Liga Mistrzów jak Superliga. Najlepsze ćwierćfinały w historii!
Nie ma wątpliwości po losowaniu. Ćwierćfinały Ligi Mistrzów są najlepsze w historii tych rozgrywek. Każdy z tych czterech dwumeczów (Arsenal - Bayern, Atletico - Borussia, Real - City, PSG - Barcelona) mógłby śmiało robić za wielki finał.
Osiem klubów, które dotarły do przedostatniej rundy najlepszych rozgrywek na świecie, to giganci futbolu. Nie ma tu żadnego przypadku, żadnego kopciuszka, żadnej drużyny, o której moglibyśmy powiedzieć, że już samo znalezienie się w tym gronie to sukces. Wszystkie grały w finałach, pięć z nich sięgało po trofeum, najlepszy w tej kwestii Real - kilkanaście razy. Z jednej strony brakuje niespodzianki, które są przecież solą futbolu, kogoś nieoczywistego, ale z drugiej - czy nie o to chodzi choćby tym, którzy forsują pomysł Superligi, czyli aby wycisnąć z futbolu crème de la crème?
ZOBACZ TAKŻE: Boniek uderza w powołania Probierza! "Ten ruch ma spore konsekwencje!”
Najmocniej przykuwa uwagę powrót drużyny Carlo Ancelottiego do Manchesteru, na teren panujących mistrzów, domu Pepa Guardioli, Erlinga Hallanda, Kevina de Bruyne. Okazja dla Królewskich, aby zrewanżować się za porażkę 0:4 w ubiegłym sezonie, który to rezultat zamknął Realowi szansę na kolejny finał. Ludzi Madrytu ta porażka wciąż boli mocniej niż jakakolwiek inna w ostatniej dekadzie. To nie było zwykłe zwycięstwo City. Guardiola wprost zmiótł wielkiego rywala z boiska.
Ancelotti przystąpi do boju bez Alaby, wciąż jest wątpliwe, czy wrócą kończący rehabilitację Courtois i Militao, ale ich nadzieję budzi fakt, że oto narodził się chyba najlepszy duet ofensywny w Europie, czyli Vinicius i Bellingham. Nikt nie płacze po Benzemie, bo jest Jude, nowy idol Realu. Manchester City natomiast nie zmienił się prawie wcale - wydaje się jeszcze lepszy i bardziej zorganizowany. To będzie uczta!
Barcelona musi pamiętać, jak wiele szkód wyrządził jej Kylian Mbappe w 1/8 finału sezonu pandemicznego 2020/2021. Francuz strzelił hat-tricka na Camp Nou, pieczętując awans PSG i eliminując drużynę z Leo Messim w składzie. To będzie wyzwanie dla defensywy Barcelony, w której ostatnio na największa gwiazdę wyrósł 17-letni Cubarsi. Ale czy to ekipie Roberta Lewandowskiego wystarczy, aby zatrzymać najlepszego napastnika świata i drużynę prowadzoną przez Luisa Enrique, byłego zawodnika i trenera Barcy?
Francuzi bez Messiego, Neymara, Verattiego i kilku innych niedawnych gwiazdorów wydają się być dużo lepszą drużyną. Uzyskali prawdziwego sportowego ducha i w ostatnim sezonie z Mbappe wydają się faworytem nie tylko tej pary, ale może i całych rozgrywek.
Atletico Madryt, które w heroicznym boju z Interem pokazało, że era „Cholizmo”, czyli gry pod wodzą Diego Cholo Simeone wcale nie dobiegła końca, trafiło na Borussię Dortmund i wydaje się, że dostało od losu tę drużynę, o której marzyli wszyscy. Owszem, to znakomity, utytułowany zespół, ale na pewno nie galaktyczny. Bardzo ziemski, mający swoje zdefiniowane słabości i niedostatki. Z trenerem Edinem Terzicem u steru, który dopiero się uczy. Ewentualny półfinał dla ekipy, która w lidze hiszpańskiej jest w stanie ostatnio przegrać nawet z Cadiz, byłby prawdziwym zmartwychwstaniem.
Jedyny ćwierćfinał bez hiszpańskiej drużyny (ależ La liga trzyma fason w Europie, mimo coraz większych dysproporcji finansowych na jej niekorzyść!) Arsenal – Bayern to okazja, aby hiszpański trener londyńczyków Mikel Arteta na dobre powrócił do historii europejskiej Kanonierów tworzonej przez lata przez Arsene'a Wengera. Jest okazja, bo Bayern dał się w Niemczech zepchnąć Bayerowi Leverkusen i chwilowo nie jest tak „sexy” jak zwykle. Z drugiej strony - starcie drużyny z Londynu z niedawnym londyńczykiem (grał w Tottenhamie), a dziś nieprawdopodobnie skutecznym napastnikiem Bayernu Harrym Kanem będzie wisienką na tym piłkarskim torcie.
Arsenal, Atletico, PSG i Real w półfinale? Tak to widzę.
Przejdź na Polsatsport.pl