Legenda grała z bolesną kontuzją. Niesamowite, co zrobiła
Andy Murray zdążył już przyzwyczaić kibiców tenisa na całym świecie, że nie ma dla niego sytuacji, których nie byłby w stanie przezwyciężyć. Brytyjczyk udowodnił to podczas niedzielnego meczu trzeciej rundy turnieju ATP w Miami przeciwko Tomasowi Machacowi.
Murray, który w swojej karierze trzykrotnie sięgał po triumf w turniejach Wielkiego Szlema, najlepsze lata ma już za sobą, ale hartu ducha nie można mu odmówić. W konfrontacji z Machacem nie tylko zaimponował walką do końca, odrabiając pokaźne straty i doprowadzając do tie-breaka, ale również determinacją, kiedy zmuszony był grać z kontuzją.
36-latek był już pod ścianą. W trzecim secie przegrywał bowiem 0:3 oraz 2:5, co zwiastowało pewny triumf Czecha. Murray potrafił przełamać swojego rywala, ale przy stanie 5:4 dla Machaca doznał groźnie wyglądającej kontuzji kostki. W trakcie jednej z wymian Brytyjczykowi zsunęła się stopa, która wygięła się nienaturalnie. To wywołało olbrzymi grymas na twarzy doświadczonego tenisisty, który potrzebował pomocy fizjoterapeuty.
ZOBACZ TAKŻE: Ta statystyka powodem do zmartwień dla Świątek? To nie zdarza się zbyt często
I gdy wydawało się, że Murray może nie być w stanie rywalizować, wrócił na kort. Mało tego, grając z kontuzją potrafił obronić piłkę meczową i doprowadzić do tie-breaka! W nim uległ 5:7.
Mimo porażki, Brytyjczyk schodził z kortu przy owacji na stojąco. Kibice docenili jego postawę. Warto zaznaczyć, że pojedynek trwał blisko trzy i pół godziny!
Znajdujący się na 60. miejscu w rankingu ATP Machac awansował do 1/8 finału. Czech wyrasta na jedną z rewelacji turnieju, ponieważ wyeliminował m.in. Andrieja Rublowa. W kolejnej rundzie zagra z Matteo Arnaldim.
Murray, który w rankingu jest 62., w swojej karierze czterokrotnie docierał do finału w Miami, dwukrotnie wygrywając - w 2009 oraz 2013 roku.
Przejdź na Polsatsport.pl