Ostatnia wielka impreza Lewandowskiego? Były selekcjoner ma swoje zdanie
Mecz z Walią był meczem założycielskim, a trener Michał Probierz ma coraz więcej piłkarzy ofensywnych, bez których trudno sobie naszą reprezentację wyobrazić. Jerzy Engel mówi, że na Euro 2024 czeka z dużym optymizmem. Ma też ważną wiadomość dla Roberta Lewandowskiego.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Emocje po meczu z Walią opadły, ale chciałbym wrócić do tamtego meczu i odwołując się do pańskiego doświadczenia w roli selekcjonera zapytać, czy w Cardiff narodził się zespół zdolny zagrać dobrze na Euro 2024?
Jerzy Engel, były trener kadry, ekspert Polsatu Sport: Tak, tamten mecz, to dobre podłoże do budowania czegoś więcej. Zespół się skonsolidował. Nie było machania rękami i animozji. Wszyscy się wspierali i asekurowali. Jest podłoże emocjonalne, które daje nadzieję.
I nie martwi pana brak celnego strzału w tamtym meczu?
To oczywiście martwi, ale trzeba pamiętać, jak ważny był to mecz. To było spotkanie z gatunku tych, gdzie jeden błąd mógł zadecydować o wyniku. W takich spotkaniach gra się asekuracyjnie i czeka na ten jeden moment. I to było widać. Graliśmy głównie po to, żeby nie stracić bramki.
Taktyka wszystko usprawiedliwia.
Nie wszystko. Na pewno trzeba pracować nad stałymi fragmentami i takimi rozwiązaniami, które przełożą się na więcej okazji i celne strzały. Trzeba też jednak zauważyć, że choć nie było z Walią celnych strzałów, to w drugiej połowie była pełna kontrola. Przeciwnik nie był w stanie fizycznie i taktycznie nam zagrozić. To też jest ważne.
Pozwoli pan, że jeszcze trochę pomarudzę i zapytam, czy nie martwi pana słaba gra naszych w obronie. Nawet ze słabą Estonią straciliśmy gola.
Martwi mnie to, ale znów usprawiedliwię to tym, że nie było czasu na dopracowanie pewnych schematów. Były robione błędy indywidualne. Tu zły wyskok, tam złe ustawienie w kryciu, zła asekuracja, brak odpowiedzialności.
Pan tak wylicza, a mnie się ciśnie na usta nazwisko Bednarek.
Nie tylko on się mylił. Dawidowicz też atakował rywala z tyłu i niepotrzebnie faulował w pobliżu bramki. Pamiętajmy, że po takiej akcji przeciwnik dostaje stały fragment gry. Jeśli jest w tym dobry, to może nas ukarać.
A jakby pan był na miejscu trenera Michała Probierza, to miałby pan ból głowy z Bednarkiem?
Nie miałbym. To jest piłkarz, który długo gra w reprezentacji i ma doświadczenie. On w ważnych meczach nie pęknie. Trzeba tylko z nim popracować nad poprawą indywidualnych zachowań w grze obronnej. Trzeba w ogóle popracować nad grą trójką obrońców. Sprawić, żeby oni razem czuli się komfortowo.
Myśli pan, że selekcjoner powinien się skupić teraz na grupie, którą ma, czy też szukać jeszcze jakiś nowych rozwiązań?
Trzeba mieć zawsze kogoś więcej, trzeba stale poszerzać krąg, bo nigdy nie wiadomo, co się wydarzy i kto będzie mógł pojechać na Euro. Wystarczy wypadek losowy. Dlatego ranking na każdej pozycji musi być i nie może się ograniczać do tego, co jest. Ja się cieszę, że trener Probierz szuka, że stawia na piłkarzy z Ekstraklasy, że w bardzo trudnych momentach pokazali się tacy zawodnicy, jak Salamon czy Romanczuk. A my tych dobrych piłkarzy mamy w kraju więcej.
Ostatnio trener przyglądał się 17-latkowi Dominikowi Szali z Górnika?
Ja przed mundialem miałem pięćdziesięciu piłkarzy pod obserwacją. Przed ostatnią selekcją było ich już 35. Na mundial pojechało 23 i nie w każdym przypadku byli to zawodnicy z pierwszego wyboru. Dlatego warto oglądać wszystkich wartościowych i ciekawych graczy.
A są tacy, bez których nie można sobie tej kadry wyobrazić?
Nam się poszerzył krąg piłkarzy, z których jesteśmy zadowoleni w grze ofensywnej. Najpierw był tylko Lewandowski, potem doszedł Świderski, a teraz dodajemy jeszcze Zalewskiego z Frankowskim na bokach pomocy. No i Zielińskiego na środku. Jednak nie tylko jego, bo Piotrowskiego i Śliża też. A są jeszcze Romanczuk czy Szymański. Ta reprezentacja się poszerzyła.
Zapomniałem wcześniej zapytać, ale teraz to zrobię. Często używa się sformułowania: mecz założycielski. Dla tej reprezentacji mecz z Walią był takim meczem?
Na pewno tak, bo stworzył on podłoże emocjonalne, na którym można budować.
Trochę tylko szkoda, że na następne spotkanie musimy czekać do czerwca.
Nie. Po takich emocjach i takim wysiłku ten odpoczynek dobrze naszym zawodnikom zrobi. Pojechali do swoich klubów zadowoleni, są finalistami Euro, nabierają takiej pewności siebie, kibice ładują ich pozytywnymi emocjami, mają ich akceptację. Zmieniła się atmosfera wokół tej drużyny i warto się tym pocieszyć.
Jak się jednak patrzy na naszych grupowych rywali na Euro, to ta radość długo może nie potrwać. Z Austrią może i wygramy, ale Francja i Holandia wydają się być poza naszym zasięgiem.
Najlepiej w futbolowym biznesie mają się bukmacherzy, bo w piłce coś wydaje się pewne i jednoznaczne, ale z drugiej strony piłka nie zawsze jest racjonalna i te typy często się nie sprawdzają. Do finałów Euro mamy sporo czasu. Wystarczy, że Francuzom wyskoczy dwóch zawodników i ten układ sił się zmieni. A Holendrów dwa razy mieliśmy ostatnio na widelcu. Raz za Brzęczka, drugi raz za Michniewicza. Dlatego czekam z optymizmem, bo wierzę, że czekają nas piękne mistrzostwa.
Ostatnie dla Lewandowskiego?
W przypadku zawodnika to wszystko zależy od tego, jak on komfortowo czuje się w reprezentacji. Teraz Robert złapał wiatr w żagle i widać, że jest ta nić między nim i pozostałymi. Jest to coś, czego ostatnio brakowało. Może to wcale nie będzie jego ostatnia wielka impreza.