Spełnia się smutny scenariusz. Polacy z kolejną porażką na ME
Michał Olejniczak: Nasz potencjał nie jest taki, by przegrywać taką różnicą bramek
Maciej Gębala: To był kawałek niezłej walki, choć wynik tego nie pokazuje
W drugim meczu na niemieckich mistrzostwach Europy reprezentacja Polski zmierzyła się ze Słoweńcami. Biało-Czerwoni grali jak równy z równym do dwudziestej minuty spotkania. Potem zaczęła napędzać się słoweńska maszyna, której nie udało się zatrzymać aż do końcowego gwizdka.
Pierwszy rzut w spotkaniu zdecydował się oddać Paweł Paterek. Trafił jednak prosto w bramkarza. Wynik spotkania chwilę później z rzutu karnego otworzył, dobrze znany polskim kibicom Dean Bombac. W trzeciej minucie padło pierwsze trafienie dla reprezentacji Polski - bramkę z koła zdobył Kamil Syprzak. Słoweńcy za sprawą Boruta Mackovseka mogli wyjść na jednobramkowe prowadzenie, jednak fenomenalną interwencją popisał się Jakub Skrzyniarz. Co nie udało się Mackovsekowi, udało się Bombacowi, który w 12. minucie dał swojej kadrze pierwsze prowadzenie w meczu (6:5). Po chwili drugie trafienie "dorzucił" Domen Novak i rywale Polaków mieli już dwubramkową zaliczkę.
ZOBACZ TAKŻE: Kluczowy gracz reprezentacji Polski w piłce ręcznej wróci do gry? Lekarz zabrał głos
W 16. minucie fenomenalnym trafieniem popisał się Michał Olejniczak. Środkowy niczym młotem z niemałą prędkością 129,4 km/h pokonał słoweńskiego bramkarza. Między polskimi słupkami Skrzyniarza zastąpił Mateusz Kornecki, ale i on nie potrafił zatrzymać rzutów karnych Bombaca, który nietuzinkowym rzutem - tuż obok prawego ucha polskiego golkipera, wyprowadził ponownie swoją kadrę na dwubramkowe prowadzenie 11:9. Od dwudziestej minuty gra reprezentacji Polski się zatrzymała. Biało-Czerwoni serwowali przeciwnikom "prezenty" w postaci podawania piłki prosto w ich ręce, a z takich Słoweńcy wyprowadzali zabójcze kontry. W uspokojeniu i ułożeniu gry Polaków nie pomogło wprowadzenie na boisko środkowego, Piotra Jędraszczyka. Na sześć sekund przed końcem pierwszej połowy meczu Uros Zorman poprosił o czas. Uwagi trenera zostały dobrze zinterpretowane przez zawodników i z lewego skrzydła, z blisko zerowego kąta, wkrętkę na 14:20 dla Słowenii "zaserwował" Tilen Kodrin.
Druga połowa meczu nie wyglądała lepiej. Choć w 37. minucie skutecznie interweniował Skrzyniarz, potem rzut karny w wykonaniu Bombaca obronił Kornecki, to Słoweńcy wciąż mieli wysoką ośmiobramkową przewagę. Środek polskiej obrony nie istniał i dzięki temu bez problemów bramki zdobywał Jure Dolenec, a wolne przestrzenie wykorzystywał Bombac. O czas w 45. minucie poprosił trener Marcin Lijewski, ale z omówionej akcji nic nie wyszło, bo rzut Ariela Pietrasika, lewą ręką obronił Klemens Ferlin. W 50. minucie bramkę zdobył Przemysław Urbaniak i Polacy do Słoweńców tracili dziewięć "oczek" (21:30). Grę Polaków w drugiej połowie dobrze zilustrowała akcja z 53. minuty. Biało-Czerwoni rozgrywali atak w przewadze, ale i tak nie zdołali zdobyć bramki, bo akcji celnie nie wykończył Urbaniak - jego rzut obronił Ferlin. Pięć sekund przed końcem pojawiła się jeszcze okazja na zmniejszenie start, ale jak szybko się pojawiła, tak szybko nic z niej nie wyszło i po sześćdziesięciu minutach Polska przegrała ze Słowenią 25:32. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Dean Bombac - zdobywca pięciu trafień.
W poniedziałek reprezentacja Polski zmierzy się z Wyspami Owczymi.
Grupa D
Polska - Słowenia 25:32 (14:20)
Polska: Mateusz Kornecki, Jakub Skrzyniarz – Michał Daszek 1, Piotr Jędraszczyk 2, Michał Olejniczak 4, Bartłomiej Bis, Szymon Sićko 4, Paweł Paterek 1, Ariel Pietrasik 4, Jakub Powarzyński, Kamil Syprzak 3, Maciej Gębala 1, Jakub Szyszko 2, Przemysław Urbaniak 2, Dawid Dawydzik, Mikołaj Czapliński 1.
Słowenia: Klemen Ferlin, Urban Lesjak - Blaz Blagotinsek 1, Gasper Marguc 6, Jure Dolenec 1, Nejc Cehte, Stas Jovincic 1, Tilen Kodrin 5, Miha Zarabec, Kristjan Horzen 4, Mazej, Dean Bombac 5, Borut Mackovsek 4, Domen Novak 1, Aleks Vlah 4, Jernej Drobez.
Przejdź na Polsatsport.pl