Zespół Roberta Kubicy ósmy na Imoli
Zespół AF Corse, którego kierowcą jest Robert Kubica, zajął ósme miejsce w drugiej rundzie długodystansowych wyścigowych mistrzostw świata WEC w 6-godzinnym wyścigu na włoskim torze Imola. Zwyciężył team Toyoty.
Do 6-godzinnego wyścigu na Imoli Ferrari wystawiło, tak jak w pierwszej rundzie cyklu w Katarze, trzy samochody. Dwa teamy fabryczne i prywatny zespół AF Corse, którego jednym ze sponsorów jest PKN Orlen. W pierwszej rundzie w Katarze team z Kubicą w składzie był szybszy od dwóch ekip fabrycznych.
ZOBACZ TAKŻE: Ważna zmiana w F1. Pierwsza taka sytuacja od wielu lat
Także teraz na domowym torze Imola wszystko zapowiadało się bardzo dobrze. Trzy Ferrari 499P dominowały w kategorii Hypercar podczas treningów i kwalifikacji, trzy samochody tej marki do wyścigu ruszały z trzech pierwszych pól startowych.
Początek niedzielnej rywalizacji nie zapowiadał większych problemów. Włoskie teamy dysponujące szybkimi samochodami przy gorącym dopingu ponad 75 tysięcy kibiców na trybunach prowadziły po starcie, choć przewaga nad Toyotą, Porsche czy Cadilakiem nie była zbyt duża. Po godzinie większość zespołów zjechała do pit-stopów po karambolu w którym uczestniczyły bolidy m.in. Alpine, BMW i Peugeota.
Na torze leżało sporo fragmentów uszkodzonych karoserii, ogłoszono zatem neutralizację w celu jego posprzątania, wyjechał samochód bezpieczeństwa. W tym czasie - zgodnie z przepisami - wszystkich kierowców obowiązuje ograniczenie prędkości. Kto jedzie za szybko, może się spodziewać ukarania przez sędziów.
I to właśnie przydarzyło się Kubicy, który jako pierwszy jechał w AF Corse. Polak dostał karę przejazdu przez aleję serwisową. To "kosztowało" zespół ponad 40 sekund straty i zakończyło marzenia o podium.
Kubica po odbyciu kary wrócił na tor jako dziewiąty, później jeszcze jego zespół popełnił kilka błędów strategicznych i w efekcie AF Corse już do końca rywalizacji plasował się w stawce w granicach 7-9 miejsce. Ostatecznie zajął ósmą lokatę.
Dwaj pozostali kierowcy teamu nie zawiedli. Rosjanin Robert Shwartzman nie popełnił większych błędów, za to Chińczyk Yifei Ye miał sporo szczęścia. Kilka razy na mokrym torze wypadł na pobocze, ale samochodu na szczęście nie rozbił.
Ferrari przed "domowym" wyścigiem bardzo liczyło na podium. Miejsca czwarte i siódme ekip fabrycznych oraz ósme teamu prywatnego są porażką.
Po dobrym starcie w marcu na Losail International Circuit w Katarze, gdzie triumfował w kategorii Hypercar team Porsche Penske, a AF Corse został ostatecznie sklasyfikowany na czwartej pozycji, Imola przyniosła duże rozczarowanie.
W 2024 roku odbędzie się osiem rund WEC. Sezon, którego najważniejszym wydarzeniem będzie czerwcowy 24-godzinny wyścig w Le Mans, rozpoczął się 2 marca w Katarze, a zakończy 2 listopada w Bahrajnie.
Przejdź na Polsatsport.pl