Scenariusz na marzec. Casting na happy end ze znakami zapytania
Robert Lewandowski? Wciąż "pod formą". Piotr Zieliński? W Rijadzie podczas Superpucharu Włoch w dwóch meczach na boisku pojawił się tylko raz – w półfinale z Fiorentiną. I to dopiero na ostatnie dwadzieścia minut. W spotkaniu z Interem w poniedziałek z ławki już się nie podniósł. Sytuacja dwóch najlepszych polskich piłkarzy ostatniej dekady daleka jest od ideału. Za dwa miesiące rozpocznie się czas barażów o Euro. Marzec wyznaczy nasz los nie tylko na najbliższe lato. Ale i na lata.
"Lewy" po trzech spotkaniach z rzędu z golami (Puchar z Barbastro, Superpuchar z Osasuną i Realem Madryt) w dwóch kolejnych meczach nie znalazł już drogi do siatki. Mimo że 18 stycznia pojawił się na boisku z ławki na półgodziny z trzecioligowym Uniosistas w Copa Del Rey.
ZOBACZ TAKŻE: Robert Lewandowski odebrał nagrodę! Polak powiedział, jak czuje się w Barcelonie
Z Betisem w niedzielę został zmieniony już po godzinie. Wcześnie – jak na jego standardy – choć śledząc dokładniej ten sezon – takie zdarzenia miały już miejsce. Polak w rozmowie tuż po spotkaniu z Mateuszem Święcickim z Eleven Sports zaznaczył jednak, że coś mu "strzyknęło" w szyi. Ten dyskomfort mógł mieć wpływ na tak szybką zmianę. Ale umówmy się – sportowo i taktycznie taka decyzja Xaviego się broniła.
To, że Lewandowski grać będzie w Barcelonie – mimo rewelacyjnej w Sewilli skuteczności Ferrana Torresa i świetnej zmianie Joao Felixa – wydaje się, póki co, niezagrożone. Ten pierwszy jest oczywiście opcją na "dziewiątkę". Natomiast Portugalczyk nie rywalizuje bezpośrednio z "RL9" ale zgłaszając akces do podstawowego składu, może zabrać jedno z miejsc w ofensywnym tercecie, do którego aspiracje mają przecież także Ferran, Raphinha i Lamine Yamal. Pukanie do składu nowego napastnika Vitora Roque jest na razie dość ciche. Tu wielkiego nacisku jeszcze nie ma. Lewandowskiemu dłuższe posadzenie na ławce nie grozi. Wszystko jednak będzie zależało głównie od niego. I od kolegów z zespołu, którzy muszą właściwie go obsługiwać. Do meczu z Estonią pozostały niespełna dwa miesiące – to dużo by się poprawić. Jeszcze za wcześnie by selekcjoner Michał Probierz zaczął się denerwować.
Przypadek Piotra Zielińskiego jest inny. Jego śladowa obecność w czasie miniturnieju w Arabii Saudyjskiej ma dwa podłoża. Jednym jest niepotwierdzony oficjalnie drobny uraz kolana. Polak zszedł przecież z boiska już po pierwszej połowie katastrofalnego występu całej drużyny przeciw Torino (0-3) i nie było go w kadrze na kolejny ligowy mecz z Salernitaną.
To, że dochodzą do tego kwestie nieprzedłużonej umowy z klubem Aurelio De Laurentisa, wiemy nie od wczoraj. Neapol to nie Polonia Warszawa pod wodzą Józefa Wojciechowskiego i "Klub Kokosa" pomocnikowi kadry nie grozi, po schodach nikt nie będzie kazał mu biegać. Ale nie mamy też żadnej pewności, że Walter Mazzari ustalanie wyjściowego składu będzie zaczynał od "Ziela". Najbliższe tygodnie dadzą nam więcej danych na ten temat. Do spotkania z Barceloną – i Lewandowskim - w 1/8 finału Champions League (21 luty) drużyna spod Wezuwiusza rozegra jeszcze cztery spotkania. Na początku lutego może być już wiadomo, jakie nowe miejsce pracy zostało wybrane przez naszego rozgrywającego. Czy wyobrażamy sobie, że na Stadio Diego Armando Maradona w rywalizacji z "Dumą Katalonii" od pierwszej minuty zobaczymy tylko jednego naszego rodaka? Wszystko zależy od tego, jak urażona zostanie duma De Laurentisa.
Cała ta sytuacja – niestety – może mieć wpływ na naszą reprezentację. Scenariusz na marzec z będącym poza rytmem Zielińskim i znajdującym się w słabej formie Lewandowskim to nie jest materiał na film, który może zakończyć się happy endem. Co zrobić, jeżeli jeden z dwóch najważniejszych aktorów Biało-Czerwonych zepchnięty zostanie do roli dublera w swoim klubie, a seryjny snajper nie odblokuje swojego magazynka? Trzeba byłoby nie lada odwagi, żeby nawet w tak mało sprzyjających okolicznościach z nich rezygnować, bo stawka będzie przecież bardzo wysoka.