Sądny dzień polskiej piłki, czyli dlaczego u nas wszystko musi zależeć od jednego meczu
Sądny dzień polskiego futbolu - 26 marca 2024 r. Gramy z Walią barażowy finał o awans na mistrzostwa Europy. Ale przecież stawka nie jest jedynie suchy wynik. Tu ważą się losy polskiej piłki przynajmniej na kilku płaszczyznach.
Przegramy, to narracja będzie pewnie mniej więcej taka: zaorać to, wszyscy do dymisji, selekcjoner out, Lewandowski już za stary, reszta też się nie nadaje, trzeba zacząć wszystko od nowa. No i PZPN oczywiście, najlepiej nowe wybory zrobić natychmiast, lub niech władza zrobi z tym porządek. Można by przecież kuratora do związku wprowadzić, jak przed laty za czasów Michała Listkiewicza, obciąć wszelkie dotacje, zniechęcić sponsorów. Jednym brutalnym zdaniem: Wszyscy won!
Zobacz także: Zapadła ważna decyzja przed meczem Polska - Walia
Niestety, przez lata zaniechań w wielu miejscach polskiej piłki, i nie chodzi tylko o działalność obecnej ekipy, doprowadziliśmy się do stanu, w którym jesteśmy na krawędzi popadnięcia w histerię i wzywania do rewolucji. To nie jest tak jak w kilku innych krajach przechodzących piłkarskie kryzysy na poziomie reprezentacyjnym, że druzgocąca porażka czy raz na jakiś czas nieobecność na dużej imprezie (zdarzało się to całkiem niedawno Włochom, Holendrom, Stanom Zjednoczonym czy Kolumbii) są wliczone w tę jednak sportową grę.
W tych ugruntowanych piłkarsko krajach, w których futbol działa systemowo i bardzo sprawnie, istnieją machiny powodujące pewną powtarzalność i jednak spokój w momentach kryzysu. Pewnie, że kibice pieklą się w Niemczech, gdy ich drużyna nie wychodzi z grupy podczas mistrzostw świata i przegrywa z Koreą Południową, całe Włochy zalewają się łzami, gdy Macedonia Północna eliminuje je z mundialu, a Holandia popada w rozpacz, gdy Oranje dwa razy z rzędu nie jedzą na wielką imprezę. Ale czy to oznacza, że coś się bezpowrotnie wywróciło? Że źle zorganizowane jest szkolenie? Czy nagle stracili potencjał, myśl trenerską, piłkarze przestali umieć grać w piłkę?
Oni tam doskonale wiedzą, że nawet najlepsze piłkarskie systemy, porządek i konsekwencja w działaniu nie są w stanie całkowicie wyeliminować tzw. czarnych łabędzi, jak to ujmuje w swoich dziełach współczesny popularny filozof Nassim Taleb. Po prostu raz na jakiś czas musi się wydarzyć coś, czego się absolutnie nie spodziewamy i co wydaje się niemożliwe w związku z tym, że wcześniej przecież nie występowało.
Istnieje jednak pewność, że po takim zdarzeniu za chwilę wszystko wróci do normy, a nieobecność na jednym turnieju, może być przykryta zwycięstwem na następnym tak jak to było w przypadku Włoch (nie zagrali na mundialu w Rosji, a zwyciężyli w Euro 2021).
U nas jest inaczej, wszystko zawsze wisi na włosku, ocena działalności związku i w ogóle polskiej piłki też nie jest dokonywana przez pryzmat popularyzacji i zarządzania futbolem w kraju, szkolenia młodzieży, liczby wyszkolonych trenerów, czy wykreowanych zawodników różnych kategorii wiekowych itd. Tu wszystko determinuje wynik pierwszej reprezentacji.
Gramy na mundialach i Euro to jest w miarę cacy, jeśli nie, wszyscy won! To jest system prymitywny i przez lata nic nie jest w stanie go zmienić. Dlaczego? Bo zarządzający polską piłką wiedzą za co będą rozliczani w pierwszej kolejności i koncentrują się tylko na tym. I kółko się zamyka. Wciąż brak bardziej długodystansowej wizji, czegoś co nie jest tak uchwytne, spektakularne i szybkie w odbiorze, jak właśnie wynik jednego czy drugiego meczu.
Tak naprawdę patrząc na ostatnie lata można, to jeszcze bardziej uprościć i sprowadzić do jednego zawodnika. Kiedy Robert Lewandowski był w szczytowej formie, wprowadzał nas na kolejne turnieje, to dźwigał wizerunek całego polskiego futbolu na plechach. Generalnie byliśmy zadowoleni, biznes się kręcił. Kiedy RL9 powoli, z racji choćby wieku, przestawał dawać radę, nasza kadra zamiast powodem do dumy zaczęła się powodem do drwin. A generalny odbiór przesunął się w stronę opinii: „polska piłka leży w gruzach”.
To oczywiście bardzo skrótowe ujęcie sprawy, bo wszystko to co dzieje się wokół też jest bardzo istotne, ale jednak dobrze obrazuje na czym ten nasz futbol polega.
A teraz panowie weźcie się garść i ograjcie Walijczyków w Cardiff! Pojedźmy na te mistrzostwa do Niemiec i zacznijmy myśleć, co zrobić, aby w przyszłości znów nie wszystko zależało od jednego meczu.
Przejdź na Polsatsport.pl