Trener Resovii podsumował sezon. "Rozczarowanie. Biorę za to odpowiedzialność"
- Myślę, że po tej rywalizacji z Jastrzębiem wkradła się w nasze szeregi frustracja. Do tego straciliśmy trochę na pewności siebie w grze w ważnych momentach. Jestem naturalnie rozczarowany, ponieważ przystąpiliśmy do fazy play-off w optymalnej formie. I nawet bez kontuzjowanego Stephana Boyera mieliśmy szansę zagrać o złoty medal. Niestety, nie udało się - mówi szkoleniowiec Asseco Resovii Rzeszów Giampaolo Medei w rozmowie z Polsatem Sport po piątkowym meczu z Projektem Warszawa.
Krystian Natoński (Polsat Sport): Zgodzi się trener, że oglądaliśmy niemal dwa takie same mecze pomiędzy Resovią a Projektem w walce o trzecie miejsce? Pierwsze dwa sety bardzo wyrównane, a potem dominacja warszawian.
Giampaolo Medei (trener Asseco Resovii Rzeszów): Zgadzam się. To były praktycznie dwa prawie identyczne spotkania. Niestety, w tych ostatnich meczach sezonu czegoś zabrakło w decydujących momentach poszczególnych setów. Tak było przede wszystkim w końcówce starcia w Jastrzębiu, ale podobnie było również z Projektem w Rzeszowie, no i teraz. Myślę, że po tej rywalizacji z Jastrzębiem wkradła się w nasze szeregi frustracja. Do tego straciliśmy trochę na pewności siebie w grze w ważnych momentach. Jestem naturalnie rozczarowany, ponieważ przystąpiliśmy do fazy play-off w optymalnej formie. I nawet bez kontuzjowanego Stephana Boyera mieliśmy szansę zagrać o złoty medal. Niestety, nie udało się.
Patrząc na cały sezon w wykonaniu Resovii możemy powiedzieć o rozczarowaniu?
- Myślę, że w pierwszej części sezonu nie byliśmy w stanie znaleźć odpowiedniego, wysokiego poziomu w naszej grze - aż do końcówki lutego. I biorę za to pełną odpowiedzialność. Notowaliśmy wówczas chwiejną formę - wzloty i upadki. Następnie, według mnie udało się zaprezentować lepszą dyspozycję, a w końcówce sezonu graliśmy już prawie w każdym meczu dobrze. Wygraliśmy Puchar CEV pierwszy raz w historii klubu, co ma duży wymiar. A do tego przystąpiliśmy do fazy play-off w formie - wedle mojej opinii - bardzo wysokiej. Naturalnie nie możemy być zadowoleni z początku sezonu aż do lutego, ale potem udało się wskoczyć na wyższy poziom. Przyznam szczerze, że gra w play-offach bez tak ważnego zawodnika jak Boyer, który był w kapitalnej dyspozycji, była olbrzymim ciosem. A do tego drugim ciosem była porażka w Jastrzębiu, gdzie byliśmy tak blisko tego finału. Generalnie, patrząc na cały sezon, nie jestem z niego zadowolony, ponieważ zbyt wiele czasu zajęło nam wejście na optymalne obroty, a do tego ten brak szczęścia na finiszu.
ZOBACZ TAKŻE: Nowe doniesienia dotyczące Lavariniego. Trener kadry Polski obierze zaskakujący kierunek?
To był ostatni pana mecz w PlusLidze?
- Na ten moment tak. Wracam do Włoch. Kocham Polskę, kocham Plusligę. Kibice są wspaniali. Kocham to, jak Polska żyje siatkówką. Czułem się tu naprawdę świetnie i kto wie, być może wrócę jeszcze do was. To było dla mnie znakomite doświadczenie.
Po tym doświadczeniu, które pan zebrał w naszym kraju, jak pan porówna ligę polską do włoskiej pod względem poziomu gry? Gramy bez Rosjan, więc mówi się, że obecnie w siatkówce męskiej klubowej rządzą Polacy, Włosi i Turcy.
- Myślę, że liga polska oraz włoska są najsilniejsze. Przyznam, że różnice są naprawdę niewielkie, obie ligi są praktycznie na takim samym poziomie. Oczywiście musielibyśmy toczyć długie, akademickie dyskusje, która liga jest mocniejsza, ale ciężko też równomiernie to ocenić, ponieważ mamy do czynienia z różnymi warunkami. W Polsce jest szesnaście drużyn z limitem trzech obcokrajowców na parkiecie. We Włoszech jest dwanaście drużyn z limitem czterech stranieri na boisku.
Który format jest zatem owocniejszy?
- W Polsce masz cztery, pięć drużyn mocniejszych, natomiast we Włoszech jest ich siedem, osiem. Jest tam więcej obcokrajowców i mniej ekip w całej lidze, więc warunki nie są takie same jak u was. Powtórzę jednak, że jesteśmy na tym samym poziomie.
To zapytam jeszcze, kto zdaniem trenera wygra PlusLigę - Jastrzębie czy Zawiercie oraz kto wygra Ligę Mistrzów - Jastrzębie czy Trentino?
- Najtrudniejsze z możliwych pytań (śmiech). Myślę, że Jastrzębie zdobędzie mistrzostwo Polski. Oglądałem ich zwycięstwo w pierwszym meczu finałowym. Ale jeśli chodzi o Ligę Mistrzów to szansę oceniam 50 na 50.
Remisu jednak być nie może, ani złotego seta.
- Powiem inaczej. Będzie tie-break. Ale dla kogo zwycięski, zobaczymy.
Przejdź na Polsatsport.pl