Asseco Resovia o krok od wielkiego sukcesu. Brakuje tak niewiele
We wtorek siatkarze Asseco Resovii staną przed szansą wywalczenia pierwszego w historii klubu europejskiego trofeum. Aby tego dokonać muszą wygrać przynajmniej dwa sety w rewanżu z SVG Lueneburg. - Musimy zachować koncentrację i czujność - podkreślił prezes rzeszowskiego klubu Piotr Maciąg.
Resovia w finale Pucharu CEV zagra po raz drugi. W 2012 roku rywalizowała z Dynamem Moskwa i poniosła dwie porażki 2:3. Teraz jej sytuacja wydaje się komfortowa. Przed tygodniem rzeszowianie rozbili w Niemczech rywala 3:0, pozwalając mu na zdobycie tylko 54 punktów.
ZOBACZ TAKŻE: Znamy dwóch półfinalistów siatkarskiej Serie A. Kto wciąż walczy o strefę medalową?
Prezes Maciąg przestrzega jednak przed nadmiernym optymizmem. - Przed nami jeszcze daleka droga. Niemiecki zespół nigdy nie odpuszcza. W półfinale przegrali w pierwszym meczu 0:3 z Arkasem Izmir, potem w rewanżu oddali pierwszego seta, ale zdołali się zmobilizować, wygrać cztery kolejne i zapewnić sobie awans - przypomniał.
W piątek Resovia w meczu ligowym bez większych problemów poradziła sobie z Eneą Czarnymi Radom. W spotkaniu tym zagrał Stephen Boyer, który z powodów osobistych nie mógł wystąpić w pierwszym starciu z SVG Lueneburg. Sytuacja kadrowa Resovii jest więc bardzo dobra. Z problemami zdrowotnymi zmaga się tylko rezerwowy środkowy Krzysztof Rejno.
- Wyszliśmy z dużego kryzysu zdrowotnego, bo kontuzji w tym sezonie było naprawdę sporo. Ostatnio nasza gra się ustabilizowała. Mam nadzieję, że tak wysoką formę uda się utrzymać w tej najważniejszej części sezonu, która jest przed nami - powiedział Maciąg.
Zainteresowanie wtorkowym meczem jest ogromne. Prezes Maciąg poinformował, że w dniu meczu będzie jeszcze trochę biletów w kasach, ale tylko na dostawiane miejsca.
- Miejsca na trybunach wyprzedały się tydzień temu. Widać, jaki w Rzeszowie jest głód siatkówki, ale przede wszystkim sukcesu, bo ostatnie trofeum, czyli mistrzostwo Polski zdobyliśmy dziewięć lat temu. Myślę, że na to spotkanie moglibyśmy sprzedać osiem, nawet dziesięć tysięcy biletów - przyznał.
Resovia pucharową rywalizację rozpoczęła w Lidze Mistrzów, nie zdołała jednak wywalczyć awansu do fazy play off, zajmując w swojej grupie trzecie miejsce, za Itasem Trentino i VB Tours. To dało jej prawo gry w ćwierćfinale mniej prestiżowego Pucharu CEV. Rzeszowianie zmierzyli się w tej fazie z innym polskim zespołem - Aluronem CMC Wartą Zawiercie, który we własnej hali pokonali 3:0, ale w rewanżu ulegli 0:3. O ich awansie przesądził wówczas "złoty set". W półfinale podopieczni Giampaola Medei bez większych problemów rozprawili się z Fenerbahce Stambuł wygrywając obydwa mecze 3:1 i 3:0.
Resovia to jeden z trzech polskich klubów, które w tym sezonie mogą sięgnąć po europejskie trofeum. Wcześniej siatkarze Projektu Warszawa triumfowali w Pucharze Challenge. Ligę Mistrzów może z kolei wygrać Jastrzębski Węgiel, który w półfinale rywalizuje z Ziraatem Bankasi Ankara i wygrał pierwszy mecz we własnej hali 3:0.
Wtorkowy finał w rzeszowskiej hali Podpromie rozpocznie się o godz. 18.00.
Przejdź na Polsatsport.pl