Były zawodnik Itas Trentino przed finałem Ligi Mistrzów. "Są pod ścianą"
Jastrzębski Węgiel w niedzielę gra finał Ligi Mistrzów. Rywalem Polaków będzie Itas Trentino, który przegrał w tym sezonie wszystko. Trudno jednak Włochów lekceważyć, bo to tylko jeden mecz. A przecież Jastrzębie po ubiegłorocznym koncercie w finale PlusLigi i rozbiciu ZAKSY przegrało finał Ligi Mistrzów z tym samym zespołem. Mało kto się tego spodziewał.
- Poświętowaliśmy, odpoczęliśmy, a w niedzielę wyjdziemy w pełni naładowani na parkiet – mówił Tomasz Fornal, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla, przed wylotem na finał Ligi Mistrzów do Turcji.
ZOBACZ TAKŻE: Jastrzębski gotowy na Trentino! "Będziemy agresywni"
- Wyciągnęli z gardła półfinał PlusLigi z Asseco Resovią, a takie mecze kształtują zespół. Dlatego niech Włosi się martwią, bo dla mnie Jastrzębski Węgiel będzie faworytem niedzielnego finału – stwierdza nasz ekspert, były zawodnik Itas Trentino Jakub Bednaruk.
Tego się boją w Jastrzębiu
Jednak, choć wszystko przemawia za drużyną mistrza Polski, to siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie tracą koncentracji. Raz, że pamiętają, co stało się rok temu w finale z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle (rozbili ją w PlusLidze, a kilka dni później przegrali z nią Ligę Mistrzów), a dwa, że mają wiele szacunku dla rywala. – Oni będą podrażnieni, bo przegrali w tym sezonie wszystko. W meczu z nami wyjdą na parkiet wkurzeni, będą chcieli pokazać, na co ich stać – słyszymy w klubie.
W drużynie z Jastrzębia nie ma żadnych kłopotów i kontuzji. Zawodnikom udało się zregenerować po finale ligi, a sukces świętowali krótko (słynny już "grill u Szymury") i z głową. – Jesteśmy gotowi i zwarci, a to mistrzostwo nas napędziło – mówi Rafał Szymura w rozmowie z klubowymi mediami. – Mamy jeszcze jeden cel do wykonania, chcemy przywieźć ten puchar do Jastrzębia. Mikrourazy jakieś u nas są, ale to normalne o tej porze sezonu, a takie mecze trzeba grać nawet z bólem.
Dla trzech zawodników to będzie pożegnanie
Dla trzech zawodników Jastrzębia mecz z Trentino będzie pożegnaniem z klubem. Cytowany wyżej Szymura przenosi się do ZAKSY, Jurij Gladyr przechodzi do Aluronu CMC Warty Zawiercie, a Jean Patry po roku grania zmienia ligę i będzie zawodnikiem tureckiego Galatasaray SK. – To Jastrzębiu nie zaszkodzi. Ani teraz, ani w następnym sezonie. Filary, czyli trener Mendez oraz Fornal, Huber i Toniutti zostają – ocenia Bednaruk.
Te wszystkie miłe słowa nie zmieniają faktu, że łatwo nie będzie. O podrażnieniu i ostatniej szansie Włochów na wygranie czegokolwiek w tym sezonie już wspominaliśmy. Historia też przemawia za nimi. Dwa razy grali z Jastrzębiem (Final Four, Klubowe Mistrzostwa Europy) i dwa razy wygrali. Teraz będą chcieli zrobić to po raz trzeci.
Ekspert stawia sprawę jasno
- Jasne, że nie wolno ich lekceważyć, ale nadal uważam, że to Włosi powinni się martwić, że to oni są pod ścianą. Ten sezon mają tragiczny, a Jastrzębie poza finałem Pucharu Polski wygrało to, co było do wygrania – ocenia Bednaruk.
- Poza wszystkim Włosi mają swoje problemy. Wraca Sbertoli, który pauzował z powodu kontuzji palca. Kontuzja pierwszego rozgrywającego każdemu by zaszkodziła i na grze Trentino też się mocno odbiła. Przegrali półfinał mistrzostw Włoch z Monzą, prowadząc 2:0, gdzie nikt się nie spodziewał, że Monza to odwróci. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało teraz, ze Sbertolim na parkiecie – zastanawia się ekspert Polsatu Sport.
To jedyne zagrożenie dla siatkarzy Jastrzębskiego Węgla
- Biorąc jednak wszystko pod uwagę, to karty w ręku ma Jastrzębie. Bohaterowie tego sezonu PlusLigi na pewno są zmęczeni, ale w decydujących meczach potrafili utrzymać jakość i pewność siebie. Zrobili na mnie wrażenie, odwracając losy półfinału z Resovią, a przecież w finale z Wartą to powtórzyli. I są faworytem finału Ligi Mistrzów, ale nie zdecydowanym faworytem, bo to tylko jeden mecz. I Trentino na ten jeden mecz może się zebrać, a ma kim postraszyć. Rychlicki, Lavia, Kozamernik, Michieletto to są gracze, których stać na to, by zmusić Jastrzębie do olbrzymiego wysiłku – kończy Bednaruk.
Misja finał Ligi Mistrzów rozpoczęła się w czwartek. Po treningu drużyna pojechała autokarem na lotnisko w Krakowie-Balicach, tam zjadła obiad, a potem wsiadła do samolotu lecącego do Turcji. Na miejscu siatkarze Jastrzębskiego Węgla pojawili się o 1:20 w piątek. W tym dniu mają trening na hali bocznej i sesję zdjęciową. W sobotę konferencja i trening w głównej hali. A w niedzielę o 16.00 zaczyna się mecz. Jeśli Jastrzębie wygra, to osiągnie największy międzynarodowy sukces w historii klubu.
Przejdź na Polsatsport.pl