Reprezentant kraju przedwcześnie zakończył karierę. "Jestem szczęśliwy, że żyję"
Stefan Strandberg, 33-letni obrońca piłkarskiej reprezentacji Norwegii, został zmuszony do przedwczesnego zawieszenia butów na kołku. Przyczyną były powikłania podczas operacji, która miała... przedłużyć jego karierę.
Były zawodnik między innymi niemieckiego Hannoveru 96 i włoskiej Salernitany wrócił w 2022 roku do ojczyzny, podpisując kontrakt z Valerengą. Strandberg natychmiastowo wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce, a chwilę później został również kapitanem drużyny.
ZOBACZ TAKŻE: Mecz w słońcu w środku nocy? Pierwsze takie spotkanie w historii
Pod koniec ubiegłego roku 33-latek zdecydował się na operację kręgosłupa, który zaczął mu dokuczać jeszcze w trakcie pobytu we Włoszech. W jej trakcie doszło do poważnych powikłań - zakrzep w lewej nodze piłkarza sprawił, że lekarze zmuszeni byli do przeprowadzenia kolejnego zabiegu, tym razem ratującego życie Strandberga. Operacja się udała, ale 36-krotny reprezentant Norwegii już nigdy nie będzie mógł profesjonalnie uprawiać sportu.
- Jestem szczęśliwy, że żyję, ale potrzebuję czasu, by to wszystko do mnie dotarło. To oczywiste, że przechodzę największy w życiu kryzys. Odkąd nauczyłem się chodzić, w piłkę grałem każdego dnia i zdecydowanie nie byłem gotowy na to, że tak wcześnie będę musiał zrezygnować z futbolu. Czuję się tak, jakby wszystko zostało mi odebrane. Moja kariera dobiegła końca, choć byłem gotowy jeszcze długo walczyć zarówno dla Valerengi, jak i drużyny narodowej - powiedział Strandberg w wywiadzie dla telewizji NRK.
Warto pochwalić zachowanie działaczy Valerengi, którzy zapewnili, że zawodnik, zmuszony do przedwczesnego zawieszenia butów na kołku, będzie dostawał comiesięczne wynagrodzenie do końca trwania kontraktu, który wygaśnie w grudniu 2024 roku.
Przejdź na Polsatsport.pl