Iwanow: Gorący stołek i twarde „cztery litery”. Feio na chwiejnym pokładzie Legii Warszawa
Szok i niedowierzanie czy wręcz oburzenie? Jak to możliwe, że Goncalo Feio zostaje trenerem Legii Warszawa? Krnąbrny, wybuchowy charakter, zdolny do rękoczynów i oskarżany o dziesiątki mniej lub bardziej zgodnych z prawdą zarzutów. „Nowy” Ricardo Sa Pinto - który pamiętamy, w jakich okolicznościach przychodził do Legii i się z nią rozstawał.
To tyle wstępu. Teraz o przyczynach, bo przecież trenera zmienia się nie wtedy, gdy jest dobrze, a wówczas gdy coś się nie układa.
Zobacz także: To on zostanie nowym trenerem Legii Warszawa? Zaskakujący wybór
Kosta Runjaic krótko po przedłużeniu umowy do końca czerwca 2026 roku (sic!) żegna się z klubem w bardzo podobnych okolicznościach jak Aleksandar Vuković, którego hołubiono za mistrzostwo Polski w 2020 rok, by jesienią go zdymisjonować. Teraz sytuacja jest inna, bo ma miejsce nie po starcie sezonu i trudnościami w łączeniu gry w kraju oraz europejskich pucharach. W kwietniu Legia prawdopodobnie traci szansę na tytuł, który zawsze jest tu obowiązkiem, a i gra w eliminacjach do Ligi Konferencji wcale nie jest taka pewna. Urodzony w Wiedniu Niemiec serbskiego pochodzenia po kiepskim początku wiosny jakby nie poczuwał się do winy. Robił dobrą minę do złej gry, tłumacząc się, że bez Bartosza Slisza i Ernesta Muciego trudno oczekiwać od niego, by zespół był na tyle „kompetytywny”, by mógł rywalizować z innymi zespołami PKO BP Ekstraklasy. Nisko ocenił też politykę klubu z transferami „do”, czym podważył kompetencje działu sportowego. Uderzył więc w rękę, która de facto go karmiła. Wiadomo, że Legia jest miejscem specyficznym, gdzie presja jest w tej lidze największa. Nastąpiło przesilenie. Ktoś musiał ponieść konsekwencje. Trafiło na szkoleniowca.
Jacek Zieliński na pewno musiał poczuć się rozczarowany. Postawił na Runjaica, mimo że miejsce przy Łazienkowskiej „mościł" już sobie Marek Papszun. Przecież zanim „Zielek” objął dyrektorskie stery, jego poprzednik Radosław Kucharski zaprosił do współpracy Pawła Tomczyka, który przez kilka lat z Papszunem właśnie budował fundamenty wielkości Rakowa Częstochowa. Jednak po zmianie „za kierownicą”, mimo że właściciel klubu był już zdecydowany na najlepszego polskiego trenera ostatnich lat, nastąpił zwrot akcji. Dariusz Mioduski, oddając pion sportowy byłemu obrońcy Legii, musiał oddać te kompetencje właśnie jemu. Czy wybór Kosty zamiast Papszuna był właściwy? Nigdy się nie dowiemy. Ale po Runjaicu też nie zostaje pokład, na którym jest czysto, porządnie i nie trzeba go zmywać.
Dlaczego Feio? Odpowiem pytaniem na pytanie: a kto inny? Maciej Skorża – nie wiem, czy by chciał. Po Papszuna Zieliński nie sięgnie, bo musiałby się przyznać do błędu. Goncalo zna Legię od podszewki, pracował tu w różnych rolach przez pięć lat. „Liznął” klubowej piłki zagranicą w Grecji, pomagając w Skodzie Xanthi Kiko Ramirezowi. Był prawą ręką Papszuna w Rakowie, zanim tę rolę przejął Dawid Szwarga. Motor wyciągnął z dna drugiej ligi, by w ciągu kilkunastu miesięcy zrobić z niego kandydata do gry o Ekstraklasę.
Dlaczego opuścił Lublin? Wkrótce dowiemy się czym była spowodowana ta decyzja. Ale znając go od lat wiem doskonale, że jest to osoba wymagająca wiele od siebie, ale i od innych. W stu procentach poświęcona pracy i oddana wyznaczonemu celowi. Warsztat ma bardzo dobry. A kompetencje miękkie? Wydaje mi się, że to, co się wydarzyło w przeszłości, też jest dla niego lekcją jak dalej pracować. Łatwo na pewno mu nie będzie. To w końcu najbardziej gorący stołek w tym kraju. Trzeba mieć twarde „cztery litery”, żeby się na nim utrzymać. Z tego, co wiem, Feio ten atut także posiada.
Przejdź na Polsatsport.pl