Jak to jest z jej polskim? Szczere wyznanie pierwszej rakiety Włoch
Jasmine Paolini, obecnie najwyżej notowana włoska tenisistka, w podcaście WTA Insider mówiła o swoich polskich korzeniach. - Znam polski, tylko brakuje mi słów. Kiedy Magdalena Fręch zwraca się do mnie po polsku, zawsze proszę ją, żeby mówiła wolno - śmiała się triumfatorka niedawnego turnieju w Dubaju.
28-letnia zawodniczka pod koniec lutego odniosła swój życiowy sukces - w Zjednoczonych Emiratach Arabskich po raz pierwszy w karierze wygrała imprezę bardzo wysokiej rangi WTA 1000. Po drodze do triumfu pokonała m.in. Brazylijkę Beatriz Haddad Maię i Greczynkę Marię Sakkari, a w finale wygrała z Anną Kalinska, która wcześniej wyeliminowała Igę Świątek.
ZOBACZ TAKŻE: Co za wieści ws. rywalki Igi Świątek! Dopięła swego. Powrót coraz bliżej
Za triumf w Dubai Duty Free Tennis Championships otrzymała 523,485 dolarów i 1000 punktów do rankingu WTA, które dały jej awans z 26. miejsca na najwyższą w karierze 14. pozycję. W mediach społecznościowych wielkiego osiągnięcia pogratulowała jej m.in. Świątek.
Przed kolejnym "tysięcznikiem" w tenisowym kalendarzu, nazywanym "piątą lewą Wielkiego Szlema" turniejem w kalifornijskim Indian Wells, Paolini gościła w podcaście WTA Insider. Mówiła w nim m.in. o swoich polskich korzeniach.
- Moja mama jest Polką. Jej tata pochodzi z Ghany, a jej mama z Polski. Ona dorastała w Polsce - wyjaśniła.
Gdy prowadząca podcast zapytała ją, jak dużo jest w niej "polskości", reprezentantka Włoch odparła, że to trudne pytanie. - Wydaje mi się, że w dość dużym stopniu jestem włoska, jednak mama zawsze dawała mi bardzo dużo wolności i to chyba wynikało bardziej z polskiej kultury - stwierdziła pochodząca z położonego w Toskanii Castelnuovo di Garfagnana zawodniczka.
A jak zwyciężczyni z Dubaju ocenia swoją znajomości języka polskiego? - Gdy byłam dzieckiem, mama mówiła do mnie po polsku, ale ja nie chciałam mówić w tym języku. Teraz znam polski, tylko brakuje mi słów. Na przykład, Magdalena Fręch mówi do mnie po polsku, a ja zawsze proszę ją, żeby mówiła wolno - śmiała się pierwsza rakieta włoskiego kobiecego tenisa. - Czasami chciałabym powiedzieć coś po polsku, ale zamiast tego mówię po angielsku. Mój umysł jest wtedy mocno skonfundowany - przyznała.
Paolini wspominała też swoje wizyty u babci Barbary, która mieszka w Łodzi. - Kiedy byłam dzieckiem, miałam tak do 10 lat, spędzałam u babci w Polsce od dwóch do trzech tygodni w roku. A kiedy odwiedziłam ją dwa, trzy lata temu, chciałam spróbować wszystkiego, co przygotowała, bo pamiętałam smaki dzieciństwa i to były dobre wspomnienia - powiedziała.
Na koniec rozmowy tenisistka dodała, że jest dumna ze swoich różnorodnych, włosko-polsko-ghańskich korzeni.
W rozpoczynający się w środę turnieju w Indian Wells Paolini jest rozstawiona z numerem 13. Rywalizację zacznie od drugiej rundy. Jej pierwszą rywalką będzie Niemka Tatjana Maria lub Holenderka Arantxa Rus.
Przejdź na Polsatsport.pl