Polska tenisistka zadowolona z 2023 roku. "Kolejny będzie jeszcze bardziej zakręcony"
Najwyżej sklasyfikowana w światowym rankingu polska tenisistka stołowa Natalia Bajor uważa, że mijający rok należał do jednych z najtrudniejszych w jej karierze. "Dużo turniejów, podróży, ale jestem z siebie zadowolona. To był szalony rok, ale 2024 będzie jeszcze bardziej zakręcony" - przyznała.
Pochodząca z Brzegu Bajor, która rok zakończyła na 56. miejscu w światowym rankingu, podkreśliła, że jest zadowolona z mijających 12 miesięcy.
- Zwłaszcza jeżeli wezmę uwagę, że cały kwiecień z powodu kontuzji miałam stracony. Po powrocie do gry czułam się świetnie, później bywało różnie, ale mimo wszystko udało mi się zagrać w bardzo wielu turniejach. Czwarte miejsce w Igrzyskach Europejskich i na koniec roku informacja, że zakwalifikowałam się do turnieju Europe TOP 16 były nagrodą za włożoną pracę – zaznaczyła.
Tenisistka stołowa Enea Siarkopolu Tarnobrzeg za swój największy sukces uznała właśnie wstęp w imprezie w Krakowie, gdzie dotarła do półfinału. W drodze do najlepszej czwórki pokonała m.in. Sofię Polcanovą z Austrii oraz Jia Nan Yuan z Francji. Polkę zatrzymała dopiero Rumunka Bernadette Szocs, która później sięgnęła po złoto.
- W igrzyskach grały z każdego państwa po dwie najlepsze zawodniczki, czyli przyjechała cała europejska elita. Dotarłam do półfinału, później jeszcze przegrałam mecz o brąz, ale mimo wszystko to był dobry turniej w moim wykonaniu – oceniła.
Duża liczba startów sprawiła, że Bajor przez ostatnie miesiące wpadała jedynie do domu, aby przepakować torbę, bo za chwilę trzeba było ruszać dalej. Podróże nie zawsze przebiegały według planów.
- W grudniu dopadła mnie śnieżyca w Monachium. Utknęłam w Niemczech, a zaraz miałam kolejny start. Szukałam różnych sposobów powrotu, ale samoloty nie latały. Skończyło się na tym, że wracałam autokarem. Było nerwowo, ale przetrwałem. Jednak i tak wolę takie przygody niż np. siedzenie w domu z powodu kontuzji – dodała z uśmiechem.
Występy w międzynarodowych turniejach Bajor musiała pogodzić z grą w polskiej ekstraklasie. Jak przyznała, to nie był wielki problem.
- Jest ciężko, ale my - tenisistki stołowe - tak naprawdę żyjemy z ligi i jest ona bardzo ważna. Na szczęście teraz rywalizuje osiem drużyn, a nie 10, co oznacza trochę mniej meczów i podróży. Wiele zawodniczek klubowych gra w kadrze, w turniejach, a więc tak się dopasowujemy, aby wszystko pogodzić. Czasami człowiek jest mega zmęczony, ma dość siedzenia w samochodzie czy samolocie, ale nie narzekam. Trzeba zacisnąć zęby i pracować na swoje – przekazała zawodniczka.
Jak powiedziała, przed końcem roku wreszcie miała trochę więcej czasu dla siebie i bliskich, ale od stycznia ruszy ponownie w drogę. 2024 to rok igrzysk olimpijskich, a to oznacza jeszcze więcej grania.
- Na igrzyskach zagra 16 reprezentacji i każda z nich będzie miała zagwarantowane dwa miejsca w turnieju indywidualnym. Następna szansa awansu do Paryża będzie podczas indywidualnego turnieju kwalifikacyjnego w maju. Tam będzie sześć miejsc. A trzecia droga to awans przez światowy ranking, gdzie będzie branych pod uwagę osiem najlepszych występów. Ile będzie miejsc z rankingu, w tej chwili trudno przewidzieć – krótko wyjaśniła Bajor.
Nowy rok polskie reprezentantki, w tym Bajor, rozpoczną od startu w turnieju WTT Star Contender w Dausze (8-13 stycznia). Zaraz po powrocie zawodniczkę Siarkopolu czeka występ w Europe TOP 16, gdzie wystąpi rozstawiona z numerem dziewiątym.
- Rok 2023 był szalony, ale nowy będzie jeszcze bardziej zakręcony. Wcześniej 56. miejsce w rankingu dawało w większości turniejów start już w zawodach głównych, a teraz wiem, że będę musiała przebijać się przez kwalifikacje. Przed igrzyskami do każdego turnieju będzie się zgłaszać dużo zawodniczek, aby "robić ranking". Nawet te, które już się zakwalifikują do Paryża, będą grać, aby być na igrzyskach rozstawionym. Będzie ciężko, ale najważniejsze jest zdrowie. Oby obyło się bez urazów, a powinno być dobrze – podsumowała Bajor.
Przejdź na Polsatsport.pl