Iga Świątek musi na nią uważać! „Jej historia jest inspiracją dla wielu kobiet”
- Putincewa nie miała argumentów, ale z Wozniacki będzie trudniej. Iga będzie faworytką, ale Wozniacki może jej napsuć krwi. Zmieniła styl gry. Jest agresywna, lubi rozgrywać mecz na swoich warunkach. Przy tym dużo biega, fizycznie jest nie do zajechania – mówi nasz ekspert Dawid Olejniczak po wygranej Igi Świątek z Julią Putincewą i awansie Polski do ćwierćfinału Indian Wells.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Julia Putincewa tańczyła i prowokowała Igę Świątek, ale po 72 minutach zeszła z kortu pokonana.
Dawid Olejniczak, były tenisista, ekspert Polsatu Sport: Każdy inny wynik byłby sensacją. A teatralne sztuczki nie dziwią. Putincewa nie ma wystarczających umiejętności i argumentów, by pokonać Świątek, więc to tak musiało wyglądać.
ZOBACZ TAKŻE: Demolka! Iga Świątek w ćwierćfinale Indian Wells!
I teraz nasza zawodniczka wpada na Caroline Wozniacki, a kibice już ostrzą sobie zęby na polsko-polski pojedynek.
Przyznam, że tu już zaczyna się robić bardzo ciekawie. Wozniacki wróciła do tenisa po paroletniej przerwie. Wróciła jako szczęśliwa mama. Z jednej strony tenis już nie jest najważniejszy w jej życiu, z drugiej - jak już się za to wzięła, to nie ma taryfy ulgowej. Jestem bardzo ciekaw tego meczu. Widziałem Wozniacki w wygranym pojedynku z Kerber i jestem pod wrażeniem jej gry. W ogóle dobrze było zobaczyć dwie byłe liderki rankingu, zwyciężczynie wielkich szlemów, które po urodzeniu dzieci wróciły do sportu. Początki nie były dla nich łatwe, ale teraz się rozkręcają. W meczu z Wozniacki to Iga będzie faworytką, ale to nie będzie proste spotkanie.
Zanim zapytam o szczegóły, to chciałbym jeszcze pozostać przy Wozniacki. Taki powrót na top po urodzeniu dziecka to chyba trudna sprawa?
Bardzo trudna, ale nie niemożliwa. Mamy przecież także Switolinę. Ona też to zrobiła. Te panie, które miały przerwę na urodzenie dzieci i macierzyństwo, wracają z innym nastawieniem. Wiedzą, że jak przegrają, to nic się nie dzieje. Wtedy odkładają rakietę i idą z dziećmi na plac zabaw. Nie znaczy to jednak, że oddają komuś coś za darmo, że łatwiej z nimi wygrać.
Dzięki takiej postawie mają komfort psychiczny.
Zdecydowanie tak. W meczu Świątek – Wozniacki to Iga musi, a Caroline tylko może. Z tym jej powrotem to w ogóle jest ciekawa sprawa. Nie grała, urodziła dziecko, już miała inną pracę... Ale raz, drugi poszła poodbijać piłkę na kort i nagle zapragnęła znowu grać zawodowo.
Dlaczego?
Bo uświadomiła sobie, że choć nie robiła tego przez długi czas, to został jej luz, mocna ręka i pomyślała, że w tej sytuacji warto to wznowić. Nie dla pieniędzy, bo ona ma ich dużo, a miała też ciekawe zajęcie - jako ekspertka i komentatorka. Miała co robić. Zobaczyła jednak, że dalej jej to nieźle wychodzi, więc powiedziała sobie: wracamy, żeby zawalczyć w igrzyskach. I to jest ta impreza, do której ona się szykuje.
Wozniacki kiedyś była liderką, ale teraz jest poza setką rankingu WTA. Na co ją w ogóle stać?
Jest w stanie wrócić na szczyt. Nie wiem, czy na pierwsze miejsce, ale do dziesiątki na pewno.
Świątek czeka trudne zadanie?
Jak powiedziałem, będzie faworytką, ale Wozniacki może jej napsuć krwi. Zmieniła styl gry. Jest agresywna, lubi rozgrywać mecz na swoich warunkach. Przy tym dużo biega, fizycznie jest nie do zajechania. Ja lubię takie historie. Dla mnie Wozniacki to inspiracja dla innych kobiet - pokazanie, że nigdy nie mów nigdy, że po każdej przerwie można wrócić.
Czyli Świątek miała rację, jak mówiła o trudnej drabince...
Jak o to chodzi, to zawodnik nigdy nie ma wpływu na to, z kim gra. Natomiast nie powiedziałbym, że ta drabinka Igi jest jakoś przesadnie trudna. Czy Putincewa była nie do przejścia? Wręcz przeciwnie. Jasne, że Iga mogła trafić gorzej, bo na miejscu Putincewej mógł być ktoś inny, ale tak się nie stało.
Przejdźmy do panów. Nie ma już Huberta Hurkacz w Indian Wells...
I to jest niedosyt. Wiemy jednak, że Huberta dopadł jakiś wirus żołądkowy. Nie był w pełni sił, a na dokładkę wylosował najgorzej jak mógł, bo już w pierwszym meczu trafił na Gaela Monfilsa, który wraca do wysokiej formy. Szkoda, wielka szkoda, bo od Huberta oczekujemy, żeby w takich turniejach grał solidnie. Mam jednak nadzieję, że Hurkacz szybko wróci, że już w Miami zagra dobry turniej.
Co ma jednak powiedzieć Novak Djoković? Męskiej jedynki też już nie ma w Indian Wells. Pokonał go rywal spoza setki.
To nie pierwszy raz, jak Djoković przegrał z lucky looserem. Coś jest nie tak. On już ten pierwszy mecz miał na żyletki, a z Nardim zagrał po prostu słabo. Djoković od Australii nie grał i jest daleki od optymalnej formy. Już nawet zaczęły się dyskusje, czy on kiedyś wygra turniej wielkoszlemowy i czy odzyska pozycję lidera, jeśli teraz straci fotel lidera.
Co się dzieje z Djokoviciem?
Ciężko powiedzieć. Może, podobnie jak Hubert, miał problemy zdrowotne. Informacje w teamach są pilnie strzeżone. O problemach Hurkacza też dowiedzieliśmy się dopiero po meczu. Także u Djokovicia to może być taki problem, a może po prostu jego nie interesują takie rzeczy, jak Indian Wells. On tam wygrał kilka razy.
Jako osoba, która lubi oglądać Djokovicia, jestem zaskoczony, że przegrał z kimś takim jak Nardi, ale może zabrakło mu motywacji. W każdym razie nie czas, by zastanawiać się, czy Djoković jeszcze cokolwiek wygra. Nie wyciągałbym tak daleko idących wniosków. Poczekajmy na Miami, ale też pamiętajmy, że ta prawdziwa weryfikacja nastąpi w Paryżu. Obsesją Djokovicia jest wygranie 25. szlema.
Przejdź na Polsatsport.pl