Wrócił, ale wciąż ma problemy. Co będzie dalej z Aleksandrem Śliwką?
Wczorajszy mecz ZAKSY z Lublinem nie należał do udanych, jeśli chodzi o wynik. Wiele radości sprawił jednak powrót do składu Aleksandra Śliwki. Przyjmujący sam jednak podkreśla, że nie może jeszcze w pełni oddać się grze.
Aleksander Śliwka pauzował przez 88 dni po tym, jak w grudniu podczas spotkania z Knack Rooselare doznał kontuzji palca. Złamanie okazało się na tyle poważne, że kapitana Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle czekała operacja i mozolna rehabilitacja. Cały czas uczestniczył jednak w życiu drużyny, jeżdżąc z nią na mecze i wspierając zza band reklamowych.
ZOBACZ TAKŻE: Wyjaśniła się przyszłość drużyny Kurka. Oto, co ich czeka
W niedzielę kędzierzynianie udali się na lubelszczyznę, by tam zmierzyć się z Bogdanką LUK Lublin w ramach 25. kolejki ligowych rozgrywek. Ku uciesze wszystkich kibiców wielokrotnych mistrzów Polski pod koniec drugiego seta na parkiecie zameldował się nie kto inny niż właśnie Śliwka. Niestety dla jego zespołu, mimo powrotu nie udało się wygrać tej partii ani całego spotkania.
Powrót cieszy, jednak w rozmowie z Przeglądem Sportowym przyjmujący przyznał, że wejście na boisko nie oznacza, że jest on całkiem zdrowy. Jak sam zauważył, grał tylko w drugiej linii. Nie bez powodu. Po złamaniu jego palec wciąż jest mocno narażony na kolejne urazy - a te najczęściej powstają przy kontakcie piłki z blokiem.
- Szukamy różnych rozwiązań, jeśli chodzi o tejpowanie czy też formy, pozwalające usztywnić palec. Kluczowe będzie to, która z nich zapewni najlepsze zabezpieczenie w bloku. Wtedy będę mógł w pełni wrócić do gry w pierwszej linii - powiedział Śliwka.
To zdarzenie odbiło się nie tylko na zdrowiu fizycznym, ale też psychicznym zawodnika. Wciąż ma wątpliwości, czy w niektórych momentach ryzykować, czy tez odpuścić, by po raz kolejny nie stracić kilku tygodni na leczenie.
- Pojawiają się wątpliwości czy strach, ale po to jest trening, żeby te rzeczy eliminować. Meczowi towarzyszy na tyle duża adrenalina, że wszystko idzie do przodu. Ta strona mentalna jest częścią powrotu po kontuzji, a może nawet i tą najważniejszą - dodał reprezentant Polski.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z dorobkiem 38 punktów zajmuje siódme miejsce w tabeli PlusLigi. Do końca rozgrywek pozostało pięć kolejek.
Przejdź na Polsatsport.pl