Raków Częstochowa znowu zawiódł
Raków Częstochowa przegrał na wyjeździe z Zagłębiem Lubin 0:2 w meczu 31. kolejki PKO BP Ekstraklasy.
Poza pierwszymi chwilami, kiedy Zagłębie mocno ruszyło na Raków, inicjatywę na początku meczu posiadali goście i szybko mogło się to przełożyć na gola. Chorwat Ante Crnac przedarł się lewym skrzydłem i znalazł w polu karnym, ale nie dokręcił piłki i ta minęła światło bramki.
Kilka minut później mistrzowie Polski ponownie zaatakowali lewym skrzydłem. Tym razem przed szansą na gola stanął Kenijczyk Eric Otieno, ale również źle uderzył i piłka przeleciała obok słupka.
Raków posiadał zdecydowaną przewagę, częściej gościł na połowie gospodarzy, ale wynikało to w dużej mierze z taktyki Zagłębia. Zespół trenera Waldemara Fornalika po stracie piłki cofał się cały na swoją połowę i czekał, co zrobią rywale. Lubinianie ustawili się na grę z kontry i doczekali się swojej szansy, ale Kacper Chodyna zachował się fatalnie wybiegając sam na sam z Vladanem Kovacevicem i nawet nie zdołał oddać strzału.
Znacznie lepiej skrzydłowy Zagłębia spisał się tuż przed przerwą. To był moment, kiedy gra się wyrównała i lubinianie też zaczęli przedzierać się pod pole karne rywali. Po jednym z takich wypadów Tomasz Makowski popisał się świetnym podaniem do Chodyny, a ten mocnym strzałem przy bliższym słupku trafił do siatki. Wydaje się, że lepiej w tej sytuacji powinien się zachować Kovacevic.
W drugiej połowie gra wyglądała tak, jak przez zdecydowaną większość pierwszej części – Raków był przy piłce, atakował, a Zagłębie broniło się całym zespołem i szukało szans na wyprowadzenie kontry. Goście mogli doprowadzić do remisu zaraz po wznowieniu gry, ale Crnac z Johnem Yeboahem przeszkadzali sobie nawzajem i obrońcy gospodarzy zażegnali niebezpieczeństwo.
Przyjezdnym nie było łatwo przebić się przez mur pomarańczowych koszulek, ale potrafili co pewien czas wypracować sobie sytuacje, która mogła przynieść im gola. Najlepszą miał Rumun Bogdan Racovitan, ale grecki bramkarz Sokratis Dioudis końcami palców zdołał wybić piłkę zmierzającą do siatki.
Im było bliżej końca meczu, tym Raków coraz więcej ryzykował podchodząc wysoko pod rywali, a Zagłębie broniło się coraz głębiej. W ostatnim kwadransie gospodarze cofnęli się praktycznie całym zespołem i posyłali dalekie podania do wysuniętego Dawida Kurminowskiego, a po zmianie do Juana Munoza.
Obaj napastnicy dostali po jednej okazji na gola. Pierwszy w sytuacji sam na sam z Kovacevicem został zatrzymany, a drugi, kilka chwil po wejściu na boisko, technicznym uderzeniem przelobował bośniackiego bramkarza Rakowa i ustalił wynik. Podobnie jak przy pierwszym golu, bramkarz gości mógł się zachować lepiej w tej sytuacji.
Porażka mocno skomplikowała sytuację Rakowa w walce o miejsce dające prawo gry w europejskich pucharach. Zagłębie natomiast awansowało na dziewiątą lokatę.
KGHM Zagłębie Lubin – Raków Częstochowa 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Kacper Chodyna (41), 2:0 Juan Munoz (87).
KGHM Zagłębie Lubin: Sokratis Dioudis – Bartosz Kopacz, Michał Nalepa, Aleks Ławniczak, Mateusz Grzybek – Kacper Chodyna, Damian Dąbrowski, Marek Mróz (74. Marko Poletanovic), Tomasz Makowski, Mateusz Wdowiak (58. Tomasz Pieńko) - Dawid Kurminowski (84. Juan Munoz).
Raków Częstochowa: Vladan Kovacevic - Fran Tudor (46. John Jeboah), Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas - Erick Otieno (29. Matej Rodin), Giannis Papanikolaou, Ben Lederman (82. Peter Barath), Jean Carlos Silva (82. Łukasz Zwoliński) - Bartosz Nowak (69. Ivan Lopez), Ante Crnac, Dawid Drachal.
Żółte kartki: Mateusz Grzybek, Bartosz Kopacz.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 5 871.
Przejdź na Polsatsport.pl