Poważne kłopoty skoczków. "Znaleźliśmy się w beznadziejnej sytuacji"
Słabe wyniki norweskich skoczków w zakończonym niedawno Turnieju Czterech Skoczni to tylko mała część problemów, z którymi boryka się tamtejsza kadra. Skandynawowie od dwóch lat nie mogą znaleźć sponsora, a norweska federacja dała skoczkom czas na rozwiązanie kłopotów tylko do 29 stycznia.
Halvor Egner Granerud, Marius Lindvik i reszta Norwegów skaczą w Pucharze Świata bez logo na kaskach. Brak głównego sponsora sprawia, że zawodnicy i sztab szkoleniowy poświęcają mnóstwo czasu na wojenki z krajową federacją, która dodatkowo - zgodnie z tamtejszymi przepisami - zabiera część pieniędzy, wypracowanych przez imprezy związane ze skokami narciarskimi.
ZOBACZ TAKŻE: W Wiśle już gotowi na Puchar Świata. Śniegu nie będzie brakować
- Znaleźliśmy się w beznadziejnej sytuacji i trwa to już od jesieni 2019 roku. Ciągle zdarzają się bezsensowne przypadki, które nie przynoszą korzyści ani Norweskiemu Związkowi Narciarskiemu, ani skokom narciarskim, a których ofiarami stają się sportowcy. I tak myślę, że udawało ich się przed tym chronić przez długi czas - powiedział dziennikowi "Dagbladet" Clas Brede Brathen, szef norweskich skoków.
Sam Brathen był zresztą wymieniany jako jeden z prowodyrów tych kłótni. Erik Roste, były prezes krajowej federacji, oraz sekretarz generalna Ingvild Bretten Berg twierdzili wprost, że nie da się z nim współpracować.
- Oczywiście że czuję, iż nie mogę wykonywać takiej samej pracy jak ludzie na podobnych stanowiskach, pracujący w innych krajach. Oni mają pełne wsparcie swoich federacji i mogą skupić się wyłącznie na zapewnianiu swoim zawodnikom najlepszego sprzętu i najlepszych warunków do osiągania sukcesów. W żadnym kraju nie ma takiej sytuacji, jaka panuje u nas, co jest dla mnie bardzo smutne - dodał Brathen.
Szef norweskich skoków narciarskich podkreślił, że kością niezgody cały czas pozostaje podział pieniędzy z zysków, wypracowanych przez poszczególne dyscypliny. Skoki, które przyniosły krajowej federacji narciarskiej 80 milionów koron, dostały do wykorzystania zaledwie 30 milionów...
Skoczkowie mają czas do 29 stycznia na przygotowanie budżetu na 2024 rok. Jeśli im się nie uda, Norweski Związek Narciarski straszy, że zostanie zmuszony do szukania oszczędności, co będzie oznaczało zwolnienia. Zdaniem zawodników, konsekwencją może być niespotykany od lat regres tamtejszych skoków narciarskich...
Przejdź na Polsatsport.pl