Jej przyjaciel wrócił z rosyjskiej niewoli, stracił 55 kilogramów. "Ale żyje. To jest prawdziwe szczęście"
W 3. rundzie Australian Open 2024 Łesia Curenko przegrała z Aryną Sabalenką 0:6, 0:6. Ukraińska tenisistka po tym spotkaniu zamieściła w swoich mediach społecznościowych wpis, który, jak sama napisała, adresuje do osób uszczęśliwionych jej porażką.
Rozegrany w piątek mecz, w którym 33. w rankingu WTA Curenko nie urwała wiceliderce światowej listy ani jednego gema, trwał zaledwie 52 minuty. Dla Sabalenki było to pierwsze zwycięstwo 6:0, 6:0 na poziomie WTA, a w turnieju singlistek w Melbourne to pierwszy taki wynik od pierwszej rundy w 2021 roku - dwa sety do zera w meczu z Danką Kovinić wygrała wówczas Ashleigh Barty.
ZOBACZ TAKŻE: Koniec pięknej przygody Magdaleny Fręch. Cori Gauff zbyt mocna dla Polki
Po błyskawicznej porażce Curenko nie podała rywalce ręki (reprezentantki Ukrainy zachowują się tak w stosunku do zawodniczek z Rosji i Białorusi), natomiast, jak mówiła później Sabalenka, odniosła się do niej z szacunkiem mówiąc przy siatce: Świetna gra.
Curenko w rozmowie z dziennikarzami stwierdziła, że odmowa uściśnięcia dłoni Sabalenki to przypomnienie, że w jej kraju wciąż toczy się wojna. - Robię to dla Ukrainy. I uważam, że postępuję słusznie - powiedziała po meczu. Podkreśliła też, że wiele rzeczy, które przed wybuchem wojny były dla niej ważne, jak mecz tenisowy, teraz już takie nie są.
- Nie czuję, jakby bardzo mnie obchodziło jak skończyłam ten mecz, jaki jest wynik. Bardziej obchodzi mnie fakt, że mogę tu być i przypominać światu, że wojna wciąż trwa. Obchodzi mnie, że mogę zarobić trochę pieniędzy, żeby przekazać je innym i im pomóc - powiedziała 34-latka.
Stwierdziła też, że wielu ludzi nie chce, by mówiono o wojnie. - Dostaję wiele przykrych wiadomości w social mediach, o tym, że ludzie są zirytowani, kiedy coś o niej napiszę. Wygląda na to, że cały świat się zmęczył, ale niestety wojna trwa, jest częścią mojego życia i życia innych Ukraińców. Musimy o niej mówić i przypominać ludziom o Ukrainie.
Nieprzychylne komentarze w mediach społecznościowych ukraińskiej tenisistki najwyraźniej pojawiły się także po jej spotkaniu z Sabalenką. Zawodniczka postanowiła odnieść się do nich w swoim ostatnim wpisie na Instagramie. By pokazać, jak niewiele znaczą dla niej opinie hejterów, podzieliła się osobistym doświadczeniem z ostatnich tygodni.
"Zauważyłam, że moja porażka ucieszyła wiele osób, więc mój nowy post jest dla was. Nie krępujcie się, by wyrazić w stosunku do mnie co tylko chcecie. Mam nadzieję, że dzięki temu będziecie szczęśliwi trochę dłużej. Ale wiecie co, tuż przed Nowym Rokiem mój przyjaciel wrócił z rosyjskiej niewoli po półtora roku. Stracił 55 kilogramów, ma infekcję nóg, jednak najważniejsze jest to, że żyje. To jest prawdziwe szczęście" - napisała.
"Mam nadzieję, że wy również będziecie mieć prawdziwy powody do szczęścia w waszym życiu, a nie takie, że jakaś randomowa tenisistka, której nigdy nie spotkaliście, przegrała mecz" - dodała Curenko, a na końcu swojego posta umieściła hashtag "SławaUkrainie".
Przejdź na Polsatsport.pl