Iga Świątek i Bartosz Zmarzlik dali powody do dumy. PZPN i Santos w żenadach roku!
Miniony rok należał z pewnością do Igi Świątek i Bartosza Zmarzlika. W polskiej piłce doszło do zwrotu – więcej radości dostarczały kluby, a zmartwienia i złości – reprezentacja. Przez lata było na odwrót. Zapraszamy na subiektywny przegląd roku 2023 w polskim sporcie, autorstwa Michała Białońskiego.
Największy sukces roku w polskim sporcie: Panowanie Igi Świątek
Wyczyny Igi Świątek, która wygrała 68 meczów w sezonie, pobijając rekord. Warszawianka wygrała sześć turniejów, a jej najcenniejsze skalpy, to oczywiście Roland Garros i WTA Finals, po którym wróciła na fotel liderki światowego tenisa, wyprzedzając odwieczną rywalkę Arynę Sabalenkę.
ZOBACZ TAKŻE: Iga Świątek i Hubert Hurkacz zaskoczyli! "Nie wiem, jak on to robi"
Największy sukces roku w polskiej piłce: Lech Poznań w ćwierćfinale Ligi Konferencji
O ile dla reprezentacji Polski miniony rok był słaby, wręcz do zapomnienia, o tyle piłka klubowa radziła sobie dobrze, i to zarówno na wiosnę, jak i jesienią. Na plan pierwszy wybił się Lech, który w lutym wyeliminował Bodo Glimt, a w marcu – IF Djurgardens, dzięki czemu awansował do ćwierćfinału Ligi Konferencji. W walce o półfinał "Kolejorz" musiał uznać wyższość Fiorentiny, która dotarła do finału, gdzie uległa minimalnie West Hamowi Łukasza Fabiańskiego.
Nigdy w historii Lech nie dotarł do ćwierćfinału europejskich rozgrywek. Był to sukces na miarę tego z sezonu 1990/1991, gdy dotarł do 1/8 finału Ligi Mistrzów, czyli ówczesnego Pucharu Europy Mistrzów Krajowych.
Mecz roku: Legia – Aston Villa 3:2
To była piłkarska poezja. Z dobrym tempem, dramaturgią, niezłomnością warszawian. Drużyna z Premier League dwukrotnie odrabiały straty, ale po drugiej bramce Ernesta Muciego, to zespół z Ekstraklasy, czyli wówczas ligi z trzeciej dziesiątki rankingu UEFA, zeszła z murawy zwycięsko.
Między innymi dzięki temu zwycięstwu Ekstraklasa wspięła się na 20 miejsce we wspomnianym rankingu, wyprzedzając choćby długo nieosiągalną dla nas Chorwację.
Najgorszy mecz roku: Mołdawia – Polska 3:2
Jedna z największych kompromitacji w historii reprezentacji Polski. 20 czerwca podopieczni Fernando Santosa prowadzili po pierwszej połowie 2:0, by w drugiej grać na stojąco, bez agresywności i przegrać 2:3. Nie po raz pierwszy Santos nie był w stanie dotrzeć do głów piłkarzy, którzy mentalnie z Kiszyniowa wynieśli się na wakacje. To była jeszcze większa kompromitacja, niż pamiętne 0:1 ze Słowacją na Stadionie Śląskim, na zakończenie fatalnych dla nas eliminacji MŚ 2010, czy 2:3 z Irlandią Północną w tych samych eliminacjach, gdy przegraliśmy m.in. po kiksie Artura Boruca, do którego piłkę wycofał Michał Żewłakow.
Cytat roku: Antoni Piechniczek i "Trzeba będzie pójść do trumny"
"W ogóle polska piłka znajduje się w takiej sytuacji, że wybuchnie jeszcze kolejna taka afera, to albo będzie trzeba pójść do trumny i to wszystko się rozwali, albo to wszystko wypali" – Antoni Piechniczek, komentując na łamach Polsatu Sport wrześniowy wywiad Roberta Lewandowskiego dla Eleven Sports. Na razie nie można powiedzieć, żeby cokolwiek wypaliło, ale też nic nie rozwaliło się do końca.
Żenady roku: Klapa Fernando Santosa i popisy PZPN-u
Fernando Santos i jego klapa z reprezentacją Polski
Po raz kolejny zgubiła nas wiara w zagranicznego maga. Na początku wszystko wyglądało jak w bajce: oto zatrudniamy słynnego i utytułowanego trenera. Bardzo szybko okazało się, że nie jest on w stanie złapać nici porozumienia z piłkarzami, nie potrafi dogasić afery premiowej, w której oskarżeniami obrzucali się publicznie Łukasz Skorupski z Robertem Lewandowskim, i co istotne – nie pozwolił zadebiutować żadnemu młodemu piłkarzowi. Na dodatek na mecze Ekstraklasy miał za daleko, było na nich za zimno, więc pojawiał się na nich jedynie z musu i bardzo sporadycznie.
Afery wokół PZPN-u
Komunikacyjnie zaczęło się od ocieplenia nadszarpniętego po aferze premiowej wizerunku niezbrukanym wówczas porażkami nazwiskiem Fernando Santosa. Później ruszyła lawina. Piłkarskim przebojem roku zostało "Zizuzi zizuzaj" skazanego za korupcję Mirosława Stasiaka, na PZPN-owskiej popijawie przed meczem z Mołdawią w Kiszyniowie.
Gdy wybuchła afera z zabraniem Stasiaka do oficjalnej delegacji, PZPN pogrążył się jeszcze bardziej, samobójczą komunikacją, iż był to pomysł "jednego z naszych sponsorów". Wywołało to lawinę protestów tychże sponsorów, niektórzy od razu chcieli zrywać współpracę i chyba każdy puknie się w głowę, zanim ją przedłuży.
Później nastąpił słynny wywiad prezesa Cezarego Kuleszy, który w RMF FM ogłosił, że na kolacjach "wódka musi być, ale nie każdy musi pić. Są tacy, co nie piją". "Gazeta Wyborcza" opisała, jak w PZPN-ie kulturę wina wyparła kultura wódki. Dopełnieniem tego obrazu był opis Tomasza Włodarczyka z "Meczyków", jak sprytny związek, przy pomocy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, przewiózł "morze wódki" na MŚ, do kraju, w którym jego spożywanie jest zabronione.
Związek nagrabił sobie okolicznościami zwolnienia długoletniego rzecznika i menedżera Jakuba Kwiatkowskiego.
Za każdym razem reakcje prezesa Cezarego Kuleszy były rodem z "Chłopców z ferajny": "Przepraszam, ale ja o niczym nie wiedziałem. Stasiak? Ja tego pana w ogóle nie znam". Ciekawe, że akurat szef największego i najbogatszego związku o niczym nigdy nie wie.
Dramaty roku
Walka o życie żony Dawida Kubackiego
Gdy serce pani Marty Kubackiej odmówiło współpracy, nie tylko cała Polska, ale też środowisko światowych skoków wstrzymało oddech. Dawid Kubacki musiał przerwać karierę, by być przy małżonce i swych córkach. Całe szczęście, pani Marta na tyle ozdrowiała, że jej mąż mógł wrócić do skakania.
Śmierć prof. Janusza Filipiaka
Jeden z najpoważniejszych biznesmenów, jaki się kiedykolwiek pojawił w polskim sporcie doznał udaru 30 września, kilka godzin przed tym, gdy piłkarze Cracovii rozgrywali wyjazdowy mecz z ŁKS-em. Natychmiastowa reanimacja niewiele pomogła. Prezes i właściciel Cracovii, główny udziałowiec Comarchu znalazł się w stanie krytycznym. Zbyt długo niedotleniony jego mózg nie był w stanie poprawnie funkcjonować. 17 grudnia gruchnęła jeszcze gorsza nowina, że profesor nie żyje. To cios dla polskiej piłki i krajowego biznesu. Rodzina profesora, na czele z jego żoną Elżbietą Filipiak robi wszystko, by zarówno klub, jak i firma rozwijały się bez przeszkód.
Niespodzianka roku: Awans hokejowej reprezentacji Polski do MŚ elity
Gdy wydawało się, że polski hokej najlepsze lata ma już dawno za sobą, podopieczni trenera Roberta Kalabera wyszli cienia. Na turnieju MŚ Dywizji IA w Nottingham w pobitym polu zostawili Włochów i Koreańczyków, dzięki czemu awansowali do elity. Poprzedni taki sukces odnieśli 2001 r., gdy pod batutą trenera Wiktora Pysza, w wyścigu o awans, wyprzedzili gospodarza turnieju Francję.
Najlepszy strzelec turnieju Krystian Dziubiński został nominowany w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" i "Polsatu Sport" na Najlepszego Sportowca Roku. To pierwsze takie wyróżnienie dla hokeisty od czasów Mariusza Czerkawskiego.
Niezłomny roku: Bartosz Zmarzlik
Po raz czwarty został mistrzem świata, wygrywając wyjątkowo emocjonujący cykl Speedway Grand Prix 2023. Do najlepszego w historii pod tym względem Tony’ego Rickardssona brakuje mu już tyko jednego tytułu (Szwed zdobył ich pięć).
Bartosz wykazał się nietuzinkową niezłomnością w drodze po ostatni sukces. Podczas szóstej rundy rywalizacji – Grand Prix Szwecji upadł, mocno uderzył w bandę, za co został wykluczony z gonitwy. Na dodatek w półfinale zajął dopiero trzecie miejsce, przez co przerwał serię ośmiu finałów z rzędu. Jakby tego było mało, Polak został wykluczony z Grand Prix Danii za brak loga sponsora zawodów na kombinezonie.
Decyzja wywołała spore kontrowersje, a żużlowcy wykazali się solidarnością. Za Bartoszem wstawił się zwłaszcza jego najgroźniejszy rywal Frederik Lindgren, wbrew temu, że zyskiwał na wykluczeniu Polaka. W obronie Zmarzlika stanęli także Martin Vaculik i Leon Madsen. Bartosz nie załamał się także wykluczeniem przy zielonym stoliku. Podczas ostatniej edycji Grand Prix, w Toruniu, Bartosz pokazał klasę i w finale plecy konkurencji, zdobywając czwarty tytuł mistrza świata.
Przejdź na Polsatsport.pl