Magiera: Pasowanie do koncepcji, albo i nie, czyli trenerskie rozterki przy powołaniach do kadry
Już dawno chyba ogłoszenie list szerokich kadr narodowych w siatkówce nie wzbudziło tylu emocji, wszak kiedy trzeba ogłosić listę trzydziestu nazwisk, to zdecydowanie łatwiej jest tam kogoś nie znaleźć, niż odwrotnie, ale w tym roku ta sztuka się udała - i to obu szkoleniowcom, co w przypadku siatkarskiej kadry kobiet wydawało się na pierwszy rzut oka praktycznie niemożliwe.
Wszystko za sprawą niepowołania do reprezentacji Weroniki Szlagowskiej oraz Julii Szczurowskiej i mocno przypominającej o sobie wyróżnieniami MVP w ostatnich spotkaniach Igi Wasilewskiej. Ta ostatnia ma dużą konkurencję na środku i tutaj też nie jest tajemnicą, że Stefano Lavarini stawia na konkretny profil zawodniczek do którego zwyczajnie Iga - mimo dobrych liczb - nie za bardzo ze swoimi warunkami fizycznymi pasuje. Ekspert Polsatu Sport Jakub Bednaruk w pomeczowym studio po pierwszym finałowym meczu bez owijania w bawełnę przyznał, że jednego czego brakuje tej siatkarze do gry w reprezentacji Polski, to centymetrów.
ZOBACZ TAKŻE: 11 asów serwisowych! Niezwykły wyczyn siatkarza Asseco Resovii (WIDEO)
Co do Julii Szczurowskiej, to za nią też stoją liczby. Wiadomo, że w przeciętnym zespole atakująca będzie się wyróżniała i tak też było w przypadku zawodniczki wrocławskiego Volleya. To nie przypadek, że w rankingu atakujących była pierwszą najlepszą Polką sklasyfikowaną w sumie na piątym miejscu.
Największe zaskoczenie, to jednak brak Weroniki Szlagowskiej, która dotąd w układance Lavariniego była ważnym ogniwem. Pamiętajmy, że grała już w drużynie na mistrzostwach świata dwa lata temu, a przed rokiem wskoczyła w ostatniej chwili do składu reprezentacji na mistrzostwa Europy w miejsce kontuzjowanej Martyny Czyrniańskiej. Owszem, Szlagowska nie pograła za dużo w tym sezonie klubowym w barwach Rysic z Rzeszowa, ale to samo można by powiedzieć o innych siatkarkach, które na liście się znalazły, ot wspomniana Czyrniańska na przykład, ale tutaj chyba nie o to chodzi, kto ile grał. Poprzez swoje wcześniejsze decyzje wydawało się, że Lavarini ma zaufanie do zawodniczki i przede wszystkim jakiś pomysł na wykorzystanie jej potencjału w procesie prowadzenia zespołu. Dlatego w tym miejscu śmiało można postawić znak zapytania, dlaczego nie zdecydował się ostatecznie na powołanie tej siatkarki do kadry?
Nieco więcej emocji towarzyszyło wyborom Nikoli Grbicia, co też jest jedną ze składowych ogromnych oczekiwań związanych z wywalczeniem olimpijskiego medalu. I o ile już nikt nie poddał w wątpliwość faktu pominięcia przy nominacjach Fabiana Drzyzgi, co raczej może wynikać trochę z przyzwyczajenia do tej sytuacji, bo przecież o aspekcie sportowym można by tutaj dość zażarcie dyskutować ze względu na stabilną i wysoką formę rozgrywającego nie tylko w tym, ale i poprzednim sezonie.
W związku z tym największym zaskoczeniem jest brak powołań dla Bartosza Kwolka i Rafała Szymury. Tłumaczenie Grbicia, że to wszystko z powodu, iż obaj zawodnicy najpóźniej ze wszystkich skończą sezon i od początku nie będą mogli być do dyspozycji trenera jest trochę dziwne, by nie powiedzieć śmieszne. Może po prostu lepiej nic nie mówić, albo zwyczajnie przyznać, że nie pasują do koncepcji i już. Tym bardziej że teza z poprzedniego roku mówiąca o tym, że Drzyzga nie został powołany, bo z natury nie jest drugim rozgrywającym i nie odnalazłby się w takiej roli dalej nie została sprawdzona, a to chyba jedyny właściwy sposób, aby się o tym przekonać. W innym razie jest trochę tak jak napisała w mediach społecznościowych żona Bartosza Kwolka. Proszę sobie odnaleźć w sieci, bo cytować tutaj nie wypada.