Michałowi Probierzowi zegar tyka. Decydują się jego losy! Kto obsłuży Lewandowskiego?

Michałowi Probierzowi zegar tyka. Decydują się jego losy! Kto obsłuży Lewandowskiego?
Cyfrasport/Łukasz Grochala
Robert Lewandowski jest w szczytowej formie, ale Michał Probierz musi mu zapewnić kreatywną drugą linię

Kontrowersyjnymi powołaniami przed barażami selekcjoner Michał Probierz z pewnością jeden cel już osiągnął. Lwią część presji zdjął z piłkarzy, przejmując ją na siebie. Pytanie tylko, czy na boisku nie będzie brakowało tych par nóg, które pominął. Jedno jest pewne – margines błędu trenera kadry narodowej został wyczerpany. Jeśli nie pojedziemy na Euro 2024, okaże się, że prezes Cezary Kulesza znowu się pomylił z wyborem selekcjonera.

Najwięcej zdziwienia wywołał fakt pominięcia w powołaniach Arkadiusza Milika. Skoro stać nas na rezygnowanie z napastnika, który gra regularnie w Juventusie, świetnie rozumie się z Robertem Lewandowskim, co potwierdził w wyjazdowym meczu z Mołdawią, w jego pierwszej połowie, bo przecież na drugą mentalnie nie wyszliśmy, to znaczy, że mamy kłopoty bogactwa. Tym bardziej, że Milik mógłby pełnić rolę fałszywej "dziewiątki" i pomagać w rozgrywaniu. Zwolennicy Probierza wskażą na fakt, że Adam Buksa i Krzysztof Piątek to szósty i siódmy strzelec tureckiej ekstraklasy. Nikt nie bronił jednak selekcjonerowi powołać pięciu napastników, jak to uczynili Walijczycy. Poza tym, przy całym szacunku dla Buksy i "Pjony" ich kluby – Antalyaspor i Basaksehir to jednak inna półka niż "Juve".

 

ZOBACZ TAKŻE: Zbigniew Boniek uderza w powołania Probierza! "Ten ruch ma spore konsekwencje!”

Rotacje w defensywie. Kędziora i Peda trafili na bocznicę

Natomiast pytań jest znacznie więcej. Michał Probierz na początku misji miał jasny pomysł na blok defensywny. Tuż przed Wojciechem Szczęsnym operowali: Patryk Peda, Tomasz Kędziora i Jakub Kiwior. Okazało się, że pomysł ten wytrwał tylko na dwa mecze, bo Kędziory i Pedy, którego z takim uporem bronił Probierz, na próżno szukać wśród powołanych. Słowa jedno, a czyny drugie. Już na listopad wolał postawić na tercet: Paweł Bochniewicz, Jan Bednarek, Kiwior. W ten sposób lewy obrońca Arsenalu jest jedynym defensorem, który u Probierza wytrwał w składzie w każdym meczu, a przecież pan Michał prowadził Biało-Czerwonych ledwie w czterech, a nie 14 spotkaniach. Na dodatek tym razem zanosi się na kolejne roszady w tyłach, gdyż po zawieszeniu do kadry wrócił Bartosz Salamon.

 

Oprócz Kiwiora, jest tylko trzech piłkarzy: Sebastian Szymański, Bartosz Slisz i Karol Świderski, którzy dostali od Probierza szansę w każdym meczu. Oczywiście, gdyby nie październikowa kontuzja, w tym gronie znalazłby się także Robert Lewandowski. Do grona pewniaków Probierza należy zaliczyć też Wojciecha Szczęsnego, który tylko w towarzyskim meczu z Łotwą ustąpił miejsca Łukaszowi Skorupskiemu i Marcinowi Bułce.

 

Na niekorzyść kadry zmieniła się sytuacja Slisza, który przeprowadził się z Legii do Atlanty. Dopiero o godz. 2 w nocy naszego czasu skończył spotkanie z Orlando. Teraz czeka go 12-godzinna podróż do Polski i zmiana strefy czasowej. To zawsze kosztuje sporo zdrowia. Dlatego trudno go uznać za pewniaka do wyjściowego składu na mecz z Estonią.

PZPN-owi ostatnio można zarzucić wiele, ale na pewno nie logistykę przy organizacji zgrupowań. Slisz wsiadł w samolot dwie godziny po meczu, dzięki czemu jeszcze dziś powinien dotrzeć do Polski. 

Chwilówki w powołaniach. Byli: Wdowik, Struski, Marchwiński. Teraz jest Marczuk

Jak na razie Probierz wykorzystał w meczach aż 29 piłkarzy, wśród których znaleźli się ci, o których z góry było wiadomo, że zadebiutują i na jakiś czas znikną, jak choćby Bartłomiej Wdowik, Karol Struski i Filip Marchwiński. Teraz na tej samej zasadzie powołanie dostał Dominik Marczuk. Owszem, jest jednym z mocnych punktów w liderującej Jagiellonii, ale poza Ekstraklasą nie został sprawdzony. A przecież już Leo Beenhakker powtarzał mantrę, że na podstawie przydatności piłkarza do naszej rodzimej ligi nie należy go ciągną za uszy do reprezentacji, gdyż na nią trzeba prezentować znacznie wyższy international level.

Gigantyczne problemy z wahadłami, a Probierz rezygnuje ze Skórasia

Nie ulega wątpliwości, że ukłon Probierza w kierunku "Jagi", poprzez powołanie Marczuka, to jednocześnie wysłanie w świat sygnału: "Oto w mojej hierarchii 20-latego z Białegostoku stoi wyżej niż Michał Skóraś". Skóraś, który rok temu nie tylko był przebojem i z Lechem zawojował ćwierćfinał Ligi Konferencji, ale teraz przebił się do składu Club Brugge, dla którego ostatnio strzelił bramkę i awansował ponownie do ćwierćfinału LK. A przecież z wahadłami mamy gigantyczny problem. Nicola Zalewski minut w Romie ma jak na lekarstwo, a Bartosz Frankowski w Lens występuje na lewej stronie i sporo ma zadań defensywnych. Matty Cash ma kłopoty z przeniesieniem formy z klubu na kadrę, a Jakub Kamiński zniknął z peryskopu reprezentacji, po tym, jak stracił miejsce w składzie Wolsfsburga.

Robert Lewandowski w imponującej formie. Kapitan sam nie wygra. Potrzebuje kreatywnej drugiej linii

Robert Lewandowski przyjeżdża na zgrupowanie w najlepszej formie, jaką miał w tym sezonie. Probierz musi jednak pamiętać o tym, że "Lewy" strzela i asystuje w Barcelonie nie tylko dzięki swojej klasie, ale również dzięki dobrze funkcjonującej drugiej linii, której my w kadrze nie mamy od dawna. I to będzie klucz do wygrania barażów – dobrze bijące serce zespołu – druga linia.

 

Wobec perypetii Piotra Zielińskiego, które brutalnie odbiły się na jego dyspozycji, selekcjoner musi założyć stenty, by serce kadry funkcjonowało najlepiej jak może, zwłaszcza w finale barażu, bo powinniśmy się do tej fazy przebić.

 

Sebastian Szymański od stycznia nie strzelił, ani nie wypracował bramki. Ma z pewnością słabszy okres. Tym bardziej w ewentualnym starciu z Walią trudno tak filigranowemu zawodnikowi będzie się przebić przez środek.

Jakub Moder wyleczył się sam, teraz może wyleczyć kadrę?

Probierz ma to szczęście, że po dwóch latach walki z kontuzją do "żywych" wrócił Jakub Moder, o którym Czesław Michniewicz zwykł mawiać: "Nie mamy więcej takich zawodników, którzy potrafią idealnie łączyć cechy defensywne z ofensywnymi, pchać akcje zespołu do przodu i dysponować mocnym strzałem z dystansu".

 

Na korzyść selekcjonera przemawia też fakt, że między półfinałem barażu z Estonią (czwartek, 21 marca) a finałem jest pięć dni. To wystarczający okres na regenerację, więc trener będzie mógł wystawić dwie zbliżone składem "jedenastki", by wypracować choć namiastkę automatyzmów i pokazać jasną wizję składu. Dla większości obserwatorów na razie jest ona za bardzo rozmyta.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie