Wymowne słowa libero ZAKSY po meczu w Warszawie. "Mamy do czynienia z lekką komedią"
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźla przegrała w poniedziałkowy wieczór z Projektem Warszawa 2:3, mimo prowadzenia 2:0. Wicemistrzowie Polski nadal mogą mieć obawy związane z brakiem awansu do fazy play-off. - Nie wszystko spoczywa w naszych rękach - mówi libero ekipy z Opolszczyzny, Erik Shoji w rozmowie z Polsatem Sport.
Krystian Natoński (Polsat Sport): Jak duże rozczarowanie towarzyszy wam po porażce z Projektem?
Erik Shoji (libero Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle): Brak zwycięstwa w meczu, w którym prowadzisz 2:0 jest sporym rozczarowaniem. Tym bardziej, że w trzecim secie było 23:23, a potem w tie-breaku mieliśmy trzy piłki meczowe. Stracona szansa. Było kilka akcji, które z pewnością powinniśmy byli skończyć. Z drugiej strony Projekt przyczynił się do tego, że nie udało nam się tego dokonać. Jeszcze raz zaznaczę - czujemy rozczarowanie.
Mimo porażki, wydaje się, że z takiego meczu można jednak wyciągnąć plusy.
- Z pozytywów trzeba przyznać, że z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Wydaje się, że idziemy w dobrym kierunku. Nie wiemy tylko, ile czasu nam jeszcze zostało, aby wrócić do optymalnej formy (śmiech). Nie pozostaje nam nic innego jak wygrać pozostałe trzy spotkania w rundzie zasadniczej. Będziemy walczyć. Z Projektem było widać, że gramy już jednak lepiej.
Pamiętam jak rozmawialiśmy po meczu z Norwidem w Częstochowie (wygranym przez ZAKSĘ 3:0 - przyp. red.). Wówczas wspomniałeś, że ten sezon to dla was niczym komedia. Teraz wydaje się, że komedia powoli przeinacza się w coś poważnego, że nie wszystko jeszcze stracone.
- Absolutnie. To jeszcze nie koniec. Aczkolwiek, przyznaj, że mimo wszystko, nadal mamy do czynienia z lekką komedią, jeżeli Marcin Janusz w tie-breaku potyka się i upada na parkiet. Zakładam, że nigdy wcześniej w jego życiu coś takiego nie zdarzyło mu się. A tu nagle widzisz taką sytuację, dodatkowo w kluczowym momencie spotkania. To po prostu pech. Z drugiej strony myślę, że to trochę śmieszne (śmiech). Ale masz rację, że to wszystko się zmienia i mam nadzieję, że niedługo ta komedia zamieni się w coś poważnego.
ZOBACZ TAKŻE: Trener Projektu z dużymi pretensjami do sędziów! "Zamykają oczy i nie widzą, co się dzieje?"
Skoro wspomniałeś o tej sytuacji z Marcinem, to zauważyłem, że w pierwszej chwili niektórzy gracze ZAKSY sugerowali powtórzenie akcji. Uważasz że należało tak postąpić?
- Nie, nie, nie. Uważam że to było wyłącznie niefortunne zdarzenie. Marcin po prostu potknął się o innego zawodnika i upadł. Takie coś nie kwalifikuje się do powtórzenia akcji. Nie mieliśmy tutaj sytuacji z poważną kontuzją. Doszło jedynie do pechowego upadku.
Punkt straty do ósmej lokaty dającej fazę play-off. Trzy kolejki do końca rundy zasadniczej. Jak oceniasz szansę ZAKSY? Teraz koniecznie musicie wygrać w Suwałkach.
- To prawda. Suwałki ostatnio zaczęły grać bardzo dobrze. Potrafiły urwać dwa sety Warcie Zawiercie i Jastrzębiu. Jesteśmy już myślami przy tym meczu, aby zgarnąć tam trzy punkty. Oczywiście chcemy wygrać też pozostałe spotkania, ale zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko spoczywa w naszych rękach. Potem gramy jeszcze z Wartą i Jastrzębskim. Będziemy patrzeć na pozostałych rywali. Znam cały terminarz na pamięć i wiem, kto z kim gra , ale nie będę teraz o tym mówił (śmiech). Zobaczymy, myślę że śledzenie tych ostatnich kolejek będzie bardzo interesujące.
Zanosi się na dużą dawkę emocji. Wygra ten, kto utrzyma nerwy na wodzy.
- Presja na pewno będzie odgrywać tutaj rolę u niektórych zespołów. Z kolei niektóre drużyny zagrają w ogóle bez presji. My będziemy walczyć do końca. Nastawiamy się już na konfrontację ze Ślepskiem i będziemy skupiać się na każdym pojedynczym secie.
Przejdź na Polsatsport.pl