Rywalka Świątek wygrała ważny turniej i opowiedziała o kulisach
Danielle Collins sięgnęła w sobotę po zwycięstwo w Miami Open. Jej sukces rodził się w bólach, o czym opowiedziała sama tenisistka.
Amerykanka była bezsprzecznie najlepszą tenisistką podczas Miami Open. W całym turnieju przegrała tylko jednego seta, a w finale po ponad dwóch godzinach ograła faworytkę Jelenę Rybakinę.
Zobacz także: Polki poznały rywalki w kolejnym turnieju WTA. Kiedy mecze? O której godzinie?
Jak przyznała Collins, jeszcze dwa tygodnie temu sytuacja nie była tak kolorowa. W najprostszych życiowych czynnościach musiał pomagać jej partner, bo ona sama ledwo poruszała się na nogach. Wszystko było spowodowane kontuzją pleców, jakiej nabawiła się w Austin.
- To było okropne. Wylało się mnóstwo łez. Grałam we wszystkich turniejach, ciężko pracowałam, jestem w Indian Wells i Miami, a dzieje się coś takiego? Dlaczego? - pytała, rozkładając ramiona.
Za sprawą fizjoterapeutów udało się jej jednak wrócić do grania, co miało swój szczęśliwy koniec w sobotę.
- Wprowadziliśmy pewne zmiany w treningu i regeneracji, dzięki czemu wszystko było łatwiejsze do zarządzania. Po Indian Wells udało mi się dobrze potrenować - dodała.
Collins już wcześniej zapowiedziała, że trwający sezon będzie jej ostatnim w karierze.
Przejdź na Polsatsport.pl