Polski siatkarz przekazał wieści. Kiedy wróci do gry?
Projekt Warszawa poniósł w sobotę trzecią porażkę w tym sezonie PlusLigi, ulegając Asseco Resovii Rzeszów 1:3. "Fajnie weszliśmy w mecz i narzuciliśmy rywalom swój styl gry, ale nie utrzymaliśmy tego" - ocenił leczący kontuzję rozgrywający stołecznego zespołu Jan Firlej.
To druga porażka warszawian w ciągu ostatnich dwóch tygodni, co może niepokoić kibiców, bowiem od października do końca grudnia przegrali tylko jedno spotkanie i pierwszą rundę PlusLigi zakończyli na pozycji wicelidera. Gorsza passa siatkarzy ze stolicy zaczęła się, gdy ze składu z powodu kontuzji stopy wypadł Firlej, nominalny pierwszy rozgrywający. Zawodnik przyznał jednak, że jest już blisko powrotu na boisko.
Zobacz także: Siatkarski koncert Asseco Resovii! Projekt pokonany na Torwarze
"Zdrówko coraz lepsze, w stopie czuję delikatną poprawę. Dwa tygodnie nie skakałem, dzień przed tym meczem odbyłem pierwszy lekki trening. Nie ma co na wariata od razu wskakiwać na boisko. Nie mam pojęcia, kiedy wrócę do gry, będę się starał to zrobić jak najszybciej. Oby zdrowie dopisywało, a o resztę jestem spokojny" - powiedział 27-letni siatkarz.
W sobotnim meczu z czwartą w tabeli Resovią Projekt musiał sobie radzić także bez francuskiego przyjmującego Kevina Tilliego i amerykańskiego środkowego Taylora Averilla.
"Mamy trochę niefortunnych urazów, wszystkie w jednym momencie. Mam nadzieję, że wszyscy w miarę sprawnie wrócimy do zdrowia, a o formę przy tak dużej liczbie spotkań jestem spokojny, bo będzie kiedy ją odbudować. Liczę, że to koniec naszych problemów" - przyznał Firlej.
Rozgrywający Projektu zwrócił uwagę, że wynik starcia z Resovią nie wpłynie negatywnie na nastawienie jego zespołu.
"Zarówno my, jak i Resovia graliśmy w różnych zestawieniach. Nie rozpatrujemy tej porażki w kontekście całego sezonu. Oczywiście szkoda, że ten mecz zakończyliśmy bez punktów, ale w lidze i Pucharze Challenge gramy tak dużo spotkań, że nie ma co tego rozpamiętywać, bo już za chwilę kolejne starcie" - podkreślił Firlej.
Pierwszy set sobotniego spotkania nie zwiastował tak złego obrotu spraw dla stołecznej drużyny, która od początku przejęła inicjatywę na boisku i dość pewnie wygrała premierową odsłonę. W kolejnych partiach znacznie jednak obniżyła poziom gry, co wykorzystała solidnie prezentująca się Resovia.
"Uważam, że fajnie weszliśmy w ten mecz i narzuciliśmy rywalom swój styl gry, ale nie utrzymaliśmy tego. Resovia poczuła krew i swoją szansę, którą wykorzystała. Zaważyły końcówki setów. Przede wszystkim troszkę falowaliśmy i nie podtrzymaliśmy swojego poziomu z pierwszej partii, zaprosiliśmy zespół z Rzeszowa do gry, chociaż trzeba powiedzieć, że on też zaprezentował się bardzo dobrze" - ocenił Firlej.
Najmocniejszą bronią rzeszowian była zagrywka - posłali 12 asów, podczas gdy Projekt tylko dwa.
"Widać było, że dużo ryzykują, bo był taki moment, kiedy zepsuli chyba z pięć zagrywek z rzędu. W końcu im to +zaskoczyło+, odrzucili nas od siatki, a my na wysokiej piłce mieliśmy spore problemy" - dodał Firlej.
Warszawianie na boisko wrócą już we wtorek, gdy w rewanżowym meczu ćwierćfinału Pucharu Challenge podejmą rumuński zespół Steaua Bukareszt
Przejdź na Polsatsport.pl