Sławomir Nitras: Porządek robię. W ministerstwie nie przestrzegano procedur
Minister sportu i turystyki Sławomir Nitras zaprezentuje we wtorek strategię na najbliższe lata. Najważniejsze jej punkty dotyczą dostępności obiektów sportowych dla wszystkich chętnych, parytetu płci w zarządach związków sportowych i innego sposobu dystrybucji budżetowych pieniędzy. W porównaniu z poprzednim rządem wydatki na sport wzrosną o około pół miliarda złotych.
Szef MSiT wystąpi o godz. 15 przed sejmową komisją sportu. Będzie to prezentacja nie tylko najpoważniejszych inwestycji programowych, ale także swego rodzaju raport otwarcia, który nawiąże do działań poprzedników i wskaże kierunki, które będą dla resortu najbardziej priorytetowe – pod względem organizacyjnym i finansowym. Będą to plany na najbliższy rok, choć niektóre mają być realizowanie długoterminowo.
ZOBACZ TAKŻE: Lisek, Szymański i Popowicz-Drapała gwiazdami ostatniego dnia mistrzostw Polski
- Powołano rząd w dość szczególnym momencie, bo przełom roku to w ministerstwie z reguły moment ogłaszania programów, których mamy naprawdę wiele. Najważniejszym zadaniem było dla mnie podpisać te programy, bo przecież czekają na nie beneficjenci, ale nie chciałem tego robić w ciemno, wszystko wymagało szczególnej analizy. Większość podpisałem bez wielkich zmian – mówi minister.
To akurat zmiana podejścia. Przez osiem ostatnich lat rządzili ministrowie rządu PiS, więc nie konkurowali ze sobą na programy. Ale kiedy jednak zmieniała się władza w Polsce 2007 (z PiS na PO) i 2015 roku (z PO na PiS), pomysły poprzedników stawały się jedną z najważniejszych spraw do usunięcia…
W innych obszarach aż takiego Wersalu nie będzie. Jak twierdzi nasz rozmówca, sporo czasu zajęło mu i zajmie porządkowanie ministerstwa i działających w nim procedur. – Nie były przestrzegane procedury – mówi Nitras.
– Zdarzało się, że pieniądze były rozdawane po koleżeńsku. Chciałbym wprowadzić pewien ład, tym się przede wszystkim zajmę. Szczegóły tych spraw zaprezentuję w sejmie. Tylko w ostatnim roku, miesiącach, tygodniach funkcjonowania poprzedniego rządu, nie przestrzegając wewnętrznych procedur, a mam na myśli choćby inwestycję w ośrodek piłkarski PZPN w Otwocku, próbowano wydatkować ponad miliard złotych. Dla porównania roczny budżet funduszu rozwoju kultury fizycznej, który jest głównym źródłem finansowania inwestycji, to 1,3 mld zł. Krótko mówiąc roczny budżet próbowano wydać w ciągu miesiąca na projekty, które nie miały wniosków, w ogóle nie były złożone w ministerstwie. Ofiarami tego procederu byli zarówno ci, którym usiłowano przyznać pieniądze, bo to nie ich wina, że nie wymagano od nich procedur, jak i ci którzy uczciwie stawali w konkursach. Przykłady? Jest pan prezesem klubu piłkarskiego, jeszcze nie zdążył pan napisać wniosku, a przyjeżdża do pana premier i mówi, że dostanie pan 100-200-300 mln zł. To co pan ma zrobić? Powiedzieć, że nie chce? Trzeba to wszystko postawić z głowy na nogi.
Budowa wspomnianego ośrodka w Otwocku wzbudziła w ostatnim czasie najwięcej dyskusji. Zdaniem środowiska piłkarskiego taka baza jest niezbędna tak dla pierwszej reprezentacji, jak i dla kadr młodzieżowych. Poza tym byłaby przedsięwzięciem, do którego nie trzeba później dokładać, biorąc pod uwagę jego równoległą działalność komercyjną. Minister Nitras twierdzi jednak, że wniosek na tę inwestycję był przygotowany po fakcie – najpierw była decyzja, a później składanie formalności.
Pańskim zdaniem taka inwestycja jest niepotrzebna? – dopytujemy.
- Tego nie powiedziałem – odpowiada minister. – Chcę tylko zaznaczyć, że każdy, kto ubiega się o publiczne pieniądze na sport, powinien mieć pewność, że bierze udział w uczciwych procedurach. Nie może być tak, że ktoś ma łatwiejszą drogę tylko dlatego, że kogoś zna. To rzecz pierwsza. Rzecz druga, to zasadność pewnych inwestycji. Przyznanie 100-200-300 mln jednemu projektowi oznacza, że pieniędzy tych nie dostaną inne projekty. Choćby tor łyżwiarski na Stegnach, który leżał w ministerstwie przez dziewięć lat, spełniając wszystkie wymogi formalne. Moim zdaniem to projekt, który merytorycznie się broni, bo stolica dużego państwa powinna mieć taką infrastrukturę.
Ale proszę powiedzieć, co będzie z ośrodkiem w Otwocku, przy założeniu, że projekt zostanie złożony prawidłowo? Ma jakiekolwiek szanse?
- Oczywiście, że ma – twierdzi Nitras. – Ale zwracam uwagę na piramidę potrzeb. Powinniśmy je zaspokajać od dołu. Jeśli ma być wybudowane centrum, w którym trenują najlepsi, to najpierw zastanówmy się, gdzie mają trenować ci, pośród których selekcjonować będziemy kadry. Żeby być w reprezentacji młodzieżowej, najpierw trzeba szkolić się w klubie. Może warto, żebym przypomniał, co jest moim zadaniem. Nie sfinansowanie bazy dla ekstraklasowych klubów czy pierwszej reprezentacji, ale stworzenie bazy dla młodzieży, amatorów, sportu powszechnego w ogóle.
I tu wyłania się kolejny z priorytetów nowego ministra sportu na najbliższe lata. Będą nim obiekty sportowe, które nie są dostępne dla Polaków, najczęściej w weekendy zamyka się je z braku pieniędzy na ich dozór lub w obawie przed zniszczeniem. Innym, bardzo istotnym punktem w działalności ministerstwa pod kierunkiem Nitrasa, ma być parytet płci, także w zarządach związków.
- Jeżeli pyta mnie pan, z czego chciałbym być zapamiętany jako minister sportu, to jedną z tych spraw jest wprowadzenie równości między kobietami a mężczyznami. Żebyśmy finansowali obie grupy uprawiające sport. Moim zadaniem jest, by każda dziewczynka, która np. nie odnajduje się w grze w piłkę nożną, koszykówkę, znalazła przestrzeń do swojej aktywności sportowej w innych sportach lub innych rolach. Niech zapanuje prawdziwa równość. Zadaniem, którego podejmę się z przyjemnością, będzie to, by w zarządzie PZPN były kobiety. Na razie są tam sami faceci, ale będę chciał o zmienić. Niech kobiety zostaną dopuszczone do głosu. Jak to zrobię? Narzędziami prawnymi. Przecież w parlamencie czy spółkach skarbu państwa obowiązuje parytet. Pan twierdzi, że to niemożliwe? Proszę pamiętać, że mówi pan do ministra, który ma inicjatywy ustawodawcze. Bardzo chętnie zobaczę miny naszych działaczy piłkarskich na taki pomysł, a gdyby go kwestionowali, zapytam, dlaczego w Niemczech zarząd DFB w jednej trzeciej stanowią kobiety. Chętnie też zobaczę miny przedstawicielek np. Medyka Konin, Pogoni Szczecin czy GKS Katowice, a więc czołowych polskich drużyn kobiecych, o który może wreszcie zaczniemy myśleć poważnie. Jeżeli chcemy, by kobiety zainteresowały się futbolem, to stwórzmy im tę szansę – dodaje minister.
Przed wtorkowym spotkaniem zapytaliśmy również ministra sportu, czy zamierza częściej wychodzić do mediów omawiając funkcjonowanie resortu.
– Codziennie spotykam się w ministerstwie z ludźmi sportu, więc trudno mi uczynić zarzut, że przed kimkolwiek się chowam. Sam też jeżdżę na spotkania ze sportowcami, trenerami, rozmawiam o ich problemach. Nie mam więc wrażenia, że gdziekolwiek się chowam, a artykuły o takiej wymowie mogłem przeczytać ostatnio. Na początku kadencji udzieliłem kilku wywiadów, byłem w kilku programach telewizyjnych. Może rzeczywiście moja aktywność medialna nie była aż tak wielka, więc z pokorą przyjmuję ten zarzut – kończy minister.
Przejdź na Polsatsport.pl