Chwyt poniżej pasa trenera rywali?! To zatrzasnęło Polsce drzwi do elity MŚ!
Od dzisiaj dzieli nas dokładnie 100 dni od hokejowych MŚ elity w Czechach, z udziałem Polski, które transmitować będzie Polsat Sport. Z tej okazji porozmawialiśmy z legendarnym napastnikiem Waldemarem Klisiakiem. Wychowanek Unii Oświęcim grał nie tylko na IO w Albertville, ale był też najlepszym strzelcem MŚ gr. B w Eindhoven, w 1993 r., gdzie awans do elity uciekł nam po regulaminowym wybiegu kanadyjskiego trenera Brytyjczyków – Aleksa Dampiera.
Do Holandii na MŚ gr. B Polska pojechała w roli faworyta, wszak rok wcześniej, na turnieju w Czechosłowacji, spadła z elity. „Biało-Czerwonych”, po ośmioletniej erze duetu Leszek Lejczyk – Jerzy Mruk, prowadził Łotysz z polskimi korzeniami Ewald Grabowski, który w imponującym stylu sięgnął po mistrzostwo Polski z Podhalem Nowy Targ.
ZOBACZ TAKŻE: Pół Polski zarwało noc, gdy dokonywał cudów w bramce! "Boli mnie serce, gdy wspominam negocjacje z klubami NHL"
Niespodziewana porażka z Wielką Brytanią. Chytry zabieg trenera rywali
Waldemar Klisiak w Eindhoven rozegrał jeden z najlepszych turniejów w życiu. W siedmiu meczach strzelił dziewięć bramek, a przy 15 asystował i pod każdym względem był najlepszym napastnikiem turnieju – zdobytych bramek, asyst, a także klasyfikacji +/-, w której miał 27 pkt, podczas gdy drugi na liście – Amerykanin z holenderskim paszportem Dave Livingston tylko 17. Te indywidualne dokonania marnym były dla niego pocieszeniem. Wszak Polsce uciekła promocja do elity przez porażkę 3:4 w pierwszym meczu z Wielką Brytanią, która awansowała z gr. C, czyli światowej trzeciej ligi.
Być może właśnie z tego powodu Grabowski zlekceważył Brytyjczyków, wbrew temu, że w ich składzie byli już naturalizowani Kanadyjczycy, na czele z Kevinem Conwayem czy Rickiem Ferą.
Odprawa Łotysza przed tym meczem obrosła legendą.
- Co tam Lordowie! Rano biała marynarka i czarne spodnie, a wieczorem odwrotnie – czarna marynarka i białe spodnie. Ogramy ich – przemawiał Ewald.
Tymczasem w III tercji byliśmy w tarapatach. Był remis 3:3, a nasi hokeiści co rusz łapali kary. W końcówce rywale grali w przewadze pięciu na czterech, ale nie mogli nic wskórać. Wówczas kanadyjski trener Brytyjczyków Alex Dampier poprosił o zmierzenie kija jednego z czwórki broniących się Polaków – Wojciecha Matczaka. Okazało się, że łopatka kija dzisiejszego kierownika drużyny GKS-u Tychy jest zbyt mocno wygięta, za co „Biało-Czerwoni” dostali kolejną karę i grając w trójkę przeciw piątce rywali stracili bramkę na 3:4.
Na nic się zdało, że w kolejnych meczach nasi szli jak burza i osiągali znacznie lepsze wyniki niż Brytyjczycy. Chińczyków rozbili 21:1, Rumunów - 13:0, Bułgarów – 13:2, Japończyków i Holendrów – po 7:1, Duńczyków 7:3. Wielka Brytania wygrywała skromniej, największe problemy miała z Japonią, którą pokonała w końcówce 5:4, podobnie jak Holandię – 3:2, ale to podopieczni Dampiera cieszyli się z awansu.
Graliśmy bez Czerkawskiego, którego sezon w Szwecji trwał
Wielkim nieobecnym reprezentacji Polski był wówczas Mariusz Czerkawski, który był młodą gwiazdą zaplecza szwedzkiej ekstraklasy – strzelał bramki dla Hammarby IF i obowiązki ligowe uniemożliwiły mu przyjazd na MŚ do Eindhoven. MŚ elity rozgrywane były w maju, a nie w kwietniu, jak te gr. B, dlatego kalendarz ligowy w Szwecji nie przewidywał przerwy w tym okresie.
W dzieciństwie Klisiak był rozdarty między piłką nożną, piłką ręczną a hokejem, ostatecznie wybrał pogoń za krążkiem. Uprawiał łyżwiarstwo figurowe, dzięki czemu stylem jazdy wyróżniał się i potrafił zwodzić obrońców jak mało kto.
W latach 1990-2005 w reprezentacji Polski rozegrał 127 meczów, strzelił 53 gole. Dziewięciokrotnie wystąpił w mistrzostwach świata i siedem razy zdobywał mistrzostwo Polski. Grał na MŚ elity w Szwecji, w 2002 r. i był to ostatni dotąd występ wśród najlepszych „Biało-Czerwonych”.
- Od tamtego turnieju minęły już 22 lat, a to znacznie więcej niż jedno hokejowe pokolenie. Dlatego tegoroczny występ Polski na MŚ w Czechach będzie wielkim wydarzeniem, na które całe nasze środowisku czeka z wielką niecierpliwością, ale bez hurraoptymizmu. Trzeba mieć świadomość, że jeszcze dwa lata temu graliśmy na trzecim poziomie MŚ – powiedział Polsatowi Sport Waldemar Klisiak.
- Rok po roku zyskaliśmy dwa awanse i sam jestem ciekaw, jak nasz reprezentacja poradzi sobie w zetknięciu z najlepszymi drużynami świata. Oczywiście, życzymy jej jak najlepiej, żeby się utrzymała, choć nie będzie to łatwe zadanie, bo przeciwnicy są mocni, ale dopóki krążek w grze, to wszystko może się zdarzyć – dodaje.
Klisiak był jednym z liderów kadry na MŚ Dywizji IA w Grenoble, w 2001 r., gdy „Biało-Czerwoni” wywalczyli niespodziewany awans do elity, na który czekaliśmy wtedy tylko 10 lat. Wprawdzie, przy dość stronniczym sędziowaniu, z Francją przegrali 2:4, ale pokonali groźną Danię 5:3 i wykorzystali fakt, że „Trójkolorowi” sensacyjnie ulegli Węgrom 1:3. Jeszcze raz okazało, się, że na pomoc „Bratanków” możemy liczyć.
- W Grenoble rozegraliśmy naprawdę dobry turniej. Terminarz został tak ułożony, że ostatni mecz z Francją miał decydować o awansie, ale myśmy wygrywali, a gospodarze potracili punkty, bo oprócz porażki z Węgrami zremisowali z Holandią, więc spotkanie z nami nie miało już żadnego znaczenia, jeśli chodzi o walkę o awans. Pamiętajmy, że Dania, podobnie jak Norwegia i Francja to są zespoły, które regularnie występują w elicie, pod względem poziomu nam troszkę uciekły – analizuje wychowanek Unii Oświęcim.
Na MŚ elity w 2002 r. Polska grała swe mecze w Goeteborgu. W pierwszym meczu przegrała 0:7 z późniejszym mistrzem świata - Słowacją, dwa dni później – 0:8 z Finlandią i nazajutrz po tym meczu musieliśmy uznać wyższość Ukrainy, z którą przegraliśmy 0:3, przez co trafiliśmy do fazy turnieju o utrzymanie w elicie. Tam pokonaliśmy po 5:1 Włochów, 5:2 – Japonię, ale przez porażkę ze Słowenią 2:4 spadliśmy z elity. Jeszcze wtedy funkcjonowała idiotyczna reguła, która gwarantowała utrzymanie Japończykom, jako mistrzowi Dalekiego Wschodu. Kraj Kwitnącej Wiśni pokonywał w eliminacjach do MŚ dwa nieliczące się wówczas w hokeju kraje – Chiny i Koreę Płd.
- Dobrze pamiętam MŚ w Szwecji. Przeskok był bardzo duży, zwłaszcza jeżeli mierzyliśmy się z topowymi zespołami, jak Słowacja czy Finlandia. Słowacy zdobyli wtedy mistrzostwo świata, więc mieli bardzo silny zespół. Zarówno oni, jak i Finowie prezentowali inny świat hokejowy, inne tempo, inny poziom, wszystko robili troszeczkę szybciej niż my. Ale z konkurentami w walce o utrzymanie już można było powalczyć. Gdyby nie układ zapewniający Japonii utrzymanie, w ramach promocji hokeja w Azji, na pewno byśmy nie spadli – wspomina pan Waldemar.
Waldemar Klisiak ceni selekcjonera Roberta Kalabera
54-letni Słowak Robert Kalaber reprezentację Polski prowadzi od czterech lat, ale w naszym kraju pracuje od dekady, trenując JKH GKS Jastrzębie-Zdrój, przez co w środowisku traktowany jest jak swój. Zresztą przed trzema laty z jastrzębianami sięgnął po mistrzostwo kraju.
- Powiem szczerze, że odkąd kadrę prowadzi trener Kalaber, to co oglądam reprezentację, to jestem zaskoczony jej bardzo dobrą postawą. Drużyna gra miło dla oka i bardzo odpowiedzialnie. Widać, że zawodnicy wiedzą, o co chodzi na lodzie, ich gra jest dobrze poukładana. Jeżeli to pójdzie w tym kierunku, to będziemy mieli dużo radości z naszych chłopaków – komplementuje Waldemar Klisiak.
Na MŚ elity Polska rozgrywać swe mecze będzie w Ostrawie i musi wyprzedzić co najmniej jednego rywala, żeby się utrzymać. Teoretycznie najbardziej w naszym zasięgu znajdują się Kazachstan (zagramy z nim ostatni grupowy mecz 20 maja) i Francja (14 maja), oprócz których zmierzymy się z Łotwą (11 maja), Szwecją (12 maja), Słowacja (15 maja), USA (17 maja), Niemcami (18 maja).
- O pokonanie Niemców będzie bardzo ciężko. Może uda się ograć Łotwę, z którą zagraliśmy dwa dobre mecze sparingowe, choć ona nie była w optymalnym składzie. Będziemy musieli nastawić się na walkę o zwycięstwo szczególnie w meczach z Łotwą, Kazachstanem i Francją.
Co ze szkoleniem młodzieży? Klisiak: Przespaliśmy spory okres
Na MŚ w Czechach swój ostatni „taniec” w barwach narodowych mogą wykonać 39-letni Marcin Kolusz i młodszy o dwa lata Grzegorz Pasiut. Aż siedmiu zawodników ze składu, który przed rokiem wywalczył w Nottingham awans do elity, urodziło się w latach 80. Tylko rezerwowy bramkarz Maciej Miarka, który nie dostał powołania na turniowe prekwalifikacje olimpijskie w Sosnowcu, przyszedł na świat w XXI wieku. Najmłodszy zawodnik z pola – Kamil Wałęga w lipcu skończy 24 lata, Paweł Zygmunt i Dominik Paś są o rok starsi.
- Faktycznie szturmu młodzieży do naszej reprezentacji nie widać. Pokolenie 80. Powoli będzie się kruszyło, a młodzież niespecjalnie się garnie do hokeja. Talenty można policzyć na palcach jednej ręki. Nie są one wybitne, po prostu zawodnicy rokujący na grę w reprezentacji. Przespaliśmy długi okres i nie zadbaliśmy o młodzież, widząc jak gra reprezentacja do lat 20 – zauważył Waldemar Klisiak.
Podporą polskiej bramki jest 36-letni naturalizowany Amerykanin John Murray. Jego zmiennikiem będzie spolonizowany Czech Tomasz Fucik, który czeka na polski paszport, formalności dopełnił w październiku ubiegłego roku.
- Dziękować Bogu, że naturalizowaliśmy Murraya i lada moment uczynimy to z Fucikiem. Gdyby nie ci dwaj bramkarze, to wybór byłby mocno ograniczony. Poza Maćkiem Miarką polscy bramkarze w Polskiej Hokej Lidze są na ogół rezerwowymi. Mamy tu poważny problem. Warto się zastanowić, czy nie położyć większej wagi do szkolenia bramkarzy – uczula.
Klisiak: Na treningi hokeja przychodzą ci, którzy nie poradzili sobie w piłce
Waldemar Klisiak zauważył, że źródłem problemów szkoleniowych jest fakt, że nawet w matecznikach tej dyscypliny w naszym kraju jak Nowy Targ, Oświęcim, Krynica-Zdrój hokej przestał był dyscypliną pierwszego wyboru dla dzieci.
- Pamiętam, że za moich czasów niemal na każdym podwórku w Oświęcimiu dzieci grały w hokeja. Dzisiaj się tego nie widzi, młodzież nie garnie się do niego. Z rozmów z trenerami dzieci i młodzieży wiem, że na hokej przychodzą często dzieci, którym nie powiodło się w piłce nożnej, koszykówce, czy innej dyscyplinie, więc idą na hokej. Tymczasem to w hokeju muszą być najbardziej sprawne i wytrzymałe dzieci, bo to trudny i wymagający sport, w którym trzeba być świetnie przygotowanym fizycznie. Potrzebujemy do hokeja zdrowych, twardych chłopów – apeluje Waldemar Klisiak.
Waldemar Klisiak zakończył karierę w 2012 r., mając 44 lata. Był ostatnim grającym hokeistą, który wystąpił na IO w Albertville, czyli ostatnich igrzyskach z udziałem polskiego hokeja. Młodszy od Waldemara o pięć lat Mariusz Czerkawski, który również grał w Albertville, zawiesił łyżwy na kołku w 2009 r.
Przejdź na Polsatsport.pl