Zbigniew Boniek zaskoczył po skandalu w Lidze Mistrzów! "Dałbym karnego, ale…”
PSG - Barcelona. Skrót meczu
Real Madryt - Manchester City. Skrót meczu
Arsenal FC - Bayern Monachium. Skrót meczu
Atletico Madryt - Borussia Dortmund. Skrót meczu
Wiceprezydent UEFA Zbigniew Boniek skomentował dla Polsatu Sport ćwierćfinały Ligi Mistrzów. Spory skandal powstał po tym, jak trener Bayernu Thomas Tuchel domagał się rzutu karnego w meczu z Arsenalem, za to, że Gabriel wziął piłkę do rąk. - Gdybym ja był sędzią, dałbym karnego, ale do wykonawcy z Bayernu zaapelowałbym, aby celowo zmarnował tę szansę, w ramach fair play – powiedział. Skomentował także zmianę trenera w Legii i decyzję PZPN-u ws. kibiców Wisły Kraków.
Michał Białoński, Polsat Sport: Miał pan nosa, mówiąc, że Barcelona może namieszać w Lidze Mistrzów. Na półmetku rywalizacji jest bliższa awansu do półfinału, wygrała zasłużenie w Paryżu 3:2.
ZOBACZ TAKŻE: Hiszpanie rozpływają się nad Lewandowskim. Tylko spójrz na te słowa!
Zbigniew Boniek: Wydaje mi się, że droga do półfinału jest cały czas otwarta dla jednych i drugich. Przy takim potencjale, jakim dysponują Paris Saint-Germain i FC Barcelona wszystko może się zdarzyć. Paryżanie w fazie ofensywnej mają zawodników, którzy potrafią wszystko, natomiast ich postawa w defensywie zawiodła mnie. Nie wydaje mi się, żeby grali z takim nastawieniem, jakby to był dla nich najważniejszy w życiu mecz. Czasem byli za bardzo rozluźnieni, a innym razem bojaźliwi. Muszę powiedzieć, że Barcelona wygrała zasłużenie.
Robert Lewandowski pracował dla drużyny, w końcówce jak profesor zabrał piłkę rywalom, ale z drugiej strony byliśmy świadkami kolejnego meczu po Polska – Estonia, w którym padło dużo bramek, a „Lewego” zabrakło na liście strzelców.
Nic wielkiego się nie stało, że Roberta nie ma na liście strzelców. Uważam, że Robert w Paryżu zagrał znakomity mecz, zrobił na boisku bardzo dużo dobrego. Miał współudział przy pierwszej bramce, byłem jednym z lepszych zawodników. Nie zawsze jest tak, że można strzelać bramki.
Barcelona nie strzela wielu bramek po rzutach rożnych. Tym razem, po kornerze, zwycięstwo daj jej strzałem głową Andreas Christensen, który w środę obchodził 28. urodziny.
Bardziej niż zasługa Christensena był to błąd obrony PSG. Piłkarz Barcelony z dwóch metrów, na wprost bramki, oddał strzał głową i nikt nie był w stanie ani go zablokować, ani bramkarz nie próbował piąstkować. Można powiedzieć, że obrona Paris Saint Germain była lekko szwajcarska, dziury w niej były nieprawdopodobne.
Pierwsze ćwierćfinały były pasjonujące, na czele z meczem Real Madryt – Manchester City 3:3. Po co dążyć do Superligi, skoro Champions League zapewnia wysoki poziom i nietuzinkowe emocje?
Superliga jest do niczego i nikomu niepotrzebna. Champions League w formule pucharowej, gdzie od 1/8 finału przegrywający odpada, jest fantastyczna. Wydaje mi się, że w przyszłym roku będzie jeszcze ciekawiej.
Pojawiają się głosy, że Real – Manchester City to jeden z najlepszych meczów Ligi Mistrzów w XXI wieku.
To przesadzona opinia. Owszem, padło w nim dużo bramek i to ładnych, ale na razie jest to tylko ćwierćfinał. Żeby mecze pretendował do miana historycznego, to musi być finałem.
Zbigniew Boniek o kontrowersji w meczu Arsenal - Bayern
Arsenal z Bayernem zremisował 2:2. Gospodarze domagali się w końcówce rzutu karnego, ale to Saka kopnął Manuela Neuera. Z kolei trener Niemców Thomas Tuchel uznał za skandal niepodyktowanie „jedenastki”, za to, że Gabriel, sądząc, iż gra nie została jeszcze wznowiona, wziął piłkę w ręce. Co pan na to?
Gdybyśmy żyli w świecie idealnym, to sędzia podyktowałby rzut karny, a wykonujący go piłkarz Bayernu podałby piłkę do bramkarza. Jeżeli bierzemy pod uwagę zasady fair play, to domaganie się karnego i płacz na ten temat, tylko nie najlepiej świadczą o trenerze Bayernu.
Zawodnik Arsenalu myślał, że to on zacznie grę i chciał sobie ustawić piłkę. Gdybym to ja był sędzią, to podyktowałbym rzut karny, ale do wykonawcy z Bayernu zaapelowałbym, aby celowo zmarnował tę szansę, przez wzgląd na fair play. Przecież ta ręka wynikała z czegoś innego, była całkowicie przypadkowa. W teorii Tuchel ma rację, w praktyce, był to zbieg przypadków i trudno mieć pretensje do sędziego. Czasami zawodnicy wyrzucają piłkę poza boisko, przerywają grę, gdy ktoś leży z kontuzją. Zachowują postawę fair play. W tym wypadku byłoby nią nie strzelenie karnego, gdyby sędzia zdecydował się go podyktować.
Zbigniew Boniek o zmianie trenera w Legii Warszawa
Nerwowo zrobiło się w Ekstraklasie. Najpierw Cracovia zwolniła trenera Jacka Zielińskiego, a później większą sensację sprawiła Legia, która odprawiła Kostę Runjaicia po remisie z Jagiellonią, kto wie, czy nie przyszłym mistrzem Polski. Był pan bardzo zaskoczony?
Trudno mi się zgodzić z timingiem tego zwolnienia. Przecież ostatnie trzy mecze Legii to dwie wygrane i jeden remis, z liderem u siebie. Nie wydaję mi się, żeby to były wyniki na zwalnianie trenera. Dlatego moment zwolnienia Runjaicia jest dla mnie absolutnie niezrozumiały, ale może w środku, w klubie działo się coś niepokojącego, dynamiki, o których my nie wiemy?
Legia zaskoczyła też, zatrudniając Goncala Feio, enfant terrible wśród naszych trenerów. W Motorze zasłynął z rozcięcia łuku brwiowego prezesowi klubu i ubliżania rzeczniczce. Rok temu PZPN ukarał Feio roczną dyskwalifikacją, która została zawieszona na dwa lata. Zatem przy kolejnym wybryku może zostać odwieszona.
Trudno mi w tej sprawie wyrokować. Ja pana Feio nie znam, nie zwykłem wyrabiać sobie zdania o ludziach na podstawie różnych doniesień. Wolę ich poznawać osobiście, obserwować ich pracę. Legia zdecydowała się go zatrudnić, miejmy nadzieję, że jej to wypali. Natomiast ryzyko, przynajmniej w teorii, jest bardzo duże.
Zbigniew Boniek o decyzji PZPN-u ws. kibiców Wisły w finale Pucharu Polski
PZPN zezwolił kibicom Wisły na uczestnictwo w finale Fortuna Pucharu Polski, pogroził też palcem, że w razie naruszenia zasad bezpieczeństwa zostaną wykluczeni.
To jest normalne, że jeśli narozrabiają w swoim sektorze, to oni i klub poniosą konsekwencje. Natomiast wydaje mi się, że decyzja PZPN-u nie rozwiązuje jeszcze problemu. To dopiero początek. To, że związek odwiesi kibicom Wisły zakaz wyjazdu na finału Pucharu Polski to było pewne, jak to, że dwa razy dwa równa się cztery. Zobaczymy, co powiedzą policja i wojewoda. Wiadomo, jak to wszystko w Polsce wygląda. Nie ulega wątpliwość, że decyzja PZPN-u jest słuszna. Mam nadzieję, że Wisła przyjedzie ze swoimi kibicami i nie będzie żadnych obaw o to, że na stadionie może się stać coś takiego, co by niosło jakiekolwiek zagrożenie dla bezpieczeństwa.
Przejdź na Polsatsport.pl