Pożegnanie z godnością. Grabara ten wieczór zapamięta na długo
Grabara był bezsilny! Wszystkie bramki stracone przez Polaka w meczach z Manchesterem City
Erling Haaland vs FC Kopenhaga. Tak zagrał w meczu Ligi Mistrzów
Manchester City - FC Kopenhaga. Skrót meczu
Manchester City - FC Kopenhaga. Gol Juliana Alvareza
Manchester City - FC Kopenhaga. Gol Manuela Akanjiego
Manchester City - FC Kopenhaga. Gol Mohameda Elyounoussiego
Manchester City - FC Kopenhaga. Gol Erlinga Haalanda
FC Kopenhaga godnie pożegnała się z Ligą Mistrzów. W rewanżowym meczu 1/8 finału rozgrywek przegrała z Manchesterem City 1:3, ale przez większość spotkania sprawiała lepsze wrażenie niż mistrz Anglii. Wygląd rewanżu ustawiły dwie szybkie bramki dla "The Citizens", a przy drugiej z nich kosztowny błąd popełnił Kamil Grabara, który ten wieczór zapamięta na długo.
To był 113. oficjalny mecz Polaka dla Kopenhagi, ale pierwszy z opaską kapitana na ramieniu. Do Manchesteru nie przylecieli bowiem doświadczeni Rasmus Falk i Viktor Claesson, którzy zwykle są kapitanami mistrza Danii. W związku z tym w tę rolę musiał wcielić się nowy człowiek.
- Nie powiem, kogo wybrałem. Bez względu na to, kto to jest, musi być w stanie nosić opaskę z dużą godnością - mówił przed meczem trener gości Jacob Neestrup.
ZOBACZ TAKŻE: Bernabeu – Liga Mistrzów w najczystszej postaci
Kiedy zostały ogłoszone oficjalne składy, stało się jasne, że kapitanem zostanie reprezentant Polski. Grabara dostąpił tego zaszczytu w swoim ostatnim meczu w Lidze Mistrzów dla mistrza Danii, bowiem za kilka miesięcy będzie już graczem Wolfsburga. Przez najbliższe półtora roku nie powącha więc murawy w prestiżowych rozgrywkach.
25-latek wiedział też, że z trybun Etihad Stadium obserwuje go wyjątkowy gość. Grze Grabary z bliska przyglądał się człowiek Michała Probierza - opiekun bramkarzy w kadrze Andrzej Dawidziuk. Niestety w 9. minucie musiał wpisać do notesu duży minus przy nazwisku rodaka. Bramkarz gości powinien z łatwością obronić strzał Juliana Alvareza, ale piłka posłana przez Argentyńczyka przełamała mu dłonie i wpadła do siatki.
W tym momencie było już 2:0 dla obrońców tytułu, którzy od 5. minuty prowadzili po golu Manuela Akanjiego. Pep Guardiola zdecydował się w rewanżu na mocne przemeblowanie pierwszej jedenastki, a nowi gracze szybko stracili rezon i nie zagrażali bramce gości. Duża w tym zasługa kapitalnej organizacji kopenhażan w defensywie. Duńczycy nie pozwalali na zbyt wiele rywalom, a w City widoczny był brak kreatywnych graczy pokroju Phila Fodena, Bernardo Silvy czy Kevina de Bruyne.
Na boisko wyszło zaledwie kilka gwiazd pierwszej jedenastki. Jedną z nich był Ederson, który w 29. minucie przepuścił piłkę do siatki po świetnej kontrze Kopenhagi. Od pierwszej minuty zagrał też kluczowy dla Guardioli Rodri. Z nim w składzie w ostatnich 13 miesiącach Manchester City przegrał tylko raz i tym razem też okazał się talizmanem. Do tego Hiszpan zaliczył piękną asystę przy bramce innego gwiazdora. Erling Haaland przez prawie całą pierwszą połowę nie dostał dokładnego podania, ale w doliczonym czasie został perfekcyjnie obsłużony i przywrócił dwubramkowe prowadzenie Anglikom.
Przed meczem norweski napastnik chwalił Grabarę, choć przyznał, że nie pamięta jego nazwiska. Występem w samym spotkaniu Polak specjalnie o sobie nie przypomniał, chyba że w negatywny sposób ze względu na interwencję z 9. minuty. Przez większość meczu był bezrobotny, a więcej działo się pod bramką Edersona.
Manchester City przeszedł jednak do kolejnej rundy suchą stopą. Wynik 6:2 w dwumeczu oddaje różnicę klas między obiema ekipami. "The Citizens" kolejny bieg będą mogli wrzucić w ćwierćfinale, gdzie na pewno trafią na bardziej wymagającego rywala. Wtedy Guardiola nie będzie mógł już posadzić na ławce wielu kluczowych graczy.
A FC Kopenhaga może wyciągnąć z dwumeczu z obrońcami tytułu niemal same pozytywy. Duńczycy pokazali dobrą organizację gry, ich elastyczność taktyczną chwalił sam Guardiola. W rewanżu pod nieobecność kontuzjowanych liderów, debiuty w Lidze Mistrzów zaliczyli nastolatkowie William Clem i Victor Froholdt. Swoją cenę "podbili" też inni młodzi gracze - Elias Jelert czy Orri Oskarsson. Któryś z nich niebawem powinien pójść drogą Grabary i odejść do lepszej ligi "za grube miliony". Dla Kopenhagi Champions League to przede wszystkim okno wystawowe, gdzie można zaprezentować nowości, na które popyt jest w całej Europie.
Przejdź na Polsatsport.pl