Świątek: Nie zakochałam się od razu
Iga Świątek od kilku lat jest najjaśniejszą postacią kobiecego tenisa. Z objawienia, jakim była w 2020 roku, przeistoczyła się w pełnoprawną liderkę światowego rankingu, która twardą ręką rządzi w światowym tourze. Dziś trudno wyobrazić sobie polski i globalny sport bez Igi Świątek, jednak jej początki na korcie wcale nie należały do najprzyjemniejszych.
Dziewczynka z rakietą
Swoją przygodę z tenisem rozpoczęła w stołecznym klubie Mera. Pięcioletnia Iga, wraz z o trzy lata starszą siostrą, Agatą, okazały się pojętnymi uczennicami. Obie świetnie radziły sobie z rakietą w dłoniach i już na początku swojej tenisowej przygody zdradzały spory potencjał. Po latach Iga, na łamach portalu playerstribune.com, rzuciła nowe światło na swoje pierwsze kroki na korcie.
- Nie było też tak, że jako dziecko od razu zakochałam się w tenisie. (...) Oczywiście bardzo lubiłam grać, ale na początku nie sądziłam, że kiedyś zostanę zawodową tenisistką - powiedziała w "ThePlayersTribune".
- Po latach Iga przyznała także, że w młodzieńczym wieku irytowały ją domowe rozmowy o tenisie, a jako dziewczynka pragnęła prywatnego życia niezwiązanego ze sportem - powiedziała dla "sport.pl".
Dziś sytuacja wygląda zgoła odmiennie.
Ojciec architektem sukcesu
Iga wielokrotnie podkreślała, jak ogromną rolę w jej sportowej karierze odegrał jej tata. Tomasz Świątek, który był wioślarzem i olimpijczykiem z Seulu w 1988 roku, chciał zrealizować swoje marzenie i wprowadzić córki do świata wielkiego sportu. Gdy Agacie na drodze do rozwoju stanęły kontuzje, jedyną szansą na realizację celu była młodsza z sióstr, Iga.
Wtedy to było marzenie mojego taty. Chciał, żeby jego córki były aktywne i zajęły się sportem – pewnego dnia być może nawet zawodowo – napisała pierwsza rakieta świata w playerstribune.com.
Tomasz motywował, dopingował, wskazywał drogę młodej Idze, która, mimo wielkiego potencjału, nie była dziecięcym tytanem pracy. W 2012 roku Dawid Olejniczak, trener tenisa, mówił o przyszłej mistrzyni w następujący sposób: Iga ma olbrzymi potencjał, ale jest leniuszkiem.
Świątek otwarcie przyznaje, że to, co dziś jej rutyną – profesjonalne podejście, zdrowy tryb życia, dyscyplina, regularność – to efekt wytężonej pracy jej ojca, który od najmłodszych lat wpajał jej reguły tak istotne w życiu zawodowego sportowca.
- Wiele razy było tak, że wcale nie chciałam dawać z siebie wszystkiego na korcie, ale wtedy on starał się wzbudzić we mnie motywację i impuls do działania. Zawsze był obok i zawsze we mnie wierzył.
Świątek, która w opinii wszystkich szkoleniowców przejawiała ogromny potencjał, nie była jednak skoncentrowana wyłącznie na sporcie, a już na pewno nie wyłącznie na tenisie. Jako młoda dziewczynka, mimo swojej introwertycznej natury, łaknęła kontaktu z rówieśnikami, a jej sportowe usposobienie przejawiało się podczas gry w piłkę nożną. Do dziś Iga zachwyca swoimi futbolowymi umiejętnościami, a filmy, na których pokazuje swoje piłkarskie predyspozycje szybko podbijają sieć.
- Po lekcjach chciałam grać z innymi dzieciakami w piłkę nożną, a nie jeździć na treningi tenisa. Tata chodził wtedy po szkole, szukał mnie i krzyczał: „Igaaaa, chodź tutaj!” - czytamy w "ThePlayersTribune".
Szybko okazało się, że upór i determinacja Tomasza Świątka nie były przysłowiowym strzałem kulą w płot. Iga z miesiąca na miesiąc, z tygodnia na tydzień, z dnia na dzień, uwalniała swój ogromny potencjał. Z czasem stała się zawodniczką kadeckich reprezentacji Polski, zwyciężała w międzynarodowych turniejach, a perłą w koronie jej młodzieńczych występów był triumf w juniorskim Roland Garros oraz w Wimbledonie w 2018 roku.
Ojciec Igi dorzucił nie cegiełkę, nie cegłę, a ogromny narzutowy głaz do jej sukcesów. Nie wiemy, czy bez jego determinacji i uporu Świątek podbiłaby tenisowy świat. Pierwsza rakieta świata po latach tak wypowiedziała się na temat metod stosowanych przez ojca.
- (...) jestem mu za to wdzięczna. Tata był tym głosem w mojej głowie, który zawsze prowadził mnie we właściwym kierunku - dodała.
Myli się jednak ten, kto myśli, że Iga, po juniorskich sukcesach na korcie, stała się tytanem pracy i zapomniała o swoich młodzieńczych konfrontacjach z tenisem.
Ucieczki z treningów
Od 2021 roku Iga Świątek pracuje z Tomaszem Wiktorowskim, byłym szkoleniowcem Agnieszki Radwańskiej. Doświadczony trener doprowadził Igę do dwukrotnego triumfu w Roland Garros i zwycięstwa w US Open, a także wywindował ją na szczyt światowego rankingu. Jednak pierwszą wygraną w turnieju wielkoszlemowym Iga odniosła pod wodzą innego fachowca.
Piotr Sierzputowski współpracował z Igą przez pięć lat i był współautorem jej juniorskich i seniorskich sukcesów. Choć został jej trenerem w nieco przypadkowych okolicznościach – po zwolnieniu poprzedniego szkoleniowca został wytypowany jako chwilowy zastępca… i został na kolejne pięć lat – to udało się mu wykreować fantastyczną zawodniczkę. To nie było jednak łatwe, bo Iga jeszcze kilka lat temu… urywała się z treningów!
- Bywało, że uciekała z treningów. (...) Iga po prostu czuła się zmęczona i wtedy nie chciało jej się pracować. Trzeba sobie jedno powiedzieć wprost: Iga tak naprawdę pracować nie lubi. Ona uwielbia rywalizować. I świetnie! - czytamy na "sport.pl".
Nie ulega jednak wątpliwości, że dziś, w wieku 23 lat, Iga Świątek jest wzorem do naśladowania dla młodych sportsmenek i sportsmenów w Polsce i na świecie.