Ekspert zdradza, na co Polak wydaje miliony. "On chce być liderem"

Dariusz OstafińskiTenis

Trwa Australian Open. W grze jest wciąż Hubert Hurkacz, który w środę zmierzy się z Daniiłem Miedwiediewem. - Wielki myśliciel zderzy się z zawodnikiem z najlepszym serwisem w męskim tenisie – tak reklamuje ten mecz trener Maciej Synówka dodając, że Polak ma większe aspiracje niż wygrana z Miedwiediewem.

A jeśli to zrobi, to będzie to niespodzianka większa od tej, jaką sprawiła Magdalena Fręch. Tę Synówka już chwali. - Swoją pracowitością, organizacją i poświęceniem zaszła naprawdę daleko. Osiąga wyniki większe, niż na to wskazuje jej talent.

 

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Jest pan rozczarowany wynikiem Igi Świątek w Australian Open?

 

Maciej Synówka, trener tenisa, ekspert: A pan?

 

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony to wygląda słabo, jak jedynka odpada z nastolatką. Zresztą eksperci też podkreślali, że Iga od początku Australian Open nie była sobą i grała źle. Trudno mi jednak potępić czy krytykować Świątek, bo jednak nikt nie jest maszyną.

 

Zobacz także: Hurkacz znalazł się w takiej sytuacji dopiero drugi raz w życiu. Tak ją ocenił

 

Coś panu wyjaśnię. Przynależność do setki to ogromny prestiż. My mieliśmy w historii około piętnastu zawodniczek, które w tej setce były. I to nie jest łatwe. A jeszcze trudniej być w pięćdziesiątce, dwudziestce, czy dziesiątce. A już pozycja liderki to nie lada wyzwanie. U nas panuje takie powszechne przekonanie, że to jest łatwe. Tak jednak nie jest. Iga, przystępując do Australian Open, od razu znalazła się na celowniku każdej z pozostałych rywalek. Tu naprawdę nie ma niczego łatwego.

 

W stu procentach się z panem zgadzam.

 

To ja dodam, że każdy z Igą chce zagrać i ograć ją. Dlatego bycie liderką rankingu z każdym dniem i tygodniem jest coraz trudniejsze. W Australii Iga się o tym brutalnie przekonała. Na dokładkę miała najtrudniejszą drabinkę od dziesięciu lat. W pierwszej rundzie miała rywalkę, która Australian Open wygrała, w drugiej taką, co była w finale, a potem dostała 19-latkę, która przeżywa najlepszy turniej w karierze. To jest trudne losowanie. Dlatego nie można mówić, że wynik Igi jest słaby. Szkoda zdrowia, bo granie w tenisa oznacza dwanaście do piętnastu porażek w roku, więc lepiej skupmy się na pozytywach, na tym, co Iga musiała zrobić, żeby jedynką zostać.

 

Chyba każdy trzeźwo myślący kibic zdaje sobie sprawę z tego, ile to kosztowało ją wysiłku, więc tym nie zaprzątałbym sobie głowy. Raczej spytałbym co teraz? Świątek ma doświadczenie w wychodzeniu z opresji, bo raz straciła pozycję jedynki i wróciła. A skoro tak, to chyba i z tą porażką w Melbourne sobie poradzi.

 

To jest tak, że jakby teraz Iga nabrała postawy, że jest z tą porażką ok, to byłoby źle. Jak zawodnik traci sportową złość i głód sukcesu, to zaczyna tracić. Wiele tenisistek zadowala się tym, że raz wygrały, czy tym, że na chwilę weszły do dziesiątki. Na szczęście Igi to nie dotyczy. Ona ma głód wygrywania. W wypowiedziach często słyszymy z ust Igi słowa, które mają obniżać napięcie, ściągać z niej presję, ale ona wciąż chce wygrywać. I nakłada na siebie presję większą niż ktokolwiek inny. Po odpadnięciu z Australian Open powinna mieć ogromną sportową złość i czuć duże rozczarowanie. Teraz Iga może zadać sobie pytanie, co zrobić, skąd wziąć siłę i motywację, żeby następnym razem wygrać. Równocześnie Iga potrzebuje  balansu. I tu widzę role Darii Abramowicz w budowaniu w Idze narzędzi aby umiała tymi oczekiwaniami i presja zarządzać.

 

Co takiego stało się w Australian Open, że Świątek odpadła? Co nie zagrało?

 

Ja bym raczej powiedział, że zagrały przeciwniczki. Każda z nich spisała się bardzo dobrze. Zaprezentowały poziom zbliżony do Igi. Pamiętajmy, że dwa lata temu podczas Roland Garros, co pokazywały statystyki, forhend Igi to był drugi forhend na świecie. Tylko Nadal był lepszy. Przez te dwa lata przeciwniczki Igi uczyły się jednak tego, jak się na ten forhend uodpornić i już nie boją się tak tego uderzenia.

 

Przejdźmy do rzeczy przyjemniejszych. Magdalena Fręch odpadła w czwartej rundzie z Coco Gauff, ale i tak osiągnęła wielki sukces.

 

Magda swoją pracowitością, organizacją i poświęceniem zaszła naprawdę daleko. Osiąga wyniki większe, niż na to wskazuje jej talent. W tenisie wiele znaczą motoryka i warunki fizyczne. Mówi się, że te zawodniczki mają więcej siły, mają szybką rękę. Magda nie ma predyspozycji fizycznych, ale jest świetna taktycznie. Jak dotąd wyciska z kariery, ile się da.

 

Co jeszcze ją wyróżnia?

 

Jakbym miał postawić trzy tenisistki o podobnych predyspozycjach motorycznych, to Magda byłaby najlepsza, bo lubi ważne sytuacje, bo w takich sytuacjach nie drży jej ręka. Potrafi utrzymać piłkę w korcie. Jest dużo takich, co tego nie potrafią. Te mocne to wyczuwają i zmiatają takie zawodniczki z kortu. Z Magdą tak się nie da. Przypomnijmy sobie jej świetny mecz z Garcią. Zadawaliśmy sobie, czy jej defensywa i trzymanie piłki w korcie wystarczą na ofensywną grę Garcii. Wystarczyły. Fręch przypomina mi Agnieszkę Radwańską, która dzięki swojej determinacji wiele osiągnęła. Magda o tyle zasługuje na podziw, że przecież przeżywa wiele porażek w sezonie, ale to jej nie załamuje. Potrafi znaleźć w sobie ukryte zasoby i energię. I ma cel. Wie, o co gra.

 

W Australian Open mogła więcej, czy też Gauff, to było dla niej za wiele?

 

Zawsze można coś zrobić lepiej, zawsze jest przestrzeń do poprawy. To jest w sporcie najlepsze. Trzeba mieć tylko mądrych ludzi wokół siebie, trzeba mieć bazę. Federer, Djoković i Nadal, a więc najlepsi na świecie, dlatego stali się wielkimi zawodnikami, bo mieli i mają nieustępliwość i chęć doskonalenia się. U Magdy też to jest. Ten wynik w Australian dużo jej da. To samo, co rok temu Magdzie Linette, która dzięki temu dostała możliwość częstszego grania z topowymi zawodniczkami. Jak zaczynasz grać w szybszym tempie i w różnych sytuacjach z tymi najlepszymi, to się rozwijasz.

 

Rozumiem, że dla Fręch ten Australian to przepustka do lepszego tenisa?

 

To był krok. Bardzo ważny, bo on jej pozwala wejść na następny etap rozwoju.

 

W Australian Open nadal rywalizuje Hubert Hurkacz. Zafundował nam kilka thrillerów, ale wciąż jest w grze.

 

Dla mnie to, że Hubert zacznie osiągać wyniki w wielkim szlemie, było kwestią czasu. W innych turniejach potrafił wygrywać, więc to, kiedy przełoży to na takie imprezy, jak Australian Open było oczywiste. Dodam coś jeszcze. Hubert to nie jest zawodnik, który gra po to, żeby być dziesiąty w rankingu. On chce być liderem, chce wygrać wielkiego szlema. Niewielu jest sportowców, którzy mają taką determinację jak on. Hubert potrafi wydać milion rocznie na swój rozwój, nie mając żadnej gwarancji, że to coś da. To wiele o nim mówi.

 

A jak wyglądają jego szanse w starciu z Miedwiediewem?

 

Stanie naprzeciwko siebie dwóch zawodników ścisłej czołówki. Miedwiediew to arcymistrz szachowy. Taktycznie to wielki myśliciel. Ma też jakość w grze. Rzadko zdarzają mu się słabe dni, czy niewymuszone błędy. Nick Kyrgios, który komentuje mecze Australian Open, mówi, że Miedwiediew gra jego ulubiony tenis. Dla Huberta ten pojedynek będzie wyzwaniem. Wielki myśliciel zderzy się z zawodnikiem z najlepszym serwisem w męskim tenisie.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie