Potencjał, że Europa się kłania. Nie można tego zepsuć
Nie trzeba być piłkarskim Sherlockiem Holmesem, by wiedzieć, że reprezentacja Polski do lat 17 jest gotowa nie tylko na eliminacje Euro, ale także do samego turnieju, w którym z pewnością odegra znaczącą rolę. Wygrany Puchar Syrenki, a teraz triumf w mocno obsadzonym turnieju w Hiszpanii, stawiają biało-czerwonych w gronie topowych drużyn kontynentu. Kadra na te wyzwania też jest już niemal znana.
Jeszcze kilka miesięcy temu zastanawialiśmy się, czy świetna postawa drużyny rocznika 2006, która pod wodzą Marcina Włodarskiego sięgnęła po medal mistrzostw Europy i zagrała na mundialu, jest zapowiedzią ciut lepszych czasów w polskiej piłce, czy może incydentem, który nie znajdzie potwierdzenia w kolejnych latach. Obawy okazały się bezzasadne, z niewielkim ryzykiem pomyłki można stwierdzić, że trenerowi Rafałowi Lasockiemu trafiła się genialna wręcz generacja, która prócz atutów piłkarskich została wyselekcjonowana tak, że biało-czerwoni na pewno nie będą odstawać fizycznie od swoich rywali. Wystarczy spojrzeć na ostatni turniej, by przekonać się, że poza jednym, dwoma wyjątkami nie ma w niej żadnego zawodnika o wzroście poniżej 180 cm.
ZOBACZ TAKŻE: Znakomita polska sportsmenka przekazała cudowną wiadomość! Posypały się gratulacje
Drużyna była pieczołowicie zgrywana przez kolejne sezony, zgrupowania konsultacyjne niewiele wniosły (swoją drogą PZPN w tym sezonie je okroił w porównaniu z zeszłym sezonem), ponieważ bardzo szybko ukształtował się trzon zespołu, który stanowią piłkarze Górnika Zabrze, Lecha Poznań, Legii Warszawa i Zagłębia Lubin. Są też zawodnicy spoza kraju, którzy wywodzą się z projektu „Gramy dla Polski”, bowiem departament szkolenia pilnie strzeże, by oni również trafiali do kadr narodowych, tylko wtedy zachęci się innych urodzonych poza krajem do gry na naszej reprezentacji.
Co najważniejsze, zawodnicy wytypowani przez Lasockiego do gry o medale na Euro to niezwykle silna grupa, jeszcze nigdy w historii nie zdarzyło się, by aż siedmiu zawodników z tej kategorii wiekowej trenowało z pierwszymi drużynami seniorów z Ekstraklasy, a są i tacy, którzy wychodzą w podstawowym składzie w walce o punkty. Potencjał jest więc gigantyczny, na narrację tę nie powinny wpływać minimalistyczne postawy niektórych ludzi polskiej piłki, którzy uważają za niestosowne artykułowanie celów dla zespołu, który już teraz może śmiało konkurować z europejskimi gigantami, jakimi są Francuzi czy Anglicy. Zresztą przyglądający się turniejom i meczom zagraniczni agenci piłkarscy nie mogą wprost uwierzyć, że to właśnie w kraju nad Wisłą można w takim wieku wybierać zawodników gotowych do gry na Zachodzie. Bo nie dość, że piłka im w grze nie przeszkadza, to jeszcze są atletami w pełnym znaczeniu tego słowa.
W La Nuncii na turnieju, który trwał od 6 do 10 lutego, Szwedzi rozstali rozgromieni przez Polaków 4:0, Norwegia dostała łupnia 3:0. Wcześniej siedem goli przyjęła Walia, pokonana zeszła z boiska Holandia, nie mówiąc już o wygranej z Niemcami przed kilkudziesięcioma miesiącami, kiedy budowała się drużyna na Euro. Czwartkowa przegrana z Czechami niewiele wnosi do sprawy i nie burzy tego znakomitego obrazu. Chodziło o to, by nie odkrywać się przed rywalem, z którym za nieco ponad miesiąc Polacy zagrają w eliminacjach mistrzostw Europy. Do przerwy podopieczni trenera Lasockiego prowadzili 2:0, mieli przewagę nad przeciwnikiem, ale później wydarzyło się coś totalnie niezrozumiałego, kiedy stracili aż cztery gole. Można powiedzieć, że to ostrzeżenie, ale z drugiej strony stosując zasłonę przed rywalem skład był eksperymentalny, w jedenastce wyszło najwyżej trzech graczy, którzy rozpoczną turniej eliminacyjny w Bośni i Hercegowinie od 20 marca. Obok gospodarzy i wspomnianych Czechów rywalem będą jeszcze Białorusini, a więc zespół z peryferii kontynentalnej piłki, nad którym nie warto się nawet pochylać.
Na turniej do Hiszpanii nie pojechało trzech podstawowych zawodników, bez których – jeśli są w pełni zdrowi - trudno wyobrazić sobie reprezentacyjną jedenastkę. Ponieważ turniej w La Nuncii nie odbywał się w terminie FIFA, Adrian Przyborek pozostał z Pogonią Szczecin i wyszedł w pierwszym składzie na prestiżowy mecz Ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław. Cyprian Popielec z kolei grał w drugoligowych rezerwach Zagłębia Lubin w sparingu przeciwko czeskim Pardubicom. II liga wznawia rozgrywki dopiero za niespełna dwa tygodnie. Kontuzja zatrzymała z kolei Stanisława Gierobę z Legii, za jego pozostaniem w Polsce optował również dyrektor akademii Legii Marek Śledź. Napastnik szybko się jednak wyleczył, już w sobotę zagrał w wyjściowym składzie trzecioligowych rezerw Legii z Mazovią Mińsk Mazowiecki. A więc wszyscy będą do dyspozycji.
Nie ma możliwości, jeśli oczywiście nie wydarzy się nic losowego, żeby tej trójki zabrakło na turniej eliminacyjny, a później na samo Euro. Ktoś jednak musi wypaść. Pod znakiem zapytania stoi sprawa Patryka Mazura z Juventusu, którego klub nie puścił do Hiszpanii, ale ma on taki potencjał, że nie można z niego rezygnować ot tak. Dla mniej zorientowanych warto dodać, że były gracz Stali Rzeszów kosztował kilkaset tysięcy euro, ma około 190 cm wzrostu, gra w Primaverze do lat 19, a na treningi do pierwszego zespołu zaprasza go Massimiliano Allegri.
Po turnieju w La Nuncii nie cichną spekulacje na ten temat kadry na najważniejsze wyzwania sezonu, ale tak zawodnicy, jak i środowisko wokół polskiej piłki młodzieżowej domyślają się, w jakim składzie pojadą do Bośni, a później na Cypr. Znając przywiązanie sztabu szkoleniowego do zawodników, których dobrze znają, a także skład kadry na pierwszą część eliminacji, należy przypuszczać, że najdalej wyjazdu są w tej chwili Michał Wróblewski, Kacper Szulc (doznał kontuzji) i Igor Stankiewicz. Ale to tylko spekulacje, także oceny za te trzy turniejowe mecze, które trafiły do PZPN, nie muszą pokrywać się z ostatecznym wyborem.
Pierwszy z nich, czyli Wróblewski, jest absolutnym debiutantem, był dowołany awaryjnie w miejsce kontuzjowanego Gieroby. Mocno rekomenduje go dyrektor sportowy Śląska Wrocław David Balda. „Dla naszego zawodnika Michała Wróblewskiego był to debiut w reprezentacji. Zaliczył gola i asystę. Gratulacje! Dla Michała to ogromna nagroda za jego ciężką pracę! Michał dobrze prezentował się w kategoriach juniorskich, dlatego Jacek postanowił go powołać na jesień do pierwszej drużyny... W ciągu tych kilku miesięcy zrobił ogromny postęp. Ciężko pracuje, uczy się od bardziej doświadczonych zawodników, kilka razy znalazł się na ławce... Przy odpowiednim treningu i rozwoju możemy oczekiwać jego debiutu w Ekstraklasie (w tym lub w następnym sezonie)...” – napisał na portalu X.
Dla Szulca to powrót do kadry, w kategorii U17 dopiero pierwsze powołanie. Stankiewicz bywał częściej na zgrupowaniach, także na turnieju o Puchar Syrenki, ale nie da się przecież zmieścić wszystkich do kadry na eliminacje i mistrzostwa. Gdyby miał jechać Mazur, trzeba znaleźć jeszcze kolejnego gracza, który się nie załapie, a będzie o to niezwykle trudno.
Kadrę można przewidzieć ze sporym prawdopodobieństwem także ze względu na jej zbilansowanie na pozycjach. Stąd dwóch innych nieregularnie powoływanych zawodników spełnia wszystkie wymogi, by być wśród wybrańców. Powołany na powrót (nie było go od kilku miesięcy) Jan Leszczyński z Legii nie dość, że na boisku mocno zapracował na kolejne szanse, to jeszcze może grać na dwóch pozycjach – środkowego obrońcy oraz defensywnego pomocnika. Wojciech Mońka z kolei to zawodnik, który dobrze rozumie się z kolegami z Lecha, był mocno chwalony za turniej w Hiszpanii. Obaj z dużym prawdopodobieństwem mogą pakować walizki na marcowe wyzwanie, tym bardziej że z reguły selekcjonerzy zabierają na takie turnieje sześciu obrońców, ośmiu pomocników i czterech napastników. Tak było przynajmniej w modelowo zbudowanej drużynie U17 sprzed roku, nad którą czuwał Włodarski.
Wszystkie te kłopoty bogactwa pokazują, jak wielki potencjał drzemie w roczniku 2007, z polskiej federacji (nie licząc dorosłej już kadry U21) to jedyny młodzieżowy zespół mający szansę zagrać w tegorocznych mistrzostwach Europy, a więc jest oczkiem w głowie PZPN, także jego najwyższych władz. Większość rozmówców, np. trenerów mających kadrowiczów w swoich klubach, jest zgodna, że to materiał, jakiego w polskiej piłce młodzieżowej nie było od lat. Teraz już nie przypadek może przyczynić się, że uda się osiągnąć jakiś sukces, przypadek może co najwyżej spowodować, że od czasu do czasu będzie jakieś potknięcie. Krótko mówiąc, choć to tylko piłka młodzieżowa, nie można tego zepsuć.
Gdyby mistrzostwa Europy zaczynały się dziś, poza obsadą bramki i ataku właściwie wszystko jest jasne, jedenastka wyglądałaby najprawdopodobniej tak: Jeleń (Pruchniewski) – Kriegler, Potulski, Szwiec – Szczepaniak, Brzyski, Dziewiatowski (kapitan), Adkonis, Przyborek – Popielec, Gieroba (Jakóbczyk).
Wyniki:
Polska – Szwecja 4:0, gole: Adkonis 2, Pietuszewski, Izunwanne.
Polska – Czechy 3:4, gole: Szulc, Wróblewski, Stankiewicz.
Polska – Norwegia 3:0, gole: Izunwanne 2, Wróblewski.
Skład Polaków z turniej w Hiszpanii według rozegranych minut:
Bramkarze: Jeleń 90, Klimek 90, Pruchniewski 90.
Obrońcy: Potulski 180, Leszczyński 178, Kriegler 168, Mońka 145, Szwiec 125, Jaroszuk 102.
Pomocnicy: B. Mazurek 180, Dziewiatowski 172, Wróblewski 135, D. Mazurek 152, Sarapata 135, Szczepaniak 135, Adkonis 135, Brzyski 100.
Napastnicy: Izunwanne 178, Jakóbczyk 161, Stankiewicz 135, Pietuszewski 135, Szulc 49.
Przejdź na Polsatsport.pl