Polka wygra Indian Wells. „Sztuczna inteligencja nie może się mylić”
O Indian Wells eksperci mówią, że to taki turniej, gdzie każdy z chęcią przyjeżdża. Atmosfera, piękny obiekt i jeszcze piękniejsze widoki sprawiają, że każdy dobrze się tam czuje. Dla nas istotne jest to, że dobrze czuje się tam Iga Świątek. Dwa lata temu wygrała, rok temu była na dobrej drodze (przegrała z kontuzją), a teraz jest faworytką. – Sztuczna inteligencja stawia na Igę, a ja, choć byłem słaby z matematyki, to nie śmiem z tym polemizować – mówi Andrzej Person, ekspert Polsat Sport.
Tu jednak nie trzeba sztucznej inteligencji, żeby stwierdzić, że nasza Iga jest faworytką. Polka ewidentnie złapała wiatr w żagle. Ma za sobą dwa udane turnieje w Dosze i Dubaju. W pierwszym wygrała, w drugim doszła do półfinału i powiększyła przewagę w rankingu WTA nad Aryną Sabalenką. – To świetne wyniki, bo choć chcielibyśmy, żeby Iga wygrywała wszystko, to tak się nie da – komentuje Person. – Teraz jednak znowu wygra, bo sztuczna inteligencja nie może się mylić – śmieje się nasz ekspert.
Drabinka Świątek robi wrażenie
Jak się popatrzy na drabinkę Świątek w Indian Wells, to ma się uczucie deja vu, bo wygląda ona tak, jak w Australian Open. W pierwszym meczu Iga trafi na Danielle Collins, w kolejnym na Lindę Noskovą, z którą przegrała w trzeciej rundzie AO. Tak na marginesie, to z Collins też miała trudną przeprawę.
Teraz jednak powtórki z Melbourne raczej nie należy się spodziewać. Nawierzchnia w Indian Wells jest wolna, jak na twardy kort. W każdym razie jest wolniejsza niż w Melbourne. Świątek to pasuje, ona takie warunki lubi. A Collins i Noskova niekoniecznie. I choć obie lubią grać szybko i biją szybko, to jednak mają swoje problemy. Collins zdrowotne (plecy), a forma Noskovej nie jest taka, jak w Australii. Prawdę powiedziawszy, to ona wyrzucając Igę za burtę AO, nie zagrała jakiegoś wybitnego meczu. To bardziej Świątek przegrała tamten pojedynek. Teraz jednak Polka poszła mocno w górę.
- Prawdę powiedziawszy, to Iga jest w takiej formie, że to się może skończyć najlepszym sezonem w jej dotychczasowej karierze – uważa Person. – My mówimy o Indian Wells, ale myślami jesteśmy przy French Open oraz igrzyskach na tych samych kortach w Paryżu. Jak ona to wygra, a wierzę, że tak będzie, to dopiero będzie szaleństwo.
W duecie z Hurkaczem dała plamę, ale to była zabawa
Optymizmu i wiary naszego eksperta w Świątek nie zakłóca nawet to, że w Indian Wells już przegrała pokazowy turniej Tie Break Tens. Zresztą w duecie z Hubertem Hurkaczem. Polska para przed rokiem zagrała w finale, a teraz oberwała od hiszpańsko-greckiego duetu Paula Badosa, Stefanos Tsitsipas 8:2. – Jednak to była tylko zabawa. Pokazówka. Ja bym nie przywiązywał do tego wagi. A żeby już nie powoływać się na sztuczną inteligencję, to przypomnę tylko, że Iga w Indian Wells wygrałaby dwa razy z rzędu, gdyby nie ubiegłoroczna kontuzja – zauważa Person.
Oczywiście można by z ekspertem dalej polemizować, mówić, że jak Iga pokona Collins i Noskovą, to dalej też łatwo nie będzie (z drabinki wynika, że w kolejnych rundach Polka może wpaść w czwartej rundzie na Jekaterinę Aleksandrową, w ćwierćfinale na Ons Jabeur lub Jelenę Ostapenko, a w półfinale na Jelenę Rybakiną), ale przecież Świątek to jedynka światowego rankingu i nie znalazła się na tej pozycji przez przypadek. – Iga jest świetną zawodniczką, która na dokładkę znakomicie znosi ten morderczy wysiłek związany z ciągłymi podróżami i graniem niemal bez wytchnienia. Już zapowiedziała, że za rok będzie grała mniej, ale ten dokończy na dużej intensywności i jak sądzę z sukcesami, do których nas przyzwyczaiła – komentuje ekspert Polsatu Sport.
Polak zasłużył. Może będzie półfinał?
Na kortach Indian Wells z dużą uwagą będziemy się też przyglądali wspomnianemu już wcześniej Hurkaczowi. Rywalizację rozpocznie on podobnie jak Świątek, od drugiej rundy. Na początek trafi na Gaela Monfilsa z Francji lub Australijczyka Maxa Purcella. W ćwierćfinale rywalem naszego zawodnika może być lider rankingu Novak Djokovic.
- Nie ukrywam, że marzyłaby mi się wygrana Huberta w Indian Wells – przyznaje Person. – Jemu się należy za tak wiele wspaniałych meczów, które już rozegrał. W sporcie nie daje się wygranych za zasługi. Obiektywnie trzeba przyznać, że wygrana Polaka w Kalifornii byłaby miłą, ale jednak wielką niespodzianką. Ta jego drabinka. Myślę jednak, że albo teraz, albo po przenosinach na Florydę, gdzie będzie następny turniej Hurkacz będzie wysoko. Na ziemi nie jest co prawda takim artystą, jak na trawie, ale kto wie. Może teraz.
Jak zmieniała się Iga Świątek?