Trener Projektu z dużymi pretensjami do sędziów! "Zamykają oczy i nie widzą, co się dzieje?"
Projekt Warszawa pokonał w poniedziałkowy wieczór Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle 3:2. Spotkanie dostarczyło gigantycznych emocji. Mimo wygranej, dużo pretensji do pracy arbitrów miał szkoleniowiec gospodarzy Piotr Graban, który w rozmowie z Polsatem Sport zdradza szczegóły swoich uwag. Nie zabrakło mocnych słów!
Krystian Natoński (Polsat Sport): Zacznę naszą rozmowę nieco od końca. Już po meczu zauważyłem, że odbył pan żywą dyskusję z arbitrami. Zdradzi pan, o czym dyskutowaliście?
Piotr Graban (trener Projektu Warszawa): Nie jestem zadowolony z poziomu sędziowania w tym spotkaniu. Niestety, bardzo dużo challengów trafialiśmy - obojętnie, z której strony, a sędziowie są od tego, żeby rozstrzygać te spory i żeby nie było niedomówień. Bardzo dużo widzieliśmy, oni natomiast nic. Uważam też, że trochę za dużo pozwolili obu drużynom na dyskusje i różne zagrania. To jest moja opinia i chciałem to powiedzieć.
System challenge, który jednak powinien pomagać arbitrom i ułatwiać im pracę.
- Challenge powinien weryfikować, ale nie może być tak, że jest dwóch sędziów, którzy polegają wyłącznie na challenge'u. Zamykają oczy i nie widzą, co się dzieje przed nimi? Za to mają płacone, to jest ich praca, żeby dotknięcia siatki, piłka w boisku, przekroczenie linii zobaczyć. Co jeśli nie mielibyśmy challengów albo ja przypadkiem go nie wziął? Mam małe pretensje i chcę to powiedzieć, bo nie lubię trzymać w sobie takich rzeczy.
W tie-breaku, kiedy w trakcie jednej z akcji upadł Marcin Janusz i ZAKSA straciła punkt, w pierwszej chwili widziałem, jak niektórzy zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla sugerowali powtórzenie akcji. Sędziowie też się nad tym zastanawiali?
- Nie, sędziowie chyba nie chcieli w tym momencie powtórki, ale jeżeli by tak zrobili, to byłyby jaja. Oczywiście to było niefortunne zderzenie. Na szczęście nic się nie stało. Wiemy, jakie ZAKSA ma kłopoty zdrowotne i nikt nie chciał wywierać presji, że muszą grać, że stanie się coś karygodnego, a my nie będziemy grać fair-play. Chcieliśmy grać fair-play, ale chcieliśmy też równego traktowania.
ZOBACZ TAKŻE: Najlepsze zagrania 27. kolejki PlusLigi (WIDEO)
To był mecz o dużym ciężarze emocjonalnym, więc być może sędziowie nie wytrzymali tego napięcia.
- Być może.
Pół żartem, pół serio pokuszę się o tezę, że paradoksalnie lepiej będzie zająć np. trzecie miejsce po rundzie zasadniczej PlusLigi niż pierwsze, aby już w pierwszej rundzie uniknąć ZAKSY. Ich pozycja w tabeli nie odzwierciedla ich obecnego potencjału.
- Wiemy, że ich potencjał jest bardzo wysoki, pokazali w tym meczu. Z nami zagrali najlepsze spotkanie od chyba dwóch miesięcy. Olek Śliwka dał im bardzo dużo mobilizacji, inspiracji jak prawdziwy lider. Powiedział "panowie, walczymy o te play-offy" i było to widać. Zagrał fantastyczne zawody i ci zawodnicy dookoła niego też zagrali trochę lepiej. Uprzykrzyli nam trochę krwi. Nie spodziewaliśmy się na pewno takiego poziomu z ich strony. I być może w tych pierwszych dwóch setach nasza reakcja była na zasadzie "O Jezus!". Dostaliśmy jeden, drugi cios, ale na szczęście ustaliśmy. Włączyliśmy agresję, drugi bieg i doszło do bardzo fajnego, wyrównanego meczu. Na końcu obróciliśmy to na naszą stronę. To jest bardzo motywujące w kontekście play-off. Ja mówiłem chłopakom, że musimy teraz traktować te mecze jako przygotowanie do play-off i wyrabiać sobie instynkt zwycięzcy. Ten mecz to pokazał.
Uprzedził pan moje pytanie o play-off i że tak naprawdę chyba nie ma dla was większego znaczenia, czy skończycie rundę zasadniczą na drugim lub trzecim miejscu?
- Teraz jesteśmy na drugim miejscu, ale tak jak pan powiedział - to nie jest nasz główny cel. Naszym celem jest, aby przygotować się do play-off, które są bardzo krótkie i będą bardzo wymagające. Jeden mecz może zadecydować.
A czujecie już trudy tego sezonu?
- Jasne. Myślę, że każda drużyna odczuwa te trudy i ciężko było przez cały sezon utrzymać tę formę. Dlatego zdrowie i szeroka ławka są bardzo potrzebne w takim sezonie. Z ZAKSĄ to pokazaliśmy, bo wszedł na parkiet Linus (Weber - przyp. red.), który nie dostawał zbyt wielu szans, i zagrał fenomenalne zawody. I to jest super. Tak trzeba budować zespoły przy takim natężeniu spotkań i kalendarzu.
Przejdź na Polsatsport.pl