Czołowy strzelec Premier League wraca po dyskwalifikacji. "Golami odwdzięczę się za wsparcie"
Piłkarz występującego w angielskiej Premier League Brentfordu Ivan Toney, którego ośmiomiesięczna dyskwalifikacja za udział w zakładach bukmacherskich zakończy się 16 stycznia, podkreślił, że golami postara się odwdzięczyć klubowi za pomoc i wsparcie.
Reprezentant Anglii był w zeszłym sezonie najlepszym strzelcem zespołu z zachodniego Londynu i czołowym snajperem Premier League. W maju władze Angielskiej Federacji Piłkarskiej (FA) zawiesiły go za 232 naruszenia przepisów dotyczących zawierania zakładów bukmacherskich. Do tego 27-letni napastnik musiał zapłacić 50 tys. funtów grzywny.
Do gry będzie mógł wrócić 17 stycznia, a od września mógł uczestniczyć w treningach drużyny. Brentford, rewelacja poprzedniego sezonu, teraz zajmuje 16. miejsce w lidze, z przewagą ledwie czterech punktów nad strefą spadkową.
"Wszyscy wiedzą, że Brentford to klub rodzinny, w którym panuje wyjątkowa atmosfera. Przez ostatnie miesiące wszyscy okazywali mi wyjątkowe wsparcie, to było coś niesamowitego. Nie mogę za to wystarczająco podziękować, zwłaszcza fanom. Oni też byli ze mną. Dlatego mam sporo do odrobienia, a najlepszy sposób, żebym się wszystkim odwdzięczył to gole. Nie mogę się doczekać powrotu" - przyznał Toney w wywiadzie dla telewizji Sky Sports i "Daily Mirror".
ZOBACZ TAKŻE: Grzegorz Lato wspomina mecze przeciwko Franzowi Beckenbauerowi
Pierwszą szansę Toney otrzyma 20 stycznia w meczu przeciwko Nottingham Forest, ale w niedawnym sparingu z młodzieżową drużyną Southamptonu, wygranym 5:1, popisał się hat-trickiem i zaliczył asystę.
Brentford dotknęły też liczne kontuzje piłkarzy. m.in. najlepszego strzelca Bryana Mbeumo z Kamerunu. Z kolei inny napastnik - Yoane Wissa - będzie przez kilka tygodni nieobecny z powodu udziału Pucharze Narodów Afryki w barwach reprezentacji Demokratycznej Republiki Konga.
Choć Toney zapewnia o swoim entuzjazmie wynikającym z możliwości powrotu na boisko, to przyznał, że przeżywał też ciężki chwile.
"Było moment, że straciłem miłość do futbolu. Mecze mi zobojętniały, patrzyłem jednym okiem albo tylko słuchałem komentarza, a wcześniej oglądałem każde możliwe spotkanie Premier League, a nawet League One czy League Two – po prostu wszystko, co było w telewizji. Ale to było jak dodatkowa kara i uświadomiłem sobie, że to szkodzi mi jeszcze bardziej niż rozbrat z boiskiem" - tłumaczył.
Jak przyznał, przerwa była długa, ale jest pewny swoich umiejętności i formy.
"Wiem na co mnie stać, więc gdy już wyjdę na boisko, to będę robił to, co potrafię najlepiej" - zakończył.
Przejdź na Polsatsport.pl