Cracovia nad przepaścią! Wojciech Stawowy punktuje! "Brak profesora Filipiaka jest bardzo odczuwalny"
- Kwestie finansowe w Cracovii są dobrze ułożone. Ale przede wszystkim brakuje charyzmy, którą miał w sobie profesor Janusz Filipiak. Jego dużego autorytetu. Za jego czasów było widać od razu, kto tutaj rządzi, kto rozdaje karty i decyduje. To był prawdziwy przywódca i mi w obecnej Cracovii właśnie tego brakuje – powiedział nam legendarny trener Wojciech Stawowy, który wprowadził "Pasy" z III ligi do Ekstraklasy. Cracovii grozi degradacja z Ekstraklasy, co byłoby sporą katastrofą sportową.
Michał Białoński, Polsat Sport: Jak z warszawskiej perspektywy postrzega pan zmiany, do jakich doszło w Cracovii? Nowy prezes Mateusz Dróżdż odprawił dyrektora sportowego Stefana Majewskiego, później trenerów Jacka Zielińskiego i Rudolfa Rohaczka, który hokeistów prowadził prawie od 20 lat. Na dodatek zwolnienie Zielińskiego nie poprawiło sytuacji w tabeli. Po porażce z Puszczą "Pasy" są uwikłane w walkę o utrzymanie.
ZOBACZ TAKŻE: Profesor Filipiak nie doczekał mistrzostwa Polski. Zostawił coś znacznie cenniejszego
Wojciech Stawowy, były trener Cracovii, koordynator pracy trenerów w Escola Varsovia: Przede wszystkim Cracovia jest bardzo ważnym w moim życiu klubem. Nigdy tego nie ukrywałem i nie będę ukrywał. Powiem więcej, gdy wracam do mojego domu pod Krakowem, to często sobie chodzę po swojej działce w koszulce Cracovii. Fajnie jest założyć t-shirt z tymi barwami. Oczywiście bardzo się interesuję i przeżywam wszystko to, co się dzieje w Cracovii. Jest mi to ciężko ocenić, z tego względu, że nie chciałbym nikogo urazić czy deprecjonować czyjeś poczynania. Żeby solidnie oceniać, to trzeba znać tematykę od środka. Jestem trenerem, a nie ekspertem, więc to, co widzę, może mi się podobać, bądź nie.
Na pewno martwi mnie ta sytuacja, że Cracovia, czyli klub naprawdę dobrze poukładany, w którym niczego nie brakuje, musi się martwić o ligowy byt. Przykre jest też to, że tak dzieje się nie po raz pierwszy. W ostatnich latach Cracovia kilkukrotnie musiała się martwić o utrzymanie, a raz się to, niestety, skończyło spadkiem. A myślę, że przy tych nakładach, które są czynione na Cracovię, przy jej możliwościach, ten klub powinien być cały czas w ścisłej czołówce. Czy obecny prezes zmieni ten stan rzeczy? Na pewno już nie w tym sezonie, ale być może w następnym. Czas pokaże. Ja wierzę w to, że się Cracovia utrzyma w Ekstraklasie i nowy sezon będzie dla niej zdecydowanie lepszym pod względem sportowym.
Natomiast też nie chcę oceniać ruchów, jakie obecny prezes wykonał w Cracovii, chociaż nie ukrywam, że była dla mnie dużym zaskoczeniem rezygnacja z pracy trenera Rohaczka. Nie wiem, czym to było podyktowane.
A co ze zwolnieniem Jacka Zielińskiego?
Nie do końca było to dobre posunięcie. Jeśli już chce się takie rzeczy dokonywać, to powinno się to robić dużo wcześniej niż w samej końcówce sezonu. Bo to też nie wiadomo, jak taki ruch wpłynie na drużynę. Widać, że to nie podziałało za dobrze. Oczywiście, było zwycięstwo w Białymstoku, które rzuciło taki promyk nadziei. Zresztą sam ten mecz oglądałem. Cracovia bardzo fajnie w tym meczu wyglądała.
Ale też mecz się jej dobrze ułożył, bo we wczesnej fazie z czerwoną kartką z boiska wyleciał obrońca Jagiellonii Adrian Dieguez.
O tym też trzeba pamiętać, bo nie wszyscy o tym pamiętają, że zdecydowanie łatwiej się Cracovii grało ze względu na to wykluczenie. Potem przyszedł mecz z Puszczą i już gra "Pasów" nie wyglądała najlepiej. I jeśli ona nie ulegnie zmianie, to nie najlepiej wróży w perspektywie następnych meczów, które Cracovii pozostały do rozegrania. A jak się popatrzy w terminarz, to Cracovię czekają bardzo trudne mecze z Lechem, Górnikiem Zabrze, czy Rakowem. To są trudne mecze, a ja życzę Cracovii, jak zawsze, wszystkiego najlepszego, ale sytuacja nie jest komfortowa.
Wojciech Stawowy: Profesor Filipiak był dla mnie szczególnie ważny. Pamiętam o nim w codziennej modlitwie
Dzisiaj trudno o cokolwiek winić takiego darczyńcę i dobrodzieja Cracovii, jakim był śp. prof. Janusz Filipiak, ale czy ma pan do niego żal za to, że rozstaliście się w grudniu 2022 r., gdy prowadził pan zespół CLJ do lat 19 Cracovii? Pan zawsze hołdował zasadzie rozwoju indywidualnego piłkarzy, a profesor obawiał się, że ta drużyna spadnie z CLJ.
Przede wszystkim w pracy z młodzieżą hołduję takiej zasadzie, że najważniejsze jest szkolenie, a nie wynik sportowy w danym momencie, choć oczywiście te dwie rzeczy trzeba ze sobą łączyć. My byśmy na pewno z CLJ nie wylecieli, bo mieliśmy ciekawy zespół. Natomiast dla mnie priorytetem było to, żeby tych chłopaków jak najwięcej nauczyć. Wielu spośród nich kończyło za parę miesięcy wiek juniora, przechodzili w piłkę seniorską, a obejmując tę grupę, widziałem ogromne braki, jeżeli chodzi o wiele aspektów, szczególnie tych taktycznych, i temu poświęcałem dużo czasu.
Absolutnie nie mam do pana profesora żadnego żalu. Nigdy i o nic go nie czułem. To jest bardzo ważna osoba dla mnie, jeżeli chodzi o kwestie sportowe. Różnie o nas pisano, różnie o nas mówiono, ale tylko ja wiem, no i niestety swą wiedzę zabrał profesor na tę drugą stronę, jak naprawdę było między nami. My przeżyliśmy razem wiele wspaniałych chwil. I to, że były momenty, w których się rozstawaliśmy, a później się na nowo witaliśmy, to były dla mnie rzeczy, które są po prostu normalne. Profesor zawsze był dla mnie prezesem, on miał głos decydujący, podejmował decyzje, a ja byłem i jestem trenerem, więc o takie rzeczy nie mogę się obrażać, czy mieć do kogokolwiek żal.
Jeszcze raz to powtórzę, bo jest to dla mnie szczególnie ważne: profesor Filipiak do była dla mnie bardzo ważna osoba, jeżeli chodzi o moje życie sportowe. Bardzo mi brakuje pana profesora Filipiaka, jeżeli chodzi o Cracovię i całą polską piłkę. On zdecydowanie przedwcześnie odszedł. Jeszcze wiele dobrego mógł zrobić i dla Cracovii, i dla polskiej piłki. Zresztą powiem panu tak: to się da odczuć brak profesora teraz w Cracovii.
Zawsze, kiedy odchodzą ludzie, którzy zrobili dla tego klubu bardzo dużo, to ich brak jest odczuwalny. Odszedł niedawno profesor i jego brak jest bardzo odczuwalny dla ludzi, którzy są związani z Cracovią. Ci, którzy nie są z nią związani, tego nie zrozumieją, nie będą tego czuli. Ale ja z tym klubem jestem bardzo mocno związany i czuję brak profesora Filipiaka, tak samo jak czułem duży brak śp. pana Maćka Madei (długoletni kierownik drużyny – przyp. red.). Gdy on odszedł 10 lat temu, to też było czuć, że jest inaczej.
Zresztą często w mediach społecznościowych można obejrzeć filmiki, jakie wrzuca osoba podpisująca się jako "pan Wierzbicki" i ostatnio trafiłem na taki film, na którym Cracovia, jeszcze z moich czasów grała w drugiej lidze mecz z Pogonią Szczecin. To był jeden z meczów decydujących ówczesnej pierwszej ligi, a obecnej Ekstraklasy. Komentatorami byli pan Borek i pan Kołtoń. Pamiętam, jak mówili: "Proszę państwa, to jest stadion tylko trzecioligowej Cracovii, ale atmosfera jest taka, jak na San Siro w Mediolanie". Faktycznie, stadion był przepełniony ludźmi, brakowało miejsc, kolorowy, powiewały flagi, odpalano race. Ja to pamiętam, jakby działo się dziś i gdy natrafię na takie wspominkowe materiały, to aż pojawia się mi gęsia skórka. No i wiem, że takie czasy mogłyby na Cracovię wrócić, gdyby drużyna walczyła nie o to, żeby się utrzymać w lidze, tylko o czołowe lokaty. Na pewno by to przyciągało taką samą rzeszę kibiców na ten piękny stadion. I pewnie ta atmosfera byłaby bardzo podobna, chociaż myślę, że ciężko będzie przebić ten klimat, który wtedy panował.
Wątek o odczuwalnym braku profesora Filipiaka jest bardzo ciekawy. Proszę tylko doprecyzować, czy chodzi o brak jego osobowości, charyzmy, czy o aspekt finansowy? Profesor był przecież nie tylko prezesem, ale też właścicielem zarówno klubu, jak i Comarchu, więc mógł z godziny na godzinę podejmować strategiczne decyzję finansowe, na które obecny prezes potrzebuje zgody Rady Nadzorczej. Janusz Filipiak był wielkim szefem, z olbrzymim autorytetem i każdy jego przywództwo uznawał.
Dokładnie tak było. Ja nie mam na myśli finansów, choć jest to sprawa bardzo ważna w klubie zawodowym. Zresztą te kwestie w Cracovii są dobrze ułożone. Panuje duża stabilizacja i nie ma problemów z finansami. Ale przede wszystkim brakuje tej charyzmy, którą miał w sobie pan profesor. Jego dużego autorytetu. Za jego czasów było widać od razu, kto tutaj rządzi, kto rozdaje karty i decyduje. To był prawdziwy przywódca. Zresztą gdyby nim nie był, toby nie stworzył też Comarchu. On miał cechy przywódcze. Potrafił porwać za sobą ludzi i mi w obecnej Cracovii właśnie tego brakuje. I właśnie na tym polega brak pana profesora Filipiaka, bo kasa została, że nazwę to kolokwialnie. Comarch dalej jest i finansuje klub. Jeśli chodzi o kwestie finansowe, to w Cracovii nic się nie zmieniło, może nawet niektórzy zawodnicy podpisali lepsze kontrakty. Ale nie ma przywódcy, osoby, która swoją charyzmą zarażała innych i która ciągnęła klub swoją pasją do przodu.
Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że profesor był przez tyle lat w Cracovii, a jednak nie udało mu się zdobyć mistrzostwa Polski. Ale ja odpowiem na to tak: to jest tylko i wyłącznie sport. Czasami czegoś brakuje i niekoniecznie wina leży po stronie właściciela, ale Cracovia, za czasów profesora, odnosiła duże sukcesy. Czy zdobycie Pucharu Polski, czy gra w europejskich pucharach, wprawdzie krótko, bo krótko, ale jednak. I myślę, że gdyby profesor dalej był z nami, toby się doczekał tego największego sukcesy, o którym cały czas marzył. Jego osobowość i charyzma doprowadziłyby w końcu do zdobycia mistrzostwa kraju.
To mocne słowa w ustach trenera, który miał w Cracovii słynny jedenastoletni kontrakt, który został rozwiązany po kilku miesiącach. Widać, że pan nie żywi żadnej urazy do Janusza Filipiaka.
Nie, ja zawsze z wielkim szacunkiem podchodziłem do pana profesora i to się nigdy nie zmieni. Naprawdę mówię to bardzo szczerze. Zresztą ludzie, którzy mnie znają prywatnie, wiedzą, że ja nigdy nie bawię się w żadną dyplomację, jeśli chodzi o najważniejsze rzeczy. Czasami płaciłem za to wysoką cenę, bo moje wypowiedzi były albo źle interpretowane, albo za bardzo koloryzowane, ale i tak nie będę się bawił w dyplomację w fundamentalnych sprawach.
W codziennej modlitwie zawsze pamiętam o panu profesorze. Wierzę głęboko w to, że z góry patrzy na Cracovię, mocno jej kibicuje. Chciałbym bardzo, żeby podobnie myślano w klubie i starano się robić wszystko, żeby profesorowi sprawić radość. Jestem osobą wierzącą, nigdy tego nie ukrywałem i nie będę ukrywał. Głęboko wierzę w to, że profesor doskonale widzi to, co się dzieje i tam z góry mocno kibicuje. Poza Comarchem i sprawami rodzinnymi, Cracovia dla niego była jego drugim życiem, jego drugim domem.
Wojciech Stawowy: Prezesowi Dróżdżowi życzę przywrócenie atmosfery, jaką miał Paweł Misior i powtórzenie namiastki dokonań profesora Filipiaka
Pewnie pana muszą dotykać niektóre słowa prezesa Dróżdża, który pośrednio uderza w profesora Filipiaka, mówiąc, że Cracovia nie miała struktur i zły podział obowiązków. Tymczasem profesor Filipiak zastał Cracovię drewnianą, a zostawił murowaną w każdym aspekcie, stadionu, lodowiska, nowoczesnego ośrodka treningowego.
Ja nie znam takiego klubu na świecie, patrząc nawet na te największe, żeby klub nie miał właściciela. Głosu decydującego w kluczowych sprawach nie ma prezes, który jest jego podwładnym. Prezes musi się liczyć ze zdaniem i decyzjami właściciela. Właściciel dobiera prezesa, do którego ma zaufanie, który jest dobrym fachowcem w swojej dziedzinie i dobrze mu poprowadzi klub. Zarzut, że za dużo władzy było w jednych rękach, jest na wyrost. W każdym klubie na świecie głos decydujący odnośnie strategii prowadzenia klubu ma właściciel. On decyduje, jakich ludzi zatrudnia, jakie powierza im kompetencje, na co wydawane są pieniądze. Otacza się ludźmi odpowiedzialnymi, zaufanymi i tak było w Cracovii.
Pan prezes Dróżdż nie może tego wiedzieć, bo jego w niej wówczas po prostu nie było. Pan profesor zawsze otaczał się ludźmi, co do których miał ogromne zaufanie. Dawał im możliwość działania, pracy, ale nad wszystkim czuwał i sprawował kontrolę. Jest to normalne, naturalne.
Z mówieniem, że Cracovia nie miała struktur, ja się nie zgadzam. Uważam, że Cracovia była dobrze prowadzona. Z tego miejsca mogę tylko nowemu prezesowi życzyć dwóch rzeczy. Żeby powtórzył chociaż sukces pana prezesa Pawła Misiora, który też świetnie współpracował z profesorem Filipiakiem. To był pierwszy duet w Cracovii po przyjściu Comarchu do Cracovii. Świetnie ze sobą pracowali. Klub odnosił olbrzymie sukcesy, rozwijał się bardzo szybko.
I prezesowi Dróżdżowi życzę, żeby chociaż w minimalnym stopniu to powtórzył. Drugie, czego mu życzę, to żebym przynajmniej niewielki procent tego, co robi przez cały czas profesor Filipiak, a o czym pan wspomniał – nowy stadion, nowe lodowisko, piękny ośrodek treningowy w Rącznej. To się nie wzięło znikąd. To była ciężka praca, którą profesor wykonywał na co dzień. I niestety przypłacił to przedwczesnym odejściem. To, co się stało z panem profesorem, to w dużym stopniu wynikało z tej pracy, którą wykonywał. Przecież miał na głowie Comarch, Cracovię. Mocno się temu wszystkiemu poświęcał. I to wszystko skończyło się zdecydowanie przedwcześnie.
Profesor Filipiak był i pozostanie dla mnie autorytetem. Jego odejście to ogromna strata dla Cracovii i każdy kibic, który nosi w sercu Cracovię, przyzna mi rację. Odejście profesora to ogromna strata, tak jak kiedyś był nią odejście z funkcji prezesa Pawła Misiora. Uważam, że człowiek tego pokroju, jak Misior byłby bardzo potrzebny dzisiejszej Cracovii.
Chodzi panu o jego autorytet wśród kibiców?
To jedno, ale przede wszystkim mający pomysł, ogromną inteligencję, ogromne wyczucie. Taki człowiek byłby potrzebny w tym momencie, bo deprecjonowanie kogokolwiek, mówienie o kimś z góry, nie jest rzeczą dobrą, a ostatnio, niestety, takie sytuacje w Cracovii się zdarzają. Prezes Misior miał ogromną klasę, zresztą ma ją do dnia dzisiejszego. Człowiek tego pokroju mógłby w Cracovii bardzo wiele zdziałać. Tym bardziej, że prezes Misior miał zawsze talent menedżerski. Do tego miał duże wyczucie do ludzi. Miał świetny pomysł na Cracovię i fajnie go realizował. Nie oceniam absolutnie obecnego prezesa Cracovii, bo go nie znam. Poza tym, za krótko kieruje klubem, żeby cokolwiek o nim mówić, ale jeżeli słyszę stwierdzenia uderzające w profesora Filipiaka, to po prostu się z nimi nie zgadzam.
Wojciech Stawowy: Marzę o powrocie do trenowania seniorskiej piłki
Pracuje pan w Escoli Varsovia, w roli koordynatora pracy trenerów. Porzucił pan już trenerkę? W marcu minęły cztery lata od pańskiego odejścia z ŁKS-u.
Cały czas czekam i marzę, a wiem, że marzenia się spełniają, żeby wrócić do trenowania w piłce seniorskiej. W tym się czuję najlepiej. Strasznie brakuje mi boiska, treningu, drużyny, meczów, adrenaliny. Tego wszystkiego, co z pracą trenera jest związane. Wierzę głęboko w to, że jeszcze się szansa przede mną otworzy. Do każdego dobrego znajomego mówię: "Życz mi przyjacielu, żebym wrócił do piłki seniorskiej".
Przejdź na Polsatsport.pl