Oni mogą skompromitować reprezentację Polski. Nie brakuje nazwisk znanych koneserom
Porażka reprezentacji Polski z Estonią byłaby ogromną kompromitacją. Kadra naszego rywala w barażach o Euro 2024, w dużej mierze opiera się bowiem na graczach grających w słabej lidze estońskiej, a jej filarem jest 39-letni Konstantin Vassiljev. Wśród Estończyków powołanych na marcowe baraże są też zawodnicy biegający po boiskach Fortuna 1 Ligi.
Na pierwszy rzut oka Estończyków i Polaków dzielą piłkarskie lata świetlne. Michał Probierz ma do dyspozycji podstawowych piłkarzy Barcelony, Arsenalu czy Juventusu, a szkoleniowiec gości Thomas Häberli graczy występujących w Hongkongu, Katowicach oraz w zdecydowanej większości - w rodzimych klubach. My jesteśmy na 30. miejscu w rankingu FIFA, nasi rywale prawie 100 lokat niżej. Kibice reprezentacji Polski doskonale pamiętają jednak kompromitujące wyniki z jeszcze niżej sklasyfikowaną Mołdawią, dlatego mają prawo mieć do naszej kadry ograniczone zaufanie.
ZOBACZ TAKŻE: Moder i Marczuk do pierwszego składu! Z nimi kadra będzie lepsza
W eliminacjach EURO 2024 Estonia rywalizowała w grupie F. W ośmiu spotkaniach Estończycy zdobyli zaledwie jeden punkt i zajęli ostatnie miejsce w grupie. Za przeciwników mieli Azerów (z którymi zanotowali jedyny remis), a także Szwedów, Austriaków oraz Belgów, dlatego brak awansu nikogo nie zszokował.
Reprezentanci Estonii już wcześniej uchylili sobie jednak inną furtkę do wejścia na turniej. Triumfowali bowiem w swojej grupie Dywizji D Ligi Narodów 2022/2023, wyprzedzając Maltę oraz San Marino. To dało im prawo gry w barażach. W nich trafili na Polaków.
Wielu z naszych rywali doskonale zna polskich piłkarzy, a nawet dzieliło z nimi szatnię. Tak jest w przypadku Konstantina Vassiljeva, który w Jagielloni Białystok grał z obecnymi reprezentantami Polski - Damianem Szymańskim, Tarasem Romanczukiem czy Karolem Świderskim. To on jest liderem estońskiej kadry, mimo tego, że w tym roku skończy 40 lat i jest u schyłku kariery, występując we Florze Tallin.
- Wiem, że to byłaby wielka sensacja, gdybyśmy wyeliminowali Polskę, ale mamy wiarę, że można to zrobić. Oczywiście, jesteśmy też realistami. Wiemy, gdzie my jesteśmy w świecie futbolu, a gdzie Polska. Ale jeszcze raz: nie mamy nic do stracenia – mówi Vassiljev w rozmowie ze Sportowymi Faktami.
Polskich wątków w 25-osobowym składzie Estonii na baraże jest jednak zdecydowanie więcej. Dwóch piłkarzy, którzy mogą zagrać z Polską na PGE Narodowym, na co dzień też biega po polskich murawach. To pierwszoligowcy - Maarten Kuusk z GKS-u Katowice oraz Artur Pikk z Odry Opole.
Ten pierwszy jest w naszym kraju od niedawna - w styczniu trafił do GKS-u Katowice i z miejsca został podstawowym graczem ekipy Rafała Góraka, która zanotowała świetny początek 2024 roku. Z Polakami Kuusk może zagrać jako jeden z trzech środkowych obrońców. Pikka możemy z kolei zobaczyć na lewym wahadle, choć jego forma jest sporą niewiadomą. Po raz ostatni zagrał bowiem w lutym, a ostatnio przesiaduje na opolskiej ławce.
Szwajcarski selekcjoner Thomas Haberli powołał też kilku graczy z przeszłością nad Wisłą i Odrą. Jednym z nich jest Matvei Igonen, który jeszcze do niedawna bronił dostępu do bramki Podbeskidzia Bielsko-Biała. Joonas Tamm był w Polsce tylko przez chwilę - pięć lat temu był wypożyczony do Korony Kielce. W stolicy województwa świętkorzyskiego grał także Ken Kallaste, który w CV ma także epizody w GKS-ie Tychy oraz Górniku Zabrze.
Niemal połowa estońskiej kadry na półfinał baraży to gracze grający na co dzień we własnym kraju. W zespole JK Tallinna Kalev występuje Ragnar Klavan, którego powrót do reprezentacji odbił się szerokim echem. Były gracz Liverpoolu zakończył reprezentacyjną karierę w 2022 roku, ale teraz postanowił pomóc Estonii w osiągnięciu największego sukcesu w historii, jakim byłby awans na mistrzostwa Europy. W międzyczasie stał się... gwiazdą telewizji, gdzie pracował np. podczas transmisji Eurowizji.
Podczas gdy Klavan najlepsze lata ma za sobą, Maksim Paskotsi dopiero rozpoczyna swoją przygodę z piłką na wysokim poziomie. Na razie 21-letni obrońca gra regularnie w Grasshopper-Club Zurych - w najwyższej szwajcarskiej klasie rozgrywkowej. Z kolei inny defensor Karol Mets jest podstawowym zawodnikiem FC Sankt Pauli. Lider estońskiej obrony ma jednak problemy zdrowotne i jego występ w spotkaniu z Polską stoi pod znakiem zapytania.
Większe problemy niż w defensywie, Estończycy mogą mieć z grą do przodu, bo w tym przypadku największy ciężar spoczywa na coraz starszych barkach Vassiljeva. Następców "Cesarza" próżno szukać, o czym jasno mówi sam 39-latek.
W kadrze na Polskę nie ma też najlepszego i... jedynego strzelca Estonii w eliminacjach Euro - Rauno Sappinena. Były gracz Stali Mielec czy Piasta leczy bowiem kontuzję. W składzie jest za to Henri Anier, który aktualnie gra w piłkę... w Hongkongu. To jego bramki przesądziły o tym, że Estończycy wygrali swoją grupę w ostatniej edycji Ligi Narodów, dzięki czemu teraz mogą zmierzyć się z Polską na PGE Narodowym.
Scenariusz, w którym to Vassiljev dośrodkowuje, a Anier trafia do polskiej siatki, nie jest nierealny. Teraz głowa w tym Michała Probierza i jego podopiecznych, żeby zminimalizować ryzyko jego spełnienia.
Przejdź na Polsatsport.pl