Kapitan Orłów pokazał plecy Lewandowskiemu! Wtedy przyszedł SMS. "Nie ujmując Robertowi”

Michał BiałońskiZimowe
Kapitan Orłów pokazał plecy Lewandowskiemu! Wtedy przyszedł SMS. "Nie ujmując Robertowi”
Polsat Sport/Cyfrasport
Kapitan hokejowej reprezentacji zdystansował w plebiscycie nawet Roberta Lewandowskiego

Kapitan hokejowej reprezentacji Polski Krystian Dziubiński, w Plebiscycie Przeglądu Sportowego i Polsatu na Najlepszego Sportowca 2023 r. zajął 12. Miejsce i pokazał plecy nawet Robertowi Lewandowskiemu. Opowiedział nam m.in. o reakcji na to i o SMS-ie, z którego się o tym fakcie dowiedział.

Michał Białoński, Polsat Sport: W Plebiscycie Przeglądu Sportowego i Polsatu na Najlepszego Sportowca 2023 r. zająłeś 12. miejsce, wyprzedzając nie tylko mistrza świata w snowboardzie Oskara Kwiatkowskiego, ale też samego Roberta Lewandowskiego, który był dopiero 17. Jak na to zareagowałeś?

 

ZOBACZ TAKŻE: Krystian Dziubiński: Reprezentuję całą polską drużynę hokejową

 

Krystian Dziubiński, napastnik hokejowej reprezentacji Polski i Unii Oświęcim: Bardzo pozytywnie. Dowiedziałem się o tym po meczu z GKS-em Tychy. Kolega Patryk Wajda wysłał mi SMS-a: "Gratuluję, cieszę się, że mam kolegę, który jest wyżej od Lewandowskiego". To mówi samo za siebie. Nie ujmując nic Robertowi, dla całego naszego hokeja to bardzo wysoka pozycja. Wydaje mi się, że jeśli reprezentacja osiągnie to, co sobie zakłada na ten sezon, to w przyszłym roku doczekamy hokeisty, który trafi do pierwszej "dziesiątki". Nasze środowisko się jeszcze bardziej zmobilizuje i zobaczymy kogoś na scenie.

 

Jak ci się podobał sam bal? Pewnie za długo nie zagrzałeś na nim miejsca, nazajutrz miałeś mecz z GKS-em Tychy, w którym zresztą strzeliłeś dla Unii zwycięską bramkę.

 

Z powodu balu ciążyła na mnie niemała presja. Wiedziałem, że musze się pilnować. Gdyby nie to, to z chęcią zostałbym do porannej jajecznicy i na pewno poznał ciekawych ludzi, zawarł sporo nowych kontaktów, bo każdy wie, że właśnie podczas takich nocnych rozmów się wszystko rozgrywa. Wszystko dobrze wspominam, sposób, w jaki się to potoczyło i mam nadzieję, że się jeszcze pokażę na tym balu. Jako zawodnik, albo w innej roli.

 

O której skończyłeś balowanie?

 

Po drugiej.

 

To za długo nie pospałeś przed meczem, ale nie zaszkodziło to twojej formie, skoro zdobyłeś najważniejszą bramkę.

 

Nie było tak źle. Pospałem do ósmej, później, na spokojnie, poćwiczyłem na rowerku w hotelowej siłowni. Żona w tym czasie poszła do sauny. Później śniadanko i pojechaliśmy do Oświęcimia, a tam znalazłem jeszcze czas na krótką drzemkę przed meczem.

 

Po odpadnięciu w półfinale Pucharu Polski i wymęczonym zwycięstwie nad Podhalem Nowy Targ spadła na was fala krytyki. Po niej wygraliście wysoko 5:1 na lodowisku mistrzów Polski – GKS-u Katowice.

 

Faktycznie, dawno nikt tak wysoko nie wygrał w Katowicach. Spięliśmy się na ten mecz, porozmawialiśmy we własnym gronie. Wiemy, w czym tkwił błąd i musimy tych rzeczy pilnować.

 

Co masz na myśli?

 

Nie może nam brakować charakteru, zadziorności i nieustępliwości na lodzie. Umiejętności mamy, ale trzeba być nieustępliwym i walczyć o każdy krążek. Że tak obrazowo powiem – łamać lód, tę barierę z przeciwnikiem, przeciągać losy wygranej na swoją stronę. Żeby rywale wiedzieli, że z nami się gra trudno. Wówczas przeciwnikom kończą się warianty i muszą popełnić błąd.

 

Tobie i całej reprezentacji Polski ciąży na barkach spora odpowiedzialność. Na MŚ elity w Czechach, które transmitować będzie Polsat Sport, chcecie pokazać jasne oblicze naszego hokeja, w odróżnieniu od tego, jakie zaprezentowała reprezentacja do lat 20, która przegrała m.in. z Chorwacją i o mały włos nie spadła na czwarty poziom MŚ.

 

Chcemy się przede wszystkim utrzymać w elicie. Liczymy też na to, że przyciągniemy takie stacje jak Polsat Sport do Polskiej Hokej Ligi, żeby ją promować. To bardzo dobry produkt, którego poziom jest coraz wyższy. Dlatego uważam, że to byłby dobry kierunek.

 

W dniach 8-11 lutego czekają was kwalifikacje olimpijskie. W Sosnowcu zmierzycie się z Koreą, Ukrainą i Estonią.

 

Do tego turnieju zostały niecałe cztery tygodnie. Znamy rywali, wiemy, co mamy zrobić. Liczymy na to, że kibice wypełnią po brzegi sosnowiecką arenę. Czekamy na głośny doping, który nas poniesie po awans do ostatniej fazy eliminacji.

 

Siłą naszej kadry jest starsze pokolenie, które znajduje się w jesieni kariery. Czy stać was na wspięcie się na taki poziom, który zagwarantuje nam utrzymanie w elicie?

 

To prawda, że jesteśmy starsi, ale dobrze się trzymamy i chcemy zrobić jeszcze jeden postęp. Przed MŚ rozegramy osiem mocnych sparingów, co wcześniej nam się nie zdarzało. Dodatkowo zagramy siedem meczów na MŚ. To pozwoli przygotować się do kolejnej rundy eliminacji do IO, które zostaną rozegrane na przełomie sierpnia i września. Mam nadzieję, że na nie awansujemy, wygrywając lutowy turniej w Sosnowcu.

 

Na MŚ elity w Ostrawie trzej rywale - Łotwa, a zwłaszcza Francja i Kazachstan, z którym ostatnio wygraliście i to na jego terenie, zdają się być w waszym zasięgu.

 

Tak, każdy, kto oglądał mecz z Kazachami przeżył sporo emocji. Rywale mieli kadrę złożoną z zawodników występujących w KHL-u i zawodników naturalizowanych, ale teraz Kazachowie wycofali się z tych naturalizacji, stawiają na swoich wychowanków, przez co osiągnęli największy sukces od lat. Dlatego i tym razem będą walczyć z pełnym poświęceniem, tak samo jak my, więc będą to zacięte mecze. Powinno się je bardzo dobrze oglądać.

 

Bywały lata, w których z Francuzami graliśmy jak równy z równym, ale to oni, a nie my zadomowili się w światowej elicie. Od 2008 r. grali poza nią tylko dwa razy.

 

Francuzi prezentują nowoczesny hokej. Ich zawodnicy grają w Finlandii, Szwajcarii i za oceanem. Wydaje mi się, że będzie to ciężki przeciwnik, niemniej jednak jakiś czas temu zmienił się im trener (od 2019 r. drużynę prowadzi Philippe Bozon), więc nie osiągają wyników takich, jak wcześniej, gdy zyskiwali awanse do ćwierćfinałów. To pewnie także efekt zmiany pokoleniowej, jaka u nich następuje. My jesteśmy zresztą w podobnej sytuacji. Zaciśniemy zęby i w starciu z nimi będzie się starali uzyskać jak najkorzystniejszy rezultat, zresztą jak w każdym spotkaniu.

 

Siedem trudnych meczów w krótkim czasie, to spore wyzwanie. Dobrze chociaż, że przed starciami z Francuzami i Kazachami macie dzień wolny?

 

Ale oni też go mają. Ma nadzieję tylko, że nie potwierdzą się pogłoski, jakie do mnie dotarły, że mamy spać w innym hotelu niż pozostałe drużyny. Gdyby faktycznie tak się stało, mielibyśmy inne warunki niż inni. Mam nadzieję, że światowe władze hokeja IIHF to zmieni i pomoże nam w tym pani Marta Zawadzka (Polka we władzach IIHF-u – przyp. red.). Apeluję o to, abyśmy mieli te same warunki, a nie spali odosobnieni w innych warunkach. Nie tak powinno być, że Polacy przyjeżdżają na MŚ i są inaczej traktowani.

 

Co sądzisz o obsadzie naszej bramki? Wydaje się, że rok temu nie było tak kolorowo, jak teraz. Mieliśmy Johna Murraya, którego w meczu z Litwą zastąpił Maciej Miarka, mając doświadczenie w ledwie czterech spotkaniach ligowych w całym sezonie. Teraz Miarka broni regularnie, a przed MŚ polski paszport otrzyma Czech Tomasz Fucik, który bronił już naszych barw na nieoficjalnym turnieju w Klagenfurcie.

 

Faktycznie, rywalizacja o miejsce w bramce wzrosła i o to najbardziej chodzi trenerowi, żeby miał ból głowy od wyboru. Zgrupowanie przed MŚ będzie długie, rozegramy sporo meczów sparingowych. Nie wiadomo także, co się wydarzy na samych MŚ, więc trener musi mieć szerszy skład niż tylko trio bramkarzy Murray, Miarka, Fucik. Dlatego mam nadzieję, że jeszcze ktoś wypłynie.

 

Gdy poprzednio, w 2002 r., jechaliśmy na MŚ elity do Szwecji, mieliśmy w składzie dwóch zawodników NHL: Mariusza Czerkawskiego i Krzysztofa Oliwę. Dziś nie mamy takiego komfortu i niewielu naszych zawodników przebija się w silniejszych, zagranicznych ligach. W Czechach grają Aron Chmielewski i Paweł Zygmunt, Kamil Wałęga nie przebił się w tamtejszej ekstraklasie, w juniorskiej lidze w Kanadzie Western Hockey League występuje nowotarżanin Krzysztof Maciaś. Czy oni dołączą do waszego składu?

 

Wszystko zależy od tego, kiedy pokończą swe rozgrywki ligowe. Trener na pewno zaprosi ich na zgrupowanie. Fakt, że ktoś gra w Kanadzie czy Ameryce, nie od razu oznacza, że prezentuje nie wiadomo jaki poziom. Krzysiek Oliwa grał w NHL-u, a na MŚ w Szwecji nie za bardzo pomógł naszej reprezentacji. Na jego miejscu mogli wystąpić zawodnicy świeżsi, lepsi, lepiej przygotowani kondycyjnie. Nie ujmuję nic jego dokonaniom, ale w NHL-u on był od innych zadań, miał swoją rolę w drużynie. Ciężko na to pracował i dobrze się z tej roli wywiązywał.

 

Grając w reprezentacji o utrzymanie w elicie, trzeba mieć naprawdę dobre nastawienie, tylko jeden cel w głowie, żeby to się wydarzyło. W drużynie nie ma lepszych i gorszych, wszyscy są równie. Trzeba pokazać siłę i charakter, cechy rodzinne, żeby to osiągnąć.

 

MŚ Dywizji IA, w których graliście przez ostatnie lata, rozgrywane były w kwietniu, te elity są w maju. Po awansie do światowej czołówki PZHL wydłużył ligę, by dostosować ją do terminu MŚ elity. Jak się na to zapatrujesz?

 

PZHL zadbał o to, byśmy byli jak najlepiej przygotowani. Sporo meczów ligowych jest w piątki i niedziele. Liga została wydłużona, a i tak będzie czas na zgrupowanie przed MŚ. Nie sądzę, by chłopaków trzeba było zmuszać do pracy w kwietniu, czy w maju, skoro mamy w perspektywie taki cel jak walka w MŚ elity.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie