Trener ZAKSY dostał to pytanie. "Nie chcę o tym rozmawiać"
- Jest to oczywiście duże wyzwanie. Jest presja i czasami ją czuję, ale pomaga mi to, że myślę tylko o swojej pracy - mówi trener Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Adam Swaczyna w rozmowie z Polsatem Sport, w której porusza obecną formę swoich podopiecznych i walkę o awans do fazy play-off PlusLigi.
Krystian Natoński (Polsat Sport): Panie trenerze, rewanż się udał. Zakładam, że cały czas mieliście w głowie to, co wydarzyło się w Kędzierzynie-Koźlu (porażka ZAKSY z Norwidem 1:3 przyp. red.).
Adam Swaczyna (trener Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): W Kędzierzynie straciliśmy punkty i przegraliśmy. Tamten mecz był bardzo trudny dla nas. To był bardzo trudny okres, ale wiedzieliśmy, że możemy się tym razem zrewanżować. Trenowaliśmy bardzo mocno w ostatnich dniach. Bardzo tego chcieliśmy i udało się wygrać za trzy punkty bez straty seta.
A czy nawiązywał pan na odprawie przedmeczowej do tamtego przegranego starcia?
- Nie. Bardziej ostrzegałem, że Norwid ma zawodników, którzy potrafią ryzykować i zagrać bardzo dobrze z dobrymi przeciwnikami i że naprawdę dużo walczą, nie poddają się. W Rzeszowie nawet przy porażce w pierwszym secie, walczyli, ryzykowali i udało im się wywieźć stamtąd trzy punkty. Bardziej przestrzegałem, myśląc o tej aktualnej formie przeciwnika.
Erik Shoji zdradził, że praktycznie non stop śledzi tabelę PlusLigi, analizuje i obserwuje sytuację ZAKSY. Pan również?
- Ja bardziej skupiam się na procesie treningowym - na każdym kolejnym meczu, jakby to były dla nas finały. Tak to w zasadzie wygląda - każde spotkanie jest dla nas jak finał. Nie może nam się powinąć noga. Wiadomo, jaki jest cel i gdzie chcemy trafić. Bardziej analizujemy swoją grę, potem grę przeciwnika i staramy się poprawiać się na treningach. Mam nadzieję, że to widać w trakcie meczów.
Brak fazy play-off dla ZAKSY to byłaby katastrofa? Czy jednak to za mocne słowo, biorąc pod uwagę te problemy w trakcie sezonu?
- Na pewno nikt nie byłby zadowolony z takiego rezultatu. Nie chcę o tym rozmawiać. Wolę skupić się na każdym kolejnym spotkaniu i przeciwniku. Mamy dużo problemów w tym sezonie i nie wszystkie spotkania dało się wygrać - nawet, gdy dawaliśmy z siebie wszystko. Teraz mieliśmy bardzo dużo czasu, aby potrenować i skupić się bardziej na sobie niż na podróżach. Wygląda to trochę lepiej.
ZOBACZ TAKŻE: Marek Magiera: Triumf "Jurajskich Rycerzy" i mistrza Winiarskiego
Te kontuzje to jest główny powód problemów ZAKSY?
- Tak to wygląda, że kontuzje były największym problemem i powodem naszych porażek. A kalendarz w drugiej kolejności. Tych powodów jest wiele. Jeśli zawodnik zachoruje na cztery dni, to mógł na początku sezonu wypaść na dwa spotkania. Jeśli wypada na tydzień lub osiem dni, to czasami były to trzy mecze. I myślę, że to był problem. Nie byliśmy na to gotowi. Walczyliśmy ile mogliśmy i walczymy dalej.
A jak wygląda teraz sytuacja zdrowotna w zespole?
- Cały czas mamy mniejsze lub większe problemy, ale tych meczów było ostatnio nieco mniej, więc mieliśmy szansę, aby potrenować ciężej na siłowni i żeby w niektóre dni odpocząć. Nie podróżowaliśmy tyle. Liczę, że niedługo dołączą do nas kolejni zawodnicy, ale nadal borykamy się z różnymi problemami.
Jeżeli awansujecie do play-off z ósmej lub siódmej lokaty, to może dojść do sytuacji, że nikt z czołówki nie będzie chciał na was trafić w pierwszej rundzie. Teoretycznie będziecie najsłabszym zespołem, ale praktycznie...
- Jak wspomniałem. Nie będę się martwił, co myślą inni. Najpierw musimy się dostać do fazy play-off. Teraz wygrywamy, ale to jest kolejny krok. Trzeba tę formę utrzymać i dalej wygrywać, bo nie możemy tracić już głupich punktów. Cały czas musimy utrzymać koncentrację i jest to jak praca sapera - nie możemy się pomylić. Istotne jest, aby utrzymać ten poziom. Będę myślał tylko o tym, jak my możemy grać lepiej i o tym będę rozmawiał z zawodnikami, a nie o tym, z którego miejsca awansujemy do play-off.
Ale dopuszcza pan w ogóle myśl, że ZAKSY może zabraknąć w "ósemce"?
- W ogóle o tym nie myślę. Myślę tylko o meczu z Lubinem.
Ten wynik w Lidze Mistrzów jest optymalny względem problemów ZAKSY?
- Na pewno pozostaje niedosyt, bo wygraliśmy Ligę Mistrzów trzy razy z rzędu i chcielibyśmy jeszcze więcej. Jestem pewien, że gdybyśmy mieli więcej szczęścia i zdrowia, to gralibyśmy dalej. Musimy jednak pamiętać, że to co osiągnęliśmy w poprzednich latach jest powodem do dumy. Kiedyś taki moment, że odpadniemy musiał nastąpić. Kiedyś nikt nie mówił o tym, żeby wygrać Ligę Mistrzów, a nam udało się to trzy razy. Teraz kolejne ekipy jak Jastrzębski Węgiel stoją przed bardzo dużą szansą, żeby również osiągnąć ten sukces. Powinniśmy się z tego wszyscy cieszyć i być szczęśliwym oraz nie rozpamiętywać.
Wchodzi pan do szatni zespołu jako pierwszy trener w trakcie sezonu. To na pewno nie jest łatwe dla szkoleniowca, zwłaszcza w takiej szatni - drużyny z takimi ambicjami, ale i problemami.
- Na pewno to jest wyzwanie, ale cały czas myślę tylko o drużynie, zawodnikach i jak grać lepiej. W siatkówce, jako asystent, pracuję już wiele lat. I byłem gotowy na taką chwilę. Wiedziałem, że prędzej czy później ona nastąpi. Nie było z tego powodu większego problemu. Jest to oczywiście duże wyzwanie. Jest presja i czasami ją czuję, ale pomaga mi to, że myślę tylko o swojej pracy.
Nie zmienia to jednak faktu, że łatwiej jest zacząć pracę mając więcej czasu i pełny okres przygotowawczy.
- To prawda, ale ja tych zawodników znałem, byłem z nimi od początku. Wiedziałem, czego potrzebują. Na pewno jest inaczej, gdy się przychodzi z zewnątrz, podczas gdy ja byłem z tym zespołem cały czas. Sytuacja w klubie była taka, że nastąpiła zmiana trenera. Przez to, że byłem w tej drużynie, wiedziałem, jakie są potrzeby i mankamenty oraz co musimy poprawić i nad czym pracować.
Przejdź na Polsatsport.pl