Wymowne słowa przewodniczącego MKOL-u. "Agresja rosyjskiego rządu rośnie z każdym dniem"
Już tylko kilka miesięcy pozostało do rozpoczęcia tegorocznych letnich igrzysk olimpijskich w Paryżu. Dawno ta największa sportowa impreza świata nie wywoływała tak skrajnych emocji pod względem politycznym. Dotyczy to sytuacji wojennych panujących na wschodzie oraz Bliskim Wschodzie.
Wojna w Ukrainie, która została napadnięta przez Rosję ponad dwa lata temu, sprawia, że świat sportu został podzielony na zwolenników i przeciwników pomysłu o dopuszczeniu sportowców z kraju najeźdźcy do tegorocznych igrzysk. Mowa także o zawodnikach z Białorusi - największego sojusznika Rosji w działaniach inwazyjnych.
Jedni wyznają zasadę zbiorowej odpowiedzialności oraz zero tolerancji dla każdego, kto reprezentuje kraj propagujący wojnę. Inni z kolei uważają, że należy rozgraniczyć pewne sprawy i nie karać tych, którzy nie są winni, tego co dzieje się w Ukrainie.
ZOBACZ TAKŻE: Rosjanie jadą na igrzyska, a w nim się krew gotuje. Legenda dosadnie o decyzji MKOl
Ostatecznie MKOL podjął decyzję o dopuszczeniu sportowców z Rosji i Białorusi do tegorocznych igrzysk w stolicy Francji, ale będą oni występować pod neutralną flagą, bez flag, emblematów i hymnów narodowych. Wydaje się, że sprawa została już definitywnie zamknięta i nie ma żadnego dialogu z Rosyjskim Komitetem Olimpijskim.
- Agresja ze strony rosyjskiego rządu w stosunku do MKOl, igrzysk oraz mojej osoby rośnie z każdym dniem. Bojkot nigdy nie jest dobrą rzeczą. Sportowcy nie mogą ponosić odpowiedzialności za działania swojego rządu. Jeśli popierają te działania, zostaną ukarani. Ale jeśli tego nie robią, muszą mieć takie same prawa jak wszyscy inni - przekonuje przewodniczący MKOL, Thomas Bach w rozmowie z francuskim dziennikiem "Le Monde".
Sytuacja polityczna przed igrzyskami w Paryżu jest napięta nie tylko ze względu na wojnę w Ukrainie, ale także konflikt Izraela z Palestyną. Nie brakuje sugestii, że sportowcy z tych krajów też powinni zostać ukarani. Inne spojrzenie ma jednak Bach.
- W przeciwieństwie do Rosjan, Izraelski Komitet Olimpijski nie naruszył Karty Olimpijskiej, czyli zbioru fundamentalnych zasad olimpizmu, przyjętych przez MKOl. Jesteśmy w kontakcie z izraelskimi i palestyńskimi narodowymi komitetami olimpijskimi od pierwszego dnia konfliktu. Sytuacja jest tragiczna i krytyczna, ale obie strony powiedziały nam, że chcą być w Paryżu - skwitował.
O ile zawodnicy z Rosji i Białorusi mogą być pewni udziału w igrzyskach, to wciąż nie wiadomo, czy zostaną dopuszczeni do pojawienia się na ceremonii otwarcia imprezy. Komitety olimpijskie z Estonii, Łotwy i Litwy wystosowały wspólny list do MKOL, w którym wyrażają sprzeciw wobec uczestnictwa Rosjan i Białorusinów w Paryżu oraz podczas ceremonii.
Igrzyska odbędą się w dniach 26 lipca - 11 sierpnia.
Przejdź na Polsatsport.pl