I Am Maximus i Paul Townend triumfatorami legendarnych zawodów
Paul Townend na koniu I Am Maximus triumfował po niesamowitym przedłużonym finiszu w Grand National 2024, największej na świecie gonitwie z przeszkodami.
Początki zmagań na słynnym torze Aintree sięgają 1839 roku. Legenda toru, połączona z niesamowitą, upstrzoną trzydziestoma unikalnymi przeszkodami trasą, rozciągającą się na 4 mile i 514 jardów (około 7 kilometrów), a także fakt, iż w Grand National wystartować mogą jedynie konie z ratingiem 130 i wyższym, sprawia, że dla wielu dżokejów i trenerów jest to jeden z najważniejszych punktów w wyścigowym kalendarzu.
ZOBACZ TAKŻE: Baaeed jest w Anglii większą gwiazdą niż Harry Kane
Tegoroczne zawody zapowiadały się wyjątkowo, ponieważ na starcie stanęło mnóstwo znakomitych, szybkich i wytrzymałych koni, wśród których pojawił się między innymi Noble Yeats, triumfator Grand National sprzed dwóch lat.
W gronie ścisłych faworytów był również I Am Maximus, trenowany przez legendarnego irlandzkiego szkoleniowca Willie'ego Mullinsa, mającego na koncie jedno zwycięstwo w podliverpoolskim klasyku (w 2005 roku Grand National wygrał trenowany przez niego Hedgehunter). I Am Maximus - z dżokejem Paulem Townendem - w trakcie wyścigu przez długi czas raczej nie potwierdzał opinii kandydata do triumfu. Owszem, utrzymywał się w czołówce, ale nie można powiedzieć, by czysto pokonywał przeszkody. Jeszcze kilkaset metrów przed metą wydawało się nawet, że po swoje drugie zwycięstwo w Grand National może sięgnąć zwyciężczyni z 2021 roku, dżokejka Rachael Blackmore na koniu Minella Indo. I Am Maximus po kapitalnym, przedłużonym finiszu, atakując z czwartej pozycji, zdołał jednak w przepięknym stylu przekroczyć linię mety na pierwszym miejscu, kilka długości przed resztą stawki. Drugi był Delta Work, a Blackmore na koniu Minella Indo zajęła ostatecznie trzecie miejsce.
- Wiedziałem, że ten koń ma wielkie możliwości, ale nie sądziłem, że aż takie. Nie sądziłem, że jest tak dobry. Miałem trochę wątpliwości, bo widziałem, że na kilku przeszkodach radził sobie różnie, ale w końcówce pięknie chwycił rytm - powiedział wzruszony Mullins.
Dla słynnego irlandzkiego trenera zwycięstwo to miało symboliczny wymiar. Kilka tygodni temu zmarła matka Willie'ego Mullinsa i to właśnie jej "król Cheltenham", jak zwykło się go nazywać z racji aż kilkunastu wygranych w Cheltenham Festival, zadedykował pierwszy od 19 lat triumf w Grand National.
Przejdź na Polsatsport.pl