Walka Usyk - Fury nie dojdzie do skutku?! Potężna kara finansowa wisi w powietrzu
Już w maju ma dojść do hitowego starcia w świecie boksu, w której Tyson Fury zmierzy się z Ołeksandrem Usykiem. Sztab Ukraińca obawia się jednak, że "Gypsy King" może ponownie wycofać się z walki.
Walka Fury - Usyk była zaplanowana na 17 lutego, jednak z powodu kontuzji oka Brytyjczyka została ona przełożona na 18 maja. Czy tym razem to długo wyczekiwane starcie dojdzie do skutku?
ZOBACZ TAKŻE: Ogromne zamieszanie przed głośną walką. Pas nie znajdzie się na szali
Z najnowszych doniesień wynika, że zespół Ukraińca szykuje plan awaryjny na wypadek, gdyby Fury ponownie wycofał się z pojedynku. Przypomnijmy, że stawką walki jest pięć pasów mistrzowskich wagi ciężkiej.
Potrójny obóz przygotowawczy
Promotor Usyka, Aleksander Krassiuk, w rozmowie z Boxing Scene stwierdził, że jego klient miał "potrójny obóz przygotowawczy" do tej walki.
Ukrainiec szykował się do tego starcia już we wrześniu, aby mogło się ono odbyć jeszcze w grudniu 2023 roku.
"Pojawiliśmy się na walce z Ngannou, aby wejść do ringu i ogłosić pojedynek" - przyznał Krassiuk.
Sztab Fury'ego poprosił jednak o czas, aby "Gypsy King" mógł dojść do siebie po gali w Rijadzie. "Mieliśmy wtedy walczyć 17 lutego, potem przełożono nas na maj. Fury już czterokrotnie się wycofywał" - podkreśla promotor.
Plan awaryjny i... 10 milionów kary
Zespół Usyka ma zatem obawy, czy i tym razem coś nie stanie na drodze, aby hitowy pojedynek doszedł do skutku. Krassiuk przyznał, że w przypadku takiego scenariusza, zastępcą Fury'ego będzie Filip Hrgovic.
"To dla nas obowiązkowy zmiennik, jeśli Fury zrobi to ponownie. W przeciwnym razie stracimy tytuł IBF. To był jeden z naszych warunków" - wyjaśnił.
Rezygnacja z pojedynku oznacza także potężną karę finansową. Organizatorzy wydarzenia zastrzegli sobie, aby zawodnika, który nie wywiąże się z kontraktu, obciążyć kwotą 10 milionów funtów (około 50 mln złotych).
Przejdź na Polsatsport.pl