Motorowodne mistrzostwa świata: Spektakl nad jeziorem Toba
Bartek Marszałek zna smak triumfu u stóp wulkanu w Indonezji. Przed rokiem polski kierowca Orlen Teamu nie miał sobie równych podczas rywalizacji w najsłynniejszej kalderze na północnej Sumatrze. Tegoroczny cykl mistrzostw świata F1H2O znów rozpoczyna się w Indonezji. Będzie to jubileuszowy, 300 turniej rangi MŚ.
Ubiegłoroczny wyścig o GP Indonezji przyciągnął 100 000 kibiców. Bartek zdobył wówczas pole position, umiejętnie poradził sobie z porywistym wiatrem i w swoim pięćdziesiątym występie w MŚ, sięgnął po zwycięstwo. Po wielu latach tytanicznej pracy w warsztacie, tysiącach kilometrów przemierzonych za kierownicą busa, wielu podróżach lotniczych, Bartek znalazł idealny balans. Wie który silnik zaoszczędzić na sobotnie sprinty, a który przeznaczyć na wyścig. Zebrał grono wypróbowanych współpracowników w roli mechaników – 1 Polaka, 2 Serbów i 1 Australijczyka.
ZOBACZ TAKŻE: Test w Katarze. Przedostatnia próba przed sezonem 2024
Poza tym, dla sportowca, który uprawia trudny sport, gdzie nie wszystko zależy od człowieka, ale również od jednostki napędowej, każdy wyścig jest piekielnie trudnym wyzwaniem. Trzeba naprawdę kochać swoją pracę, aby przytulić dwa urocze brzdące w domowym zaciszu, dać całusa małżonce, po czym wsiąść do samolotu lecącego na trasie: Warszawa – Doha – Medan i mieć w perspektywie blisko 5-godzinną podróż przez dżunglę do Balige. Motorowodniacy są pozytywnie uzależnieni od emocji i rywalizacji. W genach mają zaradność, bo w F1H2O nie ma czerwonych dywanów i wielomilionowych gaży dla członków teamu. Tu trzeba zakasać rękawy w upale, deszczu i we mgle jeżeli chce się rywalizować w MŚ. Czasu na podziwianie przyrody, która zachwyca naturalnym bogactwem po tym jak 70 000 lat temu erupcja superwulkanu Toba zmieniła klimat na północnej Sumatrze, nie ma aż nadto. W namiocie rozstawionym nieopodal jeziora szerokiego na 30 kilometrów, są setki szpargałów, skrzynek z narzędziami i kluczy, a z racji, że wyścigowy weekend rozbudowano w tym sezonie do trzech dni, pracy na padoku jest co niemiara. Tegoroczny wyścig przesunięto o tydzień później z racji wyborów prezydenckich w Indonezji, co nie zmienia faktu, że rozpakowanie sprzętu z kontenerów płynących z Jebel Ali w Zatoce Perskiej do północnej Sumatry, zajmie mnóstwo czasu…
Ryszard – następca tronu?
Nic tak nie przyspiesza dojrzewania mężczyzny jak posiadanie potomstwa… 1 stycznia 2024 roku Bartek Marszałek, poczciwy kierowca wyścigowy z Warszawy, po raz drugi radował się z narodzin dziecka. Do córeczki dołączył Ryszard Marszałek. Mama Irina Marszałek czule karmi maleństwo, a tata w sprinterskim tempie uwija się przy pieluchach. Ryszard rośnie jak na drożdżach. Naturalnie mając niespełna 8 tygodni jeszcze nie ustala z tatą jakie śmigło założyć na wyścig w Lake Toba, ale z pewnością za kilka wiosen będzie dzielnie wspierał kierowcę Orlen Teamu w walce o punkty w klasyfikacji MŚ.
Bartek to bardzo rodzinny człowiek. Troszczy się o dom i najbliższych. Zresztą, w świecie motorowodniaków to normalne. Żona dwukrotnego mistrza świata Jonasa Anderssona – Jane Persson, uwija się jak w ukropie, aby chłopak z Orebro mógł w ciszy i spokoju grzebać w silnikach, a przed wyścigiem mieć czas na drzemkę.
Życie na walizkach, liczne testy na rozmaitych akwenach świata, dyskusje z mechanikami, podążanie za nowinkami sprawia, że kierowca musi mieć wsparcie duchowe i zaradną, praktyczną małżonkę tudzież partnerkę. Marit Stromoy, wrażliwa kobieta urodzona w jednym z najstarszych miast Norwegii – Tonsberg, pamiętającym jeszcze podboje króla Haralda I Pięknowłosego, też najlepiej czuje się w towarzystwie Andrei Colombo. Andrea, zdolny mechanik i inżynier jest Włochem i mężem Marit. Po wyścigu, gdy opadają emocje i kurz, nic tak nie relaksuje jak wspólne sprzątanie namiotu i zwijanie całego uroczego majdanu u boku osoby, którą kochasz.
W świecie F1H2O na szczęście nie ma przestrzeni na primadonny. Tu po zawodach pakuje się graty (silniki, skrzynki z narzędziami) do kontenera, w pośpiechu je, jeszcze szybciej gasi się pragnienie, rozmawia się w szalonym tempie i ustala najbliższe plany startowe. Niemniej jednak każdy jest człowiekiem i potrzebuje solidnej dawki empatii. Serb Robertino Milinković, zdolny mechanik pracujący w teamie Bartka Marszałka, zabrał w grudniu 2023 roku do Szardży swoją małżonkę. Po zawodach małżonkowie wybrali się do Abu Dhabi, aby powłóczyć się po plażach, targowiskach, pooddychać kulturą arabską i chwilę odsapnąć po wielogodzinnej pracy na padoku…
Mistrz świata w barwach Wietnamu
Przez wiele lat Jonas Andersson, aktualny champion w motorowodnej F1H2O, zanurzał się w lesie porastającym okolice Orebro. Po fenomenalnym sezonie 2023, w którym Szwed odniósł 4 triumfy na 5 wyścigów, doszło do sporej zmiany w strukturze teamu. Wietnamczycy wkroczyli do akcji i finansowo wsparli szwedzkiego kierowcę.
Jonas, który 19 czerwca, a więc tuż po wyścigu o GP Sardynii w Olbii będzie obchodził 50 urodziny, pozyskał możnego sponsora z południowo-wschodniej Azji. Fleur de Lys Hospitality będzie sponsorem Jonasa Anderssona. Zniknie znajome logo Team Sweden. Od tego sezonu na czerwonej łodzi Anderssona będzie dominował napis Team Vietnam. Oficjalna nazwa teamu w sezonie 2024 brzmi: team Binh Dinh Vietnam.
To część strategii, aby Wietnam, który w święta Wielkanocne zorganizuje wyścig w lagunie nieopodal miasta Quy Nhon, miał zapewnioną lepszą rozpoznawalność.
Drugim kierowcą w teamie został Estończyk, 22-letni kierowca z Tartu – Stefan Arand.
W styczniu 2024 roku w Wietnamie odbyła się konferencja prasowa, na której gościł urzędujący mistrz świata Jonas Andersson oraz szef firmy FDLH – Tran Viet Anh. „W Wietnamie budzi się pasja do sportu. Motorowodne mistrzostwa świata to platforma, która ma odpowiedzieć na rosnące zainteresowanie sportami motorowymi w Wietnamie. To dyscyplina, która fascynuje prędkością, obfituje w przygody i przyciąga uwagę fanów. Mam nadzieję, że w przyszłości zbudujemy jeszcze jeden zespół wyścigowy w Wietnamie” – rzekł Tran Viet Anh.
Druga runda tegorocznych MŚ odbędzie się 31 marca w Wietnamie. Jonas Andersson raduje się, bo jak każdy pasjonat, zawsze chętnie wita podmioty, które finansowo wesprą go przy różnego rodzaju mechanicznych eksperymentach. Skoro jedna jednostka napędowa w F1H2O kosztuje około 50 000 dolarów amerykańskich, naturalnym zabiegiem jest dbałość o finansową płynność. Wiecznie Jonas nie będzie przebywał na szczycie, więc Szwed mądrze korzysta z koniunktury po drugim tytule mistrza świata. Jedno nie ulegnie zmianie: Jonas wciąż po padoku będzie jeździł wysłużonym rowerem, który jako żywo przypomina czasy Rometu…
Gillman sprzedaje zespół
Scott Gillman, który zaczynał przygodę ze sportem od motocrossu, a następnie został czterokrotnym mistrzem świata w F1H2O, zmienia strategię działania. Scott był mistrzem globu w 1997, 2000, 2004 i 2006 roku, a ponadto co nie jest bez znaczenia, uwielbia pastę i pizzę przyrządzane przez włoską małżonkę. Niemniej jednak, na padoku to wciąż wygłodniały emocji człowiek. Amerykanin sprzedał Gillman Racing majętnym ludziom z Szardży. W sezonie 2024 Gillman pozostanie menedżerem teamu Sharjah. Będzie doradzał na padoku, dzielił się doświadczeniem i zachowa wpływ na zatrudnianie kierowców.
Operator wind z Kanady – 30-letni Rusty Wyatt z Toronto będzie kierowcą numer 1 w teamie Sharjah. Na przepięknej kalderze nieopodal wulkanu Lake Toba, Rusty zadebiutuje w najbardziej prestiżowej klasie motorowodnej. Filip Roms, solidny pracuś z Finlandii, zachowa fotel kierowcy nr 2.
Spore zmiany zaszły w jednym z najbogatszych zespołów – teamie Abu Dhabi. Shaun Torrente, trzykrotny mistrz świata stracił miejsce na rzecz włoskiego kierowcy Alberto Comparato. Alberto, syn znanego motorowodniaka Fabio, przekonał do swoich umiejętności szefa teamu, najbardziej utytułowanego kierowcę w historii F1H2O – Guido Cappelliniego. Comparato dał próbkę swoich możliwości zdobywając pole position w San Nazzaro w 2021 roku.
A dwukrotny mistrz świata, Fin Sami Selio, pozyskał sponsora – napój energetyczny Red Devil i nie zamierza wycofać się ze sportu. Sami, który 5 maja ukończy 49 lat, nie mieszka już w fińskim Lohja. Zamienił chłód i ziąb na słońce Teneryfy…
Format ze sprintami
Sponsorem tegorocznej rundy GP Indonezji będzie koncern paliwowy Pertamina. Sponsorzy chcą, aby na pętli liczącej 2218 metrów sporo się działo. Przeto 11 boi (7 pomarańczowych, 2 żółte i 2 zielone) będzie często obryzgiwanych przez strumień wody, gdyż na Lake Toba będzie sporo aktywności.
Jezioro leży na wysokości 905 metrów nad poziomem morza. W piątek 1 marca wszyscy budzą się o brzasku. 17 kierowców już o 7 rano rozpocznie trening. Tego samego dnia odbędą się kwalifikacje o 10.30. W sobotę o 7 rano kolejny trening, a o 11.10 rozpocznie się pierwszy sprint. O 11.40 ruszy sprint nr 2. Kierowcy wiedzą, że za sprinty nie przyznaje się punktów. Szardża (Zjednoczone Emiraty Arabskie) pokazała, że można solidnie wyeksploatować silniki podczas sprintu i nie mieć zbyt wielu argumentów w niedzielnym wyścigu. Marketingowcy i sponsorzy nie wsłuchują się w głos inżynierów. Chcą oglądać akcję na jeziorze nie bacząc na uwarunkowania sprzętowe…
W niedzielę 3 marca o 11.15 rozpocznie się GP Indonezji. Gospodarze oprócz tradycyjnego tańca chcą zademonstrować wszystko co najlepsze w plemieniu Bataków, czyli ryż, tkactwo, obróbka drewna i złotnictwo. Na wyścig ma dotrzeć prezydent Indonezji, a miejsc w hotelach wokół jeziora nie ma już od dawna. Nigdzie w Europie na rundzie MŚ F1H2O nie ma opcji, aby wyścig przyciągnął 100 000 fanów. Indonezja bardzo się stara, bo australijskie Perth zgłosiło kandydaturę, aby otworzyć serial MŚ w lutym 2025 roku. A zatem pora rozpocząć fascynującą rywalizację o tytuł mistrza świata w miejscu, w którym jedyny Polak w F1H2O – Bartek Marszałek triumfował na trudnym i wymagającym akwenie w lutym 2023 roku. Bartek przywiózł wówczas za sobą znakomitych kierowców. Obok Polaka na podium stanęli Sami Selio oraz Erik Stark.