Mocna odpowiedź Wisły Kraków! "Ważna korekta od trenera"
Rywalizacja o awans w Fortuna 1 Lidze jest w tym sezonie bardzo zacięta. Lechia Gdańsk i Arka Gdynia punktują w sposób imponujący. Wisła Kraków próbuje dotrzymać im kroku i w piątkowy wieczór dała mocną odpowiedź, pokonując groźną Miedź Legnica 2:0. – Musimy złapać serię zwycięstw i dogonić czołówkę. Starcie z Lechią jeszcze przed nami, więc sporo zależy od nas samych – powiedział nam obrońca Wisły Bartosz Jaroch.
Starcie Wisły z Miedzią było emocjonujące, stało na wysokim poziomie, a równie dobrze na swoją korzyść rozstrzygnąć je mogli legniczanie. Zwłaszcza w pierwszej połowie podopieczni Radosława Belli mieli dwie wyśnione okazje – sam na sam z bramkarzem i dwóch na bramkarza, ale obu nie wykorzystali.
ZOBACZ TAKŻE: Wisła Kraków coraz bliżej podium! Cenna wygrana "Białej Gwiazdy"
- Na druga połowę wyszliśmy z lepszym nastawieniem, stwarzaliśmy sobie sytuacje – powiedział Polsatowi Sport Bartosz Jaroch.
Długo skrzydła Wisły były zablokowane, aż po podaniu z prawej strony Jarocha Angel Rodado dał Wiśle prowadzenie.
- Tuż przed tą akcją trener skorygował nasze ustawienie. Wyszedłem wyżej i efektem była strzelona bramka - dodał.
Trener gości Radosław Bella żałował jednego.
- W końcówce meczu zabrakło nam wepchnięcia Wisły pressingiem na jej połowę i z tego się wzięła pierwsza bramka. Remis nas nie zadawalał, chcieliśmy wygrać, poszliśmy na zasadzie "all in" i w doliczonym czasie straciliśmy drugą bramkę po kontrze – komentował 36-letni szkoleniowiec.
Natomiast na gorąco potrafił znaleźć plusy meczu w Krakowie.
- To inna porażka niż w Katowicach, jest się po niej o co oprzeć. Szczególnie o dwie stuprocentowe sytuacje – kopiuj – wklej – w stosunku do tego, co było na treningach – chwalił zespół.
Trener Wsły Angel Rude zdecydował się na grę duetem napastników Angel Rodado – Szymon Sobczak, kosztem posadzenia na ławce pomocnika Joana Romana. Pomysł wypalił.
– Musimy pracować nad cierpliwością, abyśmy nie dopuszczali rywali pod bramkę, nie tracili łatwych bramek. Natomiast mieliśmy godną podziwu kontrolę emocjonalną i mentalną nad naszą grą. Łatwo w starciach o taką stawkę, z tak silnymi rywalami o przypadkowe, chaotyczne ataki, przez które można stracić gola po kontrze. My tego uniknęliśmy – zauważył hiszpański szkoleniowiec.
Kibice "Białej Gwiazdy" emocjonują się nie tylko zmaganiami ich pupili o powrót do Ekstraklasy, ale też decydującymi starciami o Fortuna Puchar Polski. Już 3 kwietnia wiślacy zmierzą się u siebie z Piastem Gliwice w półfinale rozgrywek.
- To piękna sprawa mieć na wyciągnięcie ręki finał Fortuna Pucharu Polski. Trener nam powtarza, że mamy dwa tygodnie treningów, a później przed nami bardzo ciężki i – mam nadzieję – bardzo emocjonujący dla nas i kibiców kwiecień – zaznacza Bartosz Jaroch.
Przejdź na Polsatsport.pl