„Biało-czerwone” czwartki w Lidze Europy i Konferencji. Oby częściej z polskim zespołem
Pewnie wielu z czytelników będzie mocno zdziwionych, że z czwartkowych meczów ćwierćfinału Ligi Europy oraz Ligi Konferencji wybrałem zestaw Club Brugge kontra PAOK Saloniki. Zrobiłem tak również z powodu faktu, że rzadko na tym etapie europejskich rozgrywek naprzeciw siebie staje dwóch Polaków. I to takich, którzy w marcu przy okazji bojów barażowych o EURO 2024 nie znaleźli uznania w oczach selekcjonera Michała Probierza. Ale nadzieje na wyjazd do Niemiec przecież wciąż mają.
Michał Skóraś – skrzydłowy belgijskiego zespołu – po trudnym początku po transferze z Lecha Poznań stał się ważnym piłkarzem klubu z „Wenecji Północy”. Wczoraj rozegrał czwarty z rzędu mecz w podstawowym składzie i po raz pierwszy od lutego zaliczył pełne 90 minut. W drugiej połowie oddał dwa - niestety - niecelne strzały (jeden bezpośrednio z rzutu wolnego), a jego najlepszą akcję z przedarciem się z zejściem na lewą stronę (nominalnie gra na prawej flance) i podaniem zagranym wzdłuż linii pola bramkowego nikt nie zdołał zamknąć.
ZOBACZ TAKŻE: Ćwierćfinały Ligi Europy: Wyniki pierwszych meczów
Stoczył mnóstwo siłowych starć, był 53 razy przy piłce, wygrał 4 na 7 pojedynków i może być ze swojego występu zadowolony. Aktywniejszy w drugiej połowie, być może także dlatego, że jego drużyna w pierwszej preferowała grę nie jego stroną. Jego „problemem” w kontekście reprezentacji może być to, że podobnie jak Kamil Grosicki – czy Dominik Marczuk - jest skrzydłowym. Jeżeli na prawym wahadle grać ma Matty Cash albo Paweł Wszołek, trudno mu będzie myśleć o wystęoie w podstawowym składzie. Ale przy rozważanej w trakcie meczu, w zależności od jego przebiegu, zmianie struktury, będąc w formie na pewno będzie brany pod uwagę. W marcu nie był, bo dopiero od tego miesiąca zaczął poważnie liczyć się w drużynie klubowej i zbierać właściwe sumy minut.
Tomasz Kędziora z PAOK-u jest pół prawym stoperem i jesienią Probierz go powoływał. W przeciwieństwie do Skórasia regularność to dla niego norma od dawna. Od początku lutego gra zresztą wszystko w pełnym wymiarze. W Brugii ofiarnym blokiem nie był stanie zatrzymać piłki uderzanej przez Hugo Vetlesena, po którym padł jedyny gol tego wieczoru ale i tak światło bramki było przez niego skutecznie zamykane. Z całej czwórki obrońców otrzymał najwyższą notę. Mimo, że to od niego nieszczęśliwie odbiła się piłka kiedy bramkarz PAOK-u sprokurował rzut karny nie zamieniony jednak przez gospodarzy na drugą bramkę.
Zespół „Kendiego” też nie gra w ustawieniu reprezentacji, preferuję czwórkę obrońców w linii ale to raczej nie powinien być kłopot. Jakub Kiwior, Jan Bednarek czy Bartosz Salamon też przecież na co dzień nie trenują w „kadrowym” systemie. Atutem byłem piłkarza Dynama Kijów są za to wszechstronność, uniwersalność, międzynarodowe doświadczenie i pewne miejsce w składzie. Czy ewentualny awans do półfinału Ligi Konferencji może mieć znaczenie pod kątem powołania na EURO? Nie sądzę. Poza tym i tak mimo skromnej wygranej 1:0 to Brugia Skórasia jest tego bliżej.
Czwartek to znów dla polskiego kibica rozdwojenie jaźni, a nawet więcej. Bo kto nie był ciekaw jak zaprezentuje się w Pireusie Sebastian Szymański z Fenerbahce? Albo czy rozpędzony Bayer Leverkusen zostanie zatrzymany przez Łukasza Fabiańskiego z West Hamu? Czy na San Siro wejdzie Nicola Zalewski i tak dalej i tak dalej. Do tego Liverpool, Marsylia, Benfica czy Atalanta Bergamo. Swój wieczór emocji, właśnie w czwartek mieli też Czesi, a także wyżej wspomniani Grecy czy Belgowie, którzy wiosną ( my także jesienią) Ligę Mistrzów oglądają jak Polacy, bez „swojej” drużyny. Do tego musimy dążyć w nowym sezonie. Polskie czwartki z Ligą Europy i Konferencji będziemy smakować jeszcze bardziej gdy swą uwagę skupimy nie tylko na tych, którzy z biało-czerwonym sercem grają dla zagranicznej drużyny.