Wisła uciekła spod topora. Co za zwrot akcji w samej końcówce!
Niesamowity scenariusz napisali piłkarze Stali Rzeszów i Wisły Kraków w samej końcówce niedzielnego spotkania. Aż do doliczonego czasu gry utrzymywał się wynik 1:1. W ostatnich minutach był jednak i zmarnowany rzut karny, i gol po zamieszaniu w polu karnym. Ostatecznie "Biała Gwiazda" zwyciężyła 2:1.


Stal Rzeszów - Wisła Kraków 1:2. Skrót meczu

Adrian Bukowski: Mam nadzieję, że będziemy wygrywać mecze, które mamy na tacy

Alan Uryga: Powinniśmy byli strzelić kilka goli przed tymi emocjami w końcówce
W Wiśle Kraków nikt nie ukrywał przed początkiem rundy wiosennej, że cel jest jeden - powrót do Ekstraklasy. Aby maksymalizować swoje szanse na awans, "Biała Gwiazda" chciała dobrze wejść w ten rok kalendarzowy.
ZOBACZ TAKŻE: Lewandowski bohaterem. Co mówił po meczu?
Piłkarze Alberta Rude byli faworytami starcia ze Stalą Rzeszów, ale niespodziewanie to gospodarze jako pierwsi wyszli na prowadzenie. W 28. minucie bramkę zdobył Adrian Bukowski. Wisła musiała więc gonić. Wyrównanie nadeszło w 43. minucie za sprawą Marka Carbo. Do przerwy był więc remis 1:1.
Po zmianie stron krakowianie wypracowali sobie sporo okazji brakowych, ale grzeszyli nieskutecznością. W doliczonym czasie gry - po długiej analizie VAR - sędzia podyktował natomiast rzut karny dla rzeszowian. Nie wykorzystał go jednak Krzysztof Danielewicz.
Wisła uciekła spod topora, a kilka minut później... sama zdobyła bramkę! W zamieszaniu po rzucie wolnym najlepiej odnalazł się Eneko Satrustegui i pokonał Gerarda Bieszczada.
Ostatecznie krakowianie wygrali 2:1 i dopisali do swojego dorobku ważne trzy punkty.
Skrót meczu Stal Rzeszów - Wisła Kraków 1:2

Stal Rzeszów - Wisła Kraków 1:2 (1:1)
Gole: Adrian Bukowski 28 - Marc Carbo 43, Eneko Satrustegui 90+6
Przejdź na Polsatsport.pl