Wyserwowali zwycięstwo! Resovia blisko finału Pucharu CEV
Asseco Resovia Rzeszów - Fenerbahce PRL Stambuł 3:1. Skrót meczu
"Strzela jak z armaty". Kapitalna seria Stephena Boyera
Dariusz Stanicki: Była szansa, ale Boyer pokazał atomowe zagrywki
Klemen Cebulj: Po trudniejszym okresie dzisiaj zagraliśmy super
Asseco Resovia Rzeszów bliżej finału Pucharu CEV! W pierwszym spotkaniu półfinałowym rzeszowianie przez dwa sety demolowali tureckie Fenerbahce Stambuł. Potem dopuścili do głosu rywali, ale ostatecznie zwyciężyli 3:1. W całym spotkaniu zawodnicy trenera Giampaolo Medeiego zdobyli aż 16 punktów zagrywką.
- Naprawdę musimy się zresetować i zacząć grać od nowa z większym optymizmem, pozytywnym nastawieniem i przede wszystkim być ze sobą jako zespół, nie tylko wtedy jak gra się układa, ale też gdy przychodzą trudne momenty i przytrafiają się serie błędów. To jest właśnie najważniejsze w grze zespołowej, żeby sobie radzić jako drużyna także wtedy, gdy nie wszystko układa się po naszej myśli i gra się komplikuje - mówił w kontekście półfinałowej rywalizacji z Fenerbahce gwiazdor Asseco Resovii, Klemen Cebulj.
ZOBACZ TAKŻE: Znany klub ogłosił nazwisko nowego trenera. To legenda siatkówki
Słoweniec podkreślał, że jego drużyna przed pierwszym spotkaniem z drużyną ze Stambułu nie miała dobrej passy - przegrała rewanżowy mecz ćwierćfinałowy Pucharu CEV z Aluronem CMC Wartą Zawiercie (awansowała dzięki zwycięstwu w złotym secie), ćwierćfinał Pucharu Polski z Bogdanką LUK-iem Lublin, oraz ligowe spotkanie z Indykpolem AZS-em Olsztyn.
Początek środowego starcia na Podpromiu dawał przekonanie graniczące z pewnością, że wspominany przez Słoweńca "reset" się udał, a spowolniony w ostatnim czasie system operacyjny rzeszowskiego zespołu po restarcie zaczął działać niezwykle sprawnie. Gospodarze od pierwszych minut grali z wielką determinacją, dokładnie i skutecznie. Sprawiali rywalom ogromne kłopoty zagrywką, uniemożliwili im skuteczną grę w ataku i szybko wypracowali wysoką przewagę (10:4).
Później, po dwóch kolejnych asach serwisowych Cebulja, było 22:11 dla Resovii, a ostatecznie w całym secie Fenerbahce zebrało zaledwie 12 punktów. Tak wysoki wynik był efektem fenomenalnej dyspozycji zawodników trenera Giampaolo Medeiego w zagrywce - w otwierającej spotkanie partii rzeszowianie zdobyli serwisem aż siedem punktów (3 Cebulj, 2 Karol Kłos, po jednym Stephen Boyer i Bartłomiej Mordyl), popełniając przy tym tylko jeden błąd.
W drugiej odsłonie reprezentanci PlusLigi wciąż prezentowali świetną postawę w polu serwisowym. Nie potrzebowali wiele czasu, żeby zbudować sześciopunktową przewagę (12:6), potem nieco zwolnili tempo, ale wciąż pewnie trzymali rywali na bezpieczny dystans. Gdy kolejną punktową zagrywkę na stronę gości posłał Yacine Louati, Resovia prowadziła 20:14. Gdy potrójny rzeszowski blok zatrzymał przyjmującego Fenerbahce Dicka Kooya - było już 22:15. Chwilę później, atakiem po bloku, partię zakończył Boyer (25:17).
Solidny turecki zespół, z renomowanymi graczami w składzie (Kooy, Serb Drażen Luburić, Irańczyk Mahdi Jelveh) w pierwszych dwóch setach był tylko tłem dla doskonale dysponowanych rzeszowian. Trzecia odsłona była dla niego ostatnią szansą, by podjąć walkę z ekipą z Podkarpacia.
Fenerbahce robiło co mogło, by tę szansę wykorzystać i ostatecznie ją wykorzystało. Poprawiło jakość swojej gry w ataku, serwisie i w przyjęciu, w odróżnieniu do dwóch poprzednich partii, tym razem nie pozwoliło gospodarzom na szybką ucieczkę z wynikiem, a nawet samo wyszło na trzypunktowe prowadzenie (11:8). Resovia co prawda szybko wyrównała dzięki szczęśliwemu asowi Louatiego (11:11), ale kilka minut później, po serii świetnych zagrań Luburicia i Kooya, Fenerbahce znów miało kilka punktów w zapasie (19:15).
W końcówce rzeszowianie nie znaleźli sposobu na odrobienie strat. Piłkę setową dał gościom serwis Yigita Gulmezoglu w linię końcową (24:19), potem nadzieję gospodarzom dały jeszcze świetne zagrywki Boyera, ale przy trzecim setbolu punkt dla swojego zespołu zdobył niezawodny w tym fragmencie gry Luburić (25:22) i Resovia prowadziła już tylko 2:1.
Na początku czwartego seta wciąż lepiej prezentowało się Fenerbahce, które prowadziło 4:1 i 7:3. Przy tym drugim wyniku sygnał do szturmu po zwycięstwo dał rzeszowianom Boyer i jak się potem okazało, był to szturm, który mimo zaciętego oporu przeciwnika, okazał się skuteczny.
Trzy kolejne punktowe serwisy Francuza dały jego ekipie prowadzenie (8:7). Zaraz potem Fabian Drzyzga zablokował Kooya, Boyer zaserwował jeszcze jednego asa i z 3:7 zrobiło się 10:7.
W decydującą fazę partii w lepszej sytuacji wchodzili gospodarze. Dzięki świetnej zagrywce Drzyzgi i potężnemu atakowi Boyera w kontrze, prowadzili 21:18. Piłkę meczową dał im blok Cebulja na Gulmezoglu (24:20), a zwycięstwo w całym spotkaniu 3:1 - kolejna "ściana" postawiona przez słoweńskiego przyjmującego, która zatrzymała atak Luburicia.
Wygraną i znaczącą zaliczkę przed rewanżem w Stambule, który zostanie rozegrany 29 lutego, rzeszowianie zawdzięczają przede wszystkim świetnej grze w polu zagrywki. W całym meczu zdobyli serwisem aż 16 punktów, przy tylko czternastu błędach. Siedem asów zagrał bohater czwartej partii Boyer, trzy Cebulj, a po dwa Kłos, Louati i Mordyl. Dla porównania - Fenerbahce zdobyło serwisem trzy punkty i popełniło w tym elemencie 22 błędy.
Zwycięzca dwumeczu zmierzy się w finale Pucharu CEV z lepszym z pary Arkas Izmir (Turcja) - SVG Luneburg (Niemcy).
Puchar CEV, pierwszy mecz 1/2 finału
Asseco Resovia Rzeszów - Fenerbahce PRL Stambuł 3:1 (25:12, 25:17, 22:25, 25:21)
Resovia: Fabian Drzyzga (1), Stephan Boyer (22), Klemen Cebulj (17), Yacine Louati (12), Karol Kłos (7), Bartłomiej Mordyl (5), Michał Potera (libero) oraz Jakub Bucku, Adrian Staszewski, Torey Defalco (2).
Fenerbahce: Murat Yenipazar (2), Drażen Luburić (20), Dick Kooy (9), Yigit Gulmezoglu (6), Emre Savas (6), Mahdi Jelveh (6), Hasan Yesilbudak (libero) oraz Caner Dengin, Kaan Gurbuz (3), Caner Peksen, Nikołaj Penczew.
Przejdź na Polsatsport.pl