Stephane Antiga opuszcza Polskę. "Miałem być tu przez rok, a wyszło 17 lat"

Robert MurawskiSiatkówka
Stephane Antiga opuszcza Polskę. "Miałem być tu przez rok, a wyszło 17 lat"
fot. Cyfrasport
Stephane Antiga poprowadził reprezentację Polski siatkarzy do złotego medalu mistrzostw świata 2014.

Stephane Antiga opuszcza Polskę. Francuz, który mieszkał w naszym kraju od 2007 roku, mimo zadowolenia z pracy i życia w Rzeszowie, wraz z rodziną postawił na zmiany. – Myślałem, że zostanę tu na rok, a wyszło 17 lat – przyznał znakomity przed laty siatkarz, a obecnie trener.

Stephane Antiga w 2007 roku został siatkarzem Skry Bełchatów. Podpisał umowę na dwa lata, ale myślał, że ze względu na zdrowie po roku zakończy karierę.

 

Zobacz także: Najlepsi trenerzy reprezentacji Polski siatkarzy. Kto zdobył najwięcej medali?

 

– Nawet mi wówczas przez głowę nie przeszło, że zostanę tutaj aż 17 lat. Myślałem, że zostanę rok. Miałem wówczas trochę problemów ze zdrowiem, z kolanami i plecami. Podpisałem kontrakt w Bełchatowie na dwa lata, ale sądziłem, że pogram rok i zakończę karierę. Pracowałem dużo na siłowni, do tego dobra dieta, bardzo też podobała mi się współpraca z trenerem Danielem Castellanim. Bardzo dobrze się czułem w Skrze i... grałem jeszcze siedem lat – przyznał w rozmowie z PAP Antiga.

 

W Bełchatowie grał w latach 2017–11 i 2013–14. Przez dwa sezony (2011–13) reprezentował barwy Delecty Bydgoszcz.

 

– Siedemnaście lat to naprawdę dużo w jednym kraju. Nawet jak prowadziłem reprezentację Kanady, to mieszkałem w Polsce. To mój drugi dom. Nie tylko ja mówię po polsku, dzieci też. Kiedy byłem w Bełchatowie, mój syn Timothy miał kilka miesięcy. Teraz jest w... klasie maturalnej, czyli to dla niego całe życie. Z kolei córka Manoline ma 15 lat i też całe życie spędziła w Polsce. Przeżyłem bardzo dużo dobrych chwil jako zawodnik i trener. Spotkałem bardzo dużo fajnych ludzi. O Polsce mogę się wypowiadać w samych superlatywach – zaznaczył.

 

Z PGE Skrą Bełchatów pięciokrotnie zdobył mistrzostwo Polski (2008–11 i 2014), dwukrotnie Puchar Polski (2009, 2011), srebro Klubowych Mistrzostw Świata (2009, 2010), a także brąz Ligi Mistrzów (2008, 2010).

 

Antiga swój największy jednak sukces osiągnął nie jako zawodnik, lecz szkoleniowiec. W 2014 roku poprowadził reprezentację Polski do mistrzostwa świata podczas turnieju rozgrywanego w Polsce.

 

– To był pierwszy rok w roli trenera, czułem się trochę dziwnie. Bardzo dużo pracowałem, ale miałem świetnego nauczyciela w osobie Philippe'a Blaina. To mi ogromnie pomogło. Największy sukces w pierwszym roku mojej trenerskiej kariery to coś niesamowitego. Cały sezon reprezentacyjny przed mistrzostwami świata był fajny, ale też było sporo problemów. Wówczas myślałem sobie, jak ciężko jest zostać trenerem właśnie przed takim turniejem. Teraz, z perspektywy czasu, wiem, że najtrudniejszy rok w roli trenera to był właśnie ten pierwszy, kiedy jednocześnie osiągnąłem największy sukces – tłumaczył Antiga.

 

 

Poza pracą w roli selekcjonera reprezentacji Polski i Kanady, prowadził też kluby. Przez dwa sezony szkolił siatkarzy Onico Warszawa (2017–19), zdobywając wicemistrzostwo Polski. Później niespodziewanie objął posadę w kobiecym zespole Developresu Rzeszów.

 

– To na pewno nie był mój priorytet. Myślę, że to też był wybór rodziny, żeby znaleźć najlepszy kompromis. Dla mnie też ważne było wrócić do pracy, choć to były kobiety. Rzeszów jest fajny. Było ciekawie, chciałem tego spróbować i spodobało mi się, czego dowodem jest pięć lat spędzonych w tym mieście. To też świadczy o tym, że wraz z rodziną byliśmy zadowoleni – wspomniał.

 

Francuz przyznał, że musiał się uczyć pracy z kobietami.

 

– Są różne sytuacje, różne grupy, konflikty czy problemy. W pierwszym roku było bardzo dużo nauki. Technika oczywiście jest podobna, ale taktycznie jest trochę inaczej, a największa różnica jest w aspekcie mentalnym – wskazał trener.

 

Antiga z zespołem z Rzeszowa rok w rok zdobywał wicemistrzostwo kraju.

 

– Ten pierwszy rok pokazał, że mój wybór był słuszny. Ogólnie wyniki przez te pięć lat były dobre, choć co prawda tylko raz zdobyliśmy Puchar Polski i dwa razy Superpuchar Polski. Regularnie jednak graliśmy w finałach ligi. Mam satysfakcję, że potrafiliśmy rozwijać dużo młodych zawodniczek, nie tylko Polek. Młode zagraniczne siatkarki u nas się wybijały, co owocowało potem ofertami z bardzo dobrych klubów. To było fajne, budować drużynę z młodych, ufać im, rozwijać. Dla mediów i kibiców oczywiście najważniejsze są wyniki, ale każdy trener może znaleźć inne rzeczy, które będą mu dawać satysfakcję. Przez te pięć lat wiele było sukcesów, ale najlepszym momentem dla mnie było zwycięstwo nad VakifBankiem Stambuł przy wypełnionej kibicami hali Podpromie. Ta wygrana nie dała żadnego medalu czy awansu, ale satysfakcja pozostaje ogromna – zaznaczył Francuz.

 

Szkoleniowiec mimo wielu okazji jednak złotego medalu w rozgrywkach ligowych nie zdobył.

 

– Kiedy gramy w finale, to mierzymy się z najlepszą drużyną w tym momencie. Myślę, że byliśmy faworytami tylko raz, w sezonie 2021/22. Niestety, było wtedy kilka problemów. Myślę, że transfer Malwiny Smarzek to nie był dobry pomysł. Szkoda, bo naprawdę myślałem, że wygramy. Rok temu byliśmy blisko złota prowadząc po wyjazdowym meczu w Łodzi z ŁKS 1—0 i w drugim u siebie 2:0 w setach. Nie wykorzystaliśmy jednak szansy. Prawdę powiedziawszy, to ŁKS wygrał sześć meczów z nami na siedem, więc był lepszy. Nie byliśmy w stanie grać lepiej w tym momencie finałów. Wydaje mi się, że był to aspekt mentalny, który sprawił, że przez trzy ostatnie sezony nie sięgnęliśmy po złoto – analizował.

 

Obecny sezon również zakończył się zdobyciem srebra. PGE Rysice Rzeszów pod jego wodzą w finale przegrały 0—3 (0:3, 0:3, 1:3) z Grupą Azoty Chemikiem Police.

 

– Prawda jest taka, że w tym sezonie Chemik grał świetnie. Nikt tak dobrze wcześniej nie grał w finale. Rywalki popełniały bardzo mało błędów i były skuteczne w ataku. Może pierwszy mecz nie był najlepszy z ich strony, ale my byliśmy wtedy nieobecni. Z kolei dwa kolejne zagrały policzanki bardzo dobrze. Rozmawiałem z trenerem Marco Fenoglio i on był zaskoczony, że mogą grać aż tak dobrze – zaznaczył Francuz.

 

Antiga jest przekonany, że w następnym sezonie zespół z Rzeszowa będzie miał duże szanse, żeby zdobyć złoto.

 

– Drużyna będzie bardzo mocna, a ogólnie poziom ligi będzie słabszy. Chemik już nie będzie taki dobry, więc jednego kandydata do złota będzie mniej – stwierdził.

 

Mimo zadowolenia z pracy i życia w Rzeszowie, Antiga wraz z rodziną postawił na zmiany.

 

– Rzeszów to miasto siatkówki, ludzie żyją tym sportem. Czuliśmy się z rodziną bardzo dobrze. Byłem szczęśliwy sportowo i prywatnie, ale czas na nową przygodę. To nie jest tak, że mam już dość Polski. Po prostu chcę odkryć coś nowego. Dla mnie to będzie nowe wyzwanie. Okazja, żeby uczyć się dalej. Będę we Włoszech, gdzie mieszkałem 20 lat temu. Zobaczymy, jak to się potoczy. Nie mówię "żegnam", tylko bardziej "do zobaczenia". Nie wiadomo przecież, co nam przeszłość przyniesie – dodał Antiga.

 

W przyszłym sezonie Stephane Antiga będzie pracował w Serie A1 siatkarek. Poprowadzi zespół wicemistrza Italii – Savino del Bene Scandicci.

Polsat Sport, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie