdrowia Patryka jest najgorszy ze wszystkich. Chwała mu za to, że zagrał w meczach z Argentyną, ale wiem, że wciąż odczuwa ból w kolanie. Osiem tygodni temu Patryk zmagał się z naderwaniem więzadła pobocznego w kolanie, przez co nie grał w klubie i brakowało mu rytmu meczowego. Razem z zawodnikiem uznaliśmy, że to słuszna decyzja – kończy trener reprezentacji Polski.
Przejdź na Polsatsport.pl